Wasze Listy: „Czy rozstać się ze sparaliżowanym mężem?”

Halszka od pięciu lat zmaga się z życiem u boku sparaliżowanego męża. Kolejna rocznica wypadku skłoniła ją do bolesnych przemyśleń.
Wasze Listy: „Czy rozstać się ze sparaliżowanym mężem?”
20.07.2010

„Drogie Czytelniczki,

Regularnie śledzę Wasze Listy i widzę, że nie tylko błahe problemy się w nich pojawiają. Mój to raczej poważny, życiowy i etyczny dylemat. Pozwólcie, że się nim z Wami podzielę.

W tej chwili mam 28 lat. Od 7 lat jestem w związku małżeńskim. Za mąż wyszłam młodo, mając 21 lat. Byłam bardzo zakochana w Adamie, byliśmy parą przez dobrych parę lat. Niedługo później urodziło nam się dziecko – mały Adaś. Przez dwa lata byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie – wciąż młoda, szaleńczo zakochana, w dodatku z dzidziusiem, który dostarczał nam wciąż nowych powodów do radości.

Gdy Adaś miał roczek postanowiliśmy zabrać go na wakacje na Mazury. Adam znalazł przyjemny pensjonat niedaleko wody, byłam zachwycona. Mój mąż oszalał na widok jeziora, prawie nie wychodził z wody przez pierwsze dni. Czwartego skoczył do wody z mostku. To był fatalny skok, woda była zbyt płytka. Mimo natychmiastowej pomocy i późniejszej operacji nie udało się uratować kręgosłupa. Od pięciu lat jest sparaliżowany od szyi aż po koniuszki palców, a ja zajmuję się nim jak roślinką.

Byłam 23-latką, na którą spadła tragedia, z którą niejedna dojrzała osoba by sobie nie poradziła. Ale musiałam się trzymać – dla moich dwóch Adasiów. Nasi rodzice bardzo mi na początku pomogli – podczas wielotygodniowego pobytu w szpitalu dyżurowali przy łóżku. Gdy Adam miał wrócić do domu, sfinansowali zakup specjalistycznego łóżka, opłacili pielęgniarkę, która przychodzi codziennie na kilka godzin. Znaleźli przedszkole dla Adasia, do którego go prowadzali i odbierali, bym jak mogła pracować.

Musiałam zapomnieć o studiowaniu. To, tak jak wiele innych moich marzeń, wylądowało na dnie szuflady z etykietką „na później”. Zaczęłam pracować jako telemarketerka, potem jako sekretarka. Dziś prowadzę swój mały second hand, który cieszy się całkiem dużym powodzeniem.

prawdziwe historie

Mija piąty rok opieki nad Adamem, który nigdy już nie stanie na własnych nogach. To już nie jest tamten człowiek, z którym brałam ślub jako 21-latka. Sama przed sobą muszę szczerze powiedzieć, że już go nie kocham. Żal mi go, współczuję mu, nie wyobrażam sobie sytuacji gdybym to ja była przykuta do łóżka, ale nie kocham go. Prawie się do mnie nie odzywa, jest nieprzyjemny, reaguje chłodem na moje czułe głaskanie go po głowie. Z małym Adasiem nie ma kontaktu, nawet nie pyta jak sobie radzi w szkole.

Ostatnio poznałam pewnego mężczyznę. Szarmancki, kilka lat starszy ode mnie, wdowiec. Jego żona zmarła dwa lata temu na raka. Zaprosił mnie na obiad, potem na kolację. Czuję, że coś mogłoby z tego być, ale chcę być uczciwa wobec Adama. Nie chcę go zostawiać na pastwę losu, ale i nie czuję się na siłach być z nim. Mam dopiero 28 lat, moje koleżanki dopiero zakładają rodziny, mają szczęśliwe domy, wyjeżdżają na wakacje. Wiele z nich nie pracuje, zajmują się dziećmi, robią zakupy… Czy ja nie mam już prawa do szczęścia tylko dlatego, że mój mąż 5 lat temu zachował się tak nieodpowiedzialnie?

Co robić?

Halszka”

Kontakt: redakcja(at)papilot.pl

Zobacz także:

Wasze Listy: „Moje córeczki to dzieci z probówki!”

Wasze Listy: „Mój chłopak siedzi w więzieniu!”

 

Polecane wideo

Komentarze (537)
Ocena: 5 / 5
Yooreck (Ocena: 5) 26.06.2018 12:11
Przez Jeden nieprzemyślany krok, dwie osoby nieszczęśliwe. Tak nie może być, tym bardziej to kobieta w kwiecie wieku. Trzeba rozmawiać, załatwić mu opiekę, odwiedzać, pozostać mu przyjacielem. Z czasem zrozumie, przywyknie.., czas zrobi swoje. Mam podobny los, żona jest już po 4 udarze mózgu, całkowicie sparaliżowana ze znikomym powrotem świadomości dziecka, roślina, trwa to 7 lat. Od niedawna się uwolniłem od tego jarzma... Wlałbym pobyt w więzieniu niż opiekować się nią dłużej... Zostałem z nią sam, nie ma mamy rodzeństwa rodzice pomarli, został syn ale nigdy nie był przy niej, nigdy nawet nie pytał o stan matki, choć taki sam obowiązek na nim ciąży. Ci co nie mają pojęcia jaki to ból i psychiczne tortury, bo wiesz, że nic nie można zrobić i normalne życie kończy się, przy stałej prawie 24 godzinnej opiece. Cwaniaczki, łatwo oceniać stojąc z boku... Przysięga? Prawo? Nie rozśmieszajcie mnie.....
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 21.08.2014 19:36
Teraz twój mąż już nie jest tym samym człowiekiem co przed wypadkiem i wydaje mi się że chciałby żebyś była szczęśliwa. Napewno by chciał i powiedział by ci to gdyby mógł, gdyby nie był ciągle wściekły,zrozpaczony i przerażony tym że zostanie sam. Tamten mężczyzna sprzed wypadku kochał cię i pewnie by chciał żebyś odeszła i była szczęśliwa, a nie płaciła za jego błędy
odpowiedz
juliett (Ocena: 5) 31.12.2012 20:29
zazwyczaj ludzie winili,by ta kobiete,gdyby rozstala sie z mezem,tylko trzeba to przemyslec zanim zaczniemy kogos osadzac... paraliz meza wynikal z jego glupoty,bo kto madry skacze z mostku nie sprawdzajac plytkosci wody itp... ta kobieta i tak poswiecila mu duzo ze swojej mlodosci- znam kilka osob,ktore opiekuja sie sparalizowanymi i nie jest to latwe poswiecac sie tak dla kogos,to ciagla praca i wyrzeczenia. Na dodatek wszystkie obowiazki przy dziecku tez na nia spadly... jezeli maz ja kocha to pozwoli jej na szczescie, kontakt z dzieckiem miec moze a sam trafi do specjalnego osrodka
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 31.05.2011 19:06
Tylko ktos kto kocha prawdziwie jest to w stanie wytzrymać. Nie robie przytyków nie chce byc złosliwa i kogos obrazic ani napisac badz z nim i koniec no bo nic na siłe ale postaw sie na jego miejscu gdyby Cie tak chorą zostawił. Pogadaj z nim zeby traktowal Cie inaczej bo sie starasz.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 26.04.2011 09:57
musisz koniecznie porozmawiac z mezem i to jak najszybciej,jestem kobieta sparalizowana od 21 la {po wypadku samochodowym},malzenstwem bylismy prawie 27 lat mamy dwoje dzieci i teraz nagle przed swietami moj maz tak po prostu odszedl i wyprowadzil sie,gdyz stwierdzil,ze chce normalnego zycia,czyli ze zdrowa kobieta,to jest dla mnie i dzieci ogromnym szokiem,nawet nie potrafie opisac bolu jaki Nnm towarzyszy,po prostu nie wiem jak mam dalej zyc,wiec jesli masz az takie watpliwosci to nie oszukuj Go ,bo im dluzej to bedzie wieksze cierpienie,sama powiedzialam,ze mogl mnie zostawic bezposrednoi po wypadku ,a nie teraz
odpowiedz

Polecane dla Ciebie