Wasze listy: „Jestem niepełnosprawna, moje życie to koszmar!”

Mirka od kilkunastu lat porusza się na wózku inwalidzkim. Czuje, że jako osoba niepełnosprawna, z góry skazana jest na życiową porażkę. Potrzebuje duchowego wsparcia!
Wasze listy: „Jestem niepełnosprawna, moje życie to koszmar!”
20.04.2010
> -->

Mirka od dwunastu lat porusza się na wózku inwalidzkim. Czuje, że jako osoba niepełnosprawna, z góry skazana jest na życiową porażkę. Potrzebuje duchowego wsparcia!

„Drogie Czytelniczki, Redakcjo,

Czytam regularnie publikowane na łamach portalu listy i tak sobie myślę, jakie Wy macie łatwe życie! Też bym chciała mieć takie problemy i dylematy, ale pewnie nigdy mieć nie będę, bo jakie problemy można mieć siedząc 24 godziny na dobę w czterech ścianach? A, przepraszam, jest kilka problemów – mogą na przykład wyskoczyć korki, uniemożliwiając mi włączenie TV. A sama ich nie naprawię, bo do tego trzeba sięgnąć dość wysoko, a ja jestem przykuta do wózka inwalidzkiego. Muszę więc czekać na powrót rodziców z pracy albo liczyć na niezapowiedzianą wizytę siostry, która raz na jakiś czas się nade mną lituje i wpada z książką albo czymś smacznym do jedzenia…

Wszystko zaczęło się, gdy miałam 12 lat. Wracałam ze szkoły do domu, biegnąc na oślep, bo byłam spóźniona na obiad. Nie zauważyłam czerwonego światła… Historia jakich wiele, obudziłam się w szpitalu, miałam dwie operacje. Wszystko było w porządku poza nogami, którymi nie mogłam ruszyć. Rehabilitacja była męką, nienawidziłam tego, bo wysiłek był niewspółmierny do rezultatów. Moja matka ciągle płakała, ojciec znikał na całe dnie, młodsza siostra nie umiała się odnaleźć w nowej rzeczywistości. A ja czułam, że nic już nie będzie jak dawniej…

Nie myliłam się. 14 ostatnich lat spędziłam na wózku. Jeszcze kilka lat temu miałam atrakcję w postaci wizyt nauczycieli, przychodzących do mnie ze szkoły na lekcje. Teraz, gdy mam 26 lat, nikt już się mną nie interesuje, a ja jestem kulą u nogi matki i ojca. Może, gdyby wypadek wydarzył się kilka lat później, ja miałabym już jakiś znajomych, przyjaciół, to oni pomogliby mi wyjść do ludzi, pomogliby mi nauczyć się żyć inaczej. Ale ja byłam dzieckiem, o którym inne dzieci szybko zapomniały.

Gdy tak siedzę sama w domu, oglądam TV, albo czytam artykuły w Internecie, coraz częściej myślę, ile mnie omija. Ja nigdy nie założę tych różowych szpilek, o których pisałyście w niedzielę, nigdy nie stanę przed dylematem, jaką suknię wybrać do ślubu, nigdy nie dam dziecku kieszonkowego na zdrowe śniadanie w szkole… Nigdy, bo moje życie nigdy nie będzie normalne. Zastanawiam się tylko, co się stanie, gdy moi rodzice odejdą, a siostra założy własną rodzinę. Czy wtedy będę skazana na litość pielęgniarki w domu pomocy?

Wiem, wiem, napiszecie, że jest wiele osób w takiej sytuacji jak moja, które uczą się, pracują i żyją prawie normalnie. Ale ja nie jestem taka jak one, nie mam w sobie odwagi, wstydzę się kalectwa. Te współczujące spojrzenia ciekawskich ludzi… Nienawidzę tego! Jak więc miałabym się pokazać na ulicy? Na ulicy pełnej ładnych, modne ubranych dziewczyn, których jedynym kłopotem jest źle dobrany kolor lakieru do paznokci. Pracy szukałam przez jakiś czas. Myślałam, że uda mi się znaleźć coś zdalnego, ale kto by chciał zatrudnić niepełnosprawną dziewczynę bez wykształcenia wyższego? Podpowiem Wam - NIKT.

Nie proszę Was o radę, proszę tylko abyście doceniały to, co macie. Zdrowie. Gdy nagle ciało zaczyna szwankować, wszystko się wali. Wtedy na nic się zdadzą pieniądze, na których brak pewnie ciągle narzekacie, nowe buty, o których marzycie czy chłopak, który mówi, że kocha. Kalek nikt nie kocha. I mnie też nie.

Mirka”

Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl

Zobacz inne listy od naszych Czytelniczek:

Wasze listy: „Dziewice traktuje się jak ofiary losu!”

Wasze listy: „Spałam z narzeczonym przyjaciółki!”

Polecane wideo

Komentarze (140)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 28.03.2015 11:34
Nie przejmuj się też jeżdżę na wózku inwalidzkim ale mojemu mężowi to nie przeszkadza bardzo mnie kocha to nieprawda że nikt takich ludzi nie kocha tacy ludzie jak ja i ty też mają do wszystkiego prawo co prawda nie pracuje mąż mnie utrzymuje ale muszę cie zaskoczyć mam 3 letniego synka i co z tego że jestem na wózku jakoś potrafiłam mu zmieniać pieluchy karmić go bawić a nawet kąpać myślę z mężem o następnym dziecku życzę ci więcej wiary w siebie i nie bój się wychodzić na ulice ładnie się ubieraj a przede wszystkim bądz szczęśliwa i uśmiechnięta a napewno znajdziesz tego jedynego życzę ci powodzenia
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 19.08.2014 18:26
Nie prawda, że nikt nie kocha chorych i niepełnosprawnych ludzi. Są też bardzo udane i szczęśliwe związki, w których jedno lub oboje partnerów boryka się z tego typu problemami. Czemu nie możesz ubrać się modnie? Możesz! Masz do tego takie samo prawo, jak każda zdrowa kobieta. Niech nikt Ci nie wmawia, że wózek inwalidzki obliguje do brzydkich ubrań i aseksualności. Wykształcenie można zdobyć. Uczelnie wyższe często są dostosowane do tego, by mogły tam studiować osoby na wózkach. Podjazdy, windy, da się. Trzeba pokochać siebie i... chcieć. Mieć w sobie siłę, by po prostu zacząć działać. Nie jest łatwo i nie będzie. Ale nie musisz siedzieć w czterech ścianach sama, bez znajomych, bez zainteresowań, wyłącznie z telewizorem. To jest po części Twoja decyzja.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 09.06.2014 12:08
Współczuje, bo wiem jak ciężko żyć z chorobą sama jestem bardzo cięzko chora : Głuchota, bielactwo i udary gdy pracuje i się przemecze za bardzo. .. z tego powodu mam duże problemy ze znlezieniem pracy ale trzeba wierzyć że bedzie lepiej. Najgorszą rzeczą to się poddać.. zyczę ci Mirko wytrwałości i więcej wiary w siebie, bo studiować tez możesz jak każdy inny. Skoro taki wrak człwoieka jak ja skonczył studia, tobie też się uda :):):):):) Jesteś jeszcze młoda nie poddawaj aię i aha ja raczej tez nigdy nie będę miała dzieci.. uszy do góry :)
odpowiedz
ola (Ocena: 5) 09.06.2014 00:37
Ja studiuje tez poruszam sie na wozku jakies 5 lat temu mialam wypadek potracil mnie samochod stwierdzono u mnie wstrzas mozgu i bezwlad konczyn dolnych oraz calkowita utrate polaczenia z jedmna nerka a co wiaze sie z dializa i rehabiltacja nóg mam ptsd czyli trauma po wypadku i flashbacki i wspomnienia o tych konkretnych pasach i swiadkach zdarzenia i o moim bezwladnym ciele i o tym ze nie moge wstac boje sie przejezdzac przez pasy
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 05.08.2012 23:49
Hej może moja sytuacja nieco różni się od twojej ,ale wiem co to znaczy strach przed ciekawskimi spojrzeniami ludzi. Moje kalectwo można łatwo ukryć (zdeformowana noga) dlatego znajomi a nawet część rodziny nie ma o tym pojęcia. Najgorsze jest stały strach przed tym że wszystko może wyjść na jaw. Kiedy znajomi zapraszają mnie na basen lub wspólny wyjazd i kończą mi się wymówki moje życie polega wtedy na stałym kombinowaniu, myślę nawet, że rodzicom jest czasem wstyd w sumie mają dwoje wspaniałych dzieci, które razem spędzają wakacje, uprawiają różne sporty, chodzą na basen, a ty nagle takie 'coś'. Wiem, że przyszłość jest także zależna od mojego kalectwa. Czasami po prostu nie mam juz na to wszystko siły, i zadaję sobie pytanie DLACZEGO TO SPOTKAŁO WŁAŚNIE MNIE ?! Wiem że zabrzmi to bardzo źle i na pewno spotka mnie niemiła krytyka , ale uważam, że lepiej byłoby gdybym się nie urodziła. Dla mnie takie życie to jedynie męczarnia, jestem ciężarem dla rodziny, nie mogę być szczera wśród przyjaciół. tak wiem wiem, że niektórych spotkało większe nieszczęście a potrafią ułożyć sobie życie, niestety nie ja.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie