Wasze Listy: „Moja najlepsza przyjaciółka z ogólniaka jest kobietą sukcesu, a ja szarą myszą!”

Karolina nie potrafi już przyjaźnić się ze swoją najlepszą koleżanką z dawnych lat. Podczas gdy ona leczy złamane serce, szuka pracy i miłości, tamta robi karierę i planuje ślub z bogatym biznesmanem.
Wasze Listy: „Moja najlepsza przyjaciółka z ogólniaka jest kobietą sukcesu, a ja szarą myszą!”
18.01.2011

Drogie Papilotki, Redakcjo,

Nigdy nie byłam osobą zazdrosną, zawistną o sukcesy innych. Zawsze dobrze życzyłam bliskim mi ludziom i cieszyłam się z ich sukcesów. Tak zostałam wychowana… Ale do rzeczy…

Kaśkę poznałam mając 7 lat – w pierwszej klasie podstawówki. Na początku nie lubiłyśmy się – ja miałam inną najlepszą koleżankę, ona także. Ale zanim wiosna nastała stałyśmy się przyjaciółkami na śmierć i życie i oczywiście usiadłyśmy razem w ławce. I tak zostało aż do matury!

Wspólnie przeżywałyśmy gorsze stopnie, klasówki, pierwsze miłości, kłótnie z rodzicami, a potem maturę i egzaminy na studia. Kto by pomyślał, że nasze życiowe ścieżki tak bardzo się rozejdą…

Miałyśmy identyczny start w dorosłość. Obie zamieszkałyśmy w dużych miastach – ona w Warszawie, ja w Poznaniu. Obie dostałyśmy się na dobre kierunki studiów na dobrych uczelniach. Wciąż byłyśmy ze sobą w kontakcie mimo odległości – regularnie do siebie dzwoniłyśmy, wysyłałyśmy maile, średnio raz w miesiącu się spotykałyśmy.

Byłyśmy na trzecim roku, gdy nasze biografie zaczęły się rozjeżdżać. Ja poznałam faceta, który zawrócił mi w głowie i zaczęłam zaniedbywać szkołę. W kwietniu dowiedziałam się, że jestem w ciąży i totalnie olałam sesję. Miałam komplikacje i zamiast wziąć dziekankę, pozwoliłam skreślić się z listy. Ojciec dziecka – dziś nie mam z nim prawie kontaktu – okazał się nieodpowiedzialnym nieudacznikiem, zrzucającym wszystko na moje barki.

Kaśka od początku odradzała mi ten związek i choć nigdy nie powiedziała „a nie mówiłam”, wiedziałam, co myśli. Starała się mnie wspierać, gdy wróciłam z Poznania do rodzinnego miasta jako przegrana. Mniej więcej w okresie, kiedy ja rodziłam Kamilę i byłam na garnuszku rodziców, ona zaczynała swoją pierwszą pracę. Miała wtedy 22 lata i świat stał przed nią otworem.

Mieszkałam z rodzicami, bezskutecznie szukałam jakiegoś źródła finansowania. W takim małym mieście to wcale nie jest proste. Moim rodzicom też się nie przelewa, więc jeśli już dysponowałam jakąś gotówką, wolałam wydać ją na Kamilę niż na nowe spodnie. Ona za to przyjeżdżała ze stolicy coraz rzadziej, a jeśli już – od stóp do głów super ubrana, modna i tryskająca energią. Zawsze po spotkaniu z nią miałam coś na kształt załamania nerwowego. Porównywałam się z nią i… notorycznie przegrywałam w każdej kategorii.

nie mogę znaleźć pracy

Kolejne dwa lata minęły jak z bicza trzasnął. Ja dostałam pracę w urzędzie miasta na źle płatnym, sekretarskim stanowisku. Ona awansowała. Pięła się po szczeblach kariery, kończąc studia. Obroniła pracę magisterską, dając się pochłonąć Warszawie. Gdy opowiadała mi o swoim życiu takim wyluzowanym tonem, zaczynałam coraz bardziej zazdrościć. Kolacje, drinki, imprezy, znajomi, weekendowe zakupy, nowe koleżanki, super praca…  Ja cieszyłam się, jeśli udało mi się raz w miesiącu zostawić dziecko pod opieką mamy i wyjść do kina.

Czemu piszę ten list? Bo ostatnio Kaśka obwieściła mi, że wychodzi za mąż. Jej wybranek to facet taki jak ona – młody, przedsiębiorczy, świetnie ustawiony. Kilka tygodni temu odwiedziłam ich w Warszawie. Do tej pory jestem pod wrażeniem stylu życia, jakie wiodą. Są młodzi, szczęśliwi, zadowoleni z siebie.

Coraz mniej mamy z Kaśką wspólnych tematów. Kiedy ona mi mówi że ma wielki problem, bo nie wie, czy w podróż poślubną lepiej pojechać do Meksyku czy może na Malediwy, ja zastanawiam się czy starczy mi pieniędzy do końca miesiąca. To takie nie fair…

Mam z tym problem, pojawiła się duża zazdrość, nie wiem, czy potrafię nadal się z nią przyjaźnić. W dzieciństwie było bardziej sprawiedliwie. Teraz czuję się poszkodowana przez los, przez życie. Dlaczego obie nie możemy być szczęśliwe? Czy powinnam kontynuować znajomość, która wpędza mnie w kompleksy?

Karolina

Na Wasze Listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl

Zobacz także:

Czy Marta powinna wybaczyć chłopakowi drugą zdradę?

Czy Ania powinna iść na ślub byłego narzeczonego z inną?

Polecane wideo

Komentarze (196)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 15.04.2015 14:33
Zawsze ciężko było mi być samej. Dlatego kiedy zostałam porzucona długo nie mogłam się pozbierać. Dzięki rytuałowi miłosnemu z urokmilosny24.pl odzyskałam ukochaną osobę. Wiem że wielu może to skrytykowac, ale gdyby nie to nie wiem czy bym przezyła.
odpowiedz
ja nie mam przyjaciółki (Ocena: 5) 07.04.2013 07:00
Nie mam przyjaciółki
odpowiedz
juliett (Ocena: 5) 31.12.2012 20:51
twoje osiagniecia zaleza od tego jak sama siebie postrzegasz... czy ty przypadkiem nie zazdroscisz kumpeli? wlasnie zazdrosc sprawia,ze nie widzimy w sobie to co dobre a koniecznie chcemy byc jak inni. a moze kolezanka nie jest do konca szczesliwa z bogatym mezem( tylko tego nie okazuje) skad wiesz,ze jej kariera nie wymaga duzo pracy,rezygnacji z czasu wolnego- to co my zazdroscimy innym inni zazdroszcza nam
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 18.04.2011 14:53
no jak ktoś nie myśli o nauce tylko o innych rzeczach to potem jest zazdrość że koleżance sie powodzi..... a może ty sama sie uważasz za dno ja mam koleżanki które mają wyższe ocenki na studiach niż ja bo mam 4 i 5 a jedna to na 5 i 6 jedzie i ma najwieksze stypendium a nie nazwała mnie dnem.... a co to za wstyd tera to ludziom po studiach cięzko znależć prace zgodnie z ich kierunkiem.... i to im powinno być wstyd że uczyli się np na doktora a zostali sprzątaczka a nie tobie
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 28.02.2011 16:57
Mam dosłownie IDENTYCZNĄ sytuację! Tylko, że ja nie skończyłam nawet liceum podczas, gdy moja przyjaciółka jest na studiach... Nie widziałam się z nią na żywo już parę lat, bo boję się, że będzie mnie uważac za jkies dno z niższego pułapu... Znam ją od 1-ej klasy i zaniedbuje kontakty, bo wstydzę się tego, że nie uczę się i nie pracuję ;(
odpowiedz

Polecane dla Ciebie