Trzy miesiące temu Karolina dowiedziała się, że ma rodzeństwo – owoc nieślubnego romansu jej ojca. Prawda prawdopodobnie nigdy nie wyszłaby na jaw, gdyby przyrodnia siostra Karoliny ciężko nie zachorowała. Teraz nasza czytelniczka ma poważny dylemat…
„Papilotki! Nie wiem, czy moja historia Was zainteresuje, czy nie, ale liczę na Waszą pomoc. Otóż mam 20 lat i trzy miesiące temu dowiedziałam się, że mam siostrę. Zawsze byłam jedynaczką, nie miałam rodzeństwa, nawet nie chciałam go mieć. Mam mnóstwo znajomych, braci ciotecznych i jakoś nigdy nie cierpiałam na brak towarzystwa. A dzięki temu, że nie mam rodzeństwa, rodzice poświęcali mi 100% czasu. Możecie sobie więc wyobrazić, co poczułam, gdy dowiedziałam się o istnieniu siostry. Marysia ma 17 lat i mieszka w mieście oddalonym od nas o 200 km. O jej istnieniu zostałam poinformowana jako pierwsza w rodiznie.
Pewnego dnia tata zabrał mnie na obiad i tam opowiedział historię swojego romansu sprzed 18 lat. Okazało się, że na jakimś służbowym wyjeździe poznał mamę Marysi. Ich znajomość trwała zaledwie kilka miesięcy, a jej owocem była ciąża tej kobiety. Piszę tej, bo ona zniszczyła całe moje życie! Jak mogła tykać się żonatego faceta z małym dzieckiem? To dla mnie niepojęte – szczyt bezczelności! W każdym razie, taka to była sztuka, że jak tata zaproponował jej kasę w zamian za milczenie, bez słowa przyjęła.
I tak, przez kilkanaście lat mój ojciec przesyłał jej na konto bajońskie sumy, żeby nie puściła pary z ust i nie doniosła mojej mamie. W sumie, kobieta miała szczęście, że trafiła na faceta z klasą i czymś na koncie, bo mogłaby przecież zostać samotną panną z dzieckiem, bez grosza przy duszy. A tak, opływała w luksusie dzięki firmie mojego taty, nie kiwając nawet małym palce przez te wszystkie długie lata…
Ale wracając do tematu, oczywiście w domu była straszna awantura, moja mama chciała się rozwodzić, ale tata ją na kolanach błagał o wybaczenie, przysięgał, że zdarzyło mu się to raz w życiu i kocha tylko ją. mama mu w końcu wybaczyła w święta – rozumiecie, taka magiczna atmosfera, itd. Choć ja jej do końca nie rozumiem – jest niezależna, jeszcze nie stara – mogłaby sobie znaleźć nowego faceta. Ale oczywiście ona jest zakochana po uszy w moim ojcu, nieważne, czy ją zdradził z tabunem młodszych pań czy nie.
Najgorsze jest to, że prawda chyba nigdy nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby Marysia poważnie nie zachorowała. Od kilku lat walczyła z niewydolnością nerek, ale w zeszłym roku sytuacja się pogorszyła i Marysia wymaga natychmiastowego przeszczepu. Niestety, nikt z rodziny nie mógł być dawcą, więc tata musiał poprosić mnie o pomoc. Miał nadzieję, że to właśnie ja będę mogła pomóc swojej siostrze.
Pierwszy raz spotkałyśmy się jeszcze przed badaniami, tuż po tym jak tata uraczył mnie nowiną o swoim romansie sprzed lat. Nie wierzyłam własnym oczom, ale Marysia w ogóle nie była do mnie podobna. Taka spokojna, cicha myszka, bała się do mnie odezwać. Pomyślałam wtedy, że jesteśmy jak ogień i woda, dwa różne bieguny. Nie zapałałam jakąś szczególną sympatią do niej. Jakby nie było, łączył nas tylko wspólny ojciec. Żadnych wspomnień, wspólnego dzieciństwa, nic! Szczerze mówiąc, to po powrocie do domu chciałam, aby wynik okazał się negatywny. Nie chciałam jej oddawać swojej nerki! Niestety, pechowo dla mnie okazało się, ze mogę być dawcą.
I teraz czeka mnie trudna decyzja. Którą mam podjąć sama. Jestem oczywiście wdzięczna moim rodzicom, którzy obiecali, ze nie będą się wtrącać, ale czuję naciski ze strony ojca. Rozumiem to doskonale – to jego dziecko, z którym widywał się co jakiś czas, które w jakiś sposób wychował… Ale ja też się zastanawiam – co jeśli mi się coś kiedyś stanie, albo mojej pomocy będzie potrzebowało moje dziecko? Czy powinnam się godzić na transplantację i oddanie narządów siostrze? Wiem, że z jedną nerką będę mogła normalnie żyć, ale przecież zawsze istnieje ryzyko… A nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie mogła oddać nerki swojemu dziecku dlatego, ze teraz podjęłam pochopną decyzję. Papilotki, co robić?
Karolina”
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl
Zobacz także:
Wasze listy: Moja córka błaga o śmierć!
Jedna z naszych czytelniczek stanęła przed dramatycznym wyborem. Jej 8-letnia córeczka, Amelka, w ogromnych cierpieniach odchodzi i błaga „Mamo, kocham Cię, ale pozwól mi umrzeć…”
Wasze listy: Mój narzeczony nie żyje, wariuję z samotności
Narzeczony Anny odszedł kilka miesięcy temu. Jej życie w jednym momencie legło w gruzach i już nigdy nie będzie takie samo jak kiedyś…