Kilka dni temu otrzymaliśmy od jednej z naszych Czytelniczek dość zaskakujący list. Myślicie, że opisane w nim sytuacje to prawda czy raczej wymysł i prowokacja?
Hej!
Chciałabym Wam opowiedzieć moją przygodę z Ewą Chodakowską i trochę Was ostrzec.
Tak, kiedyś ćwiczyłam z Ewą… Włączałam 5 razy w tygodniu jej treningi i ćwiczyłam. Zrezygnowałam szybciej niż zaczęłam, dlaczego? Po każdym treningu bolał mnie odcinek lędźwiowy i kolana, mimo iż wykonywałam je poprawnie.
Postanowiłam, że pójdę do studia Ewy na trening, który ona prowadzi i zobaczę, czy rzeczywiście jest u niej tak świetnie jak to niektórzy zachwalają.
Podsumowując. Bardzo się zawiodłam na tej osobie, myślałam że jest naprawdę uczynna i chętna do pomocy, jak to sama o sobie mówi. Niestety… Rozmowa przed treningiem, aby zachęcić, w trakcie możesz sobie złamać rękę, nogę, uszkodzić kręgosłup, nie interesuje to nikogo… Po treningu znowu sympatyczna „zapraszam Cię na trening jutro, wykup sobie karnet będzie taniej”. Miła… tylko jak chodzi o kasę, niestety, takie jest moje zdanie.
Pozdrawiam,
M.
A jakie Wy macie doświadczenia z treningami Ewy Chodakowskiej? Wasze odczucia są podobne czy skrajnie różne od tych, jakie ma M.?
Byłam tam jako jedyna nowa, zostałam przywitana bardzo miło, to mnie ucieszyło. Padły pytania, jak się tu znalazłam i dlaczego postanowiłam przyjść, na wszystkie odpowiedziałam z uśmiechem, cieszyłam się, że zobaczyli, że jestem nową osobą i czegoś chcą się dowiedzieć.
Przeszliśmy do treningu. Treningi w studio są bardzo intensywne, wylewa się siódme poty, lubię takie ćwiczenia więc nie przeszkadzało mi to. Przeszkadzało mi natomiast to, że w czasie treningu nikt się mną nie zainteresował. Ewa podchodziła tylko do osób, które chodzą już tam jakiś czas, ja zostałam olana. Pomyślałam że może robię wszystko perfekcyjnie i dlatego nikt się mną nie interesuje, nie poprawia mnie jak inne osoby, a nie dopinguje i nie krzyczy do mnie, bo jestem nowa i… nie chce mnie przestraszyć krzykami?
Postanowiłam więc zrobić kilka ćwiczeń błędnie, wiem, że się nie powinno tak robić, można sobie zrobić krzywdę, ale stwierdziłam, co mi szkodzi, zobaczę czy się mną zainteresuje.
Przyszedł czas na plank, jak dla mnie najprostsze ćwiczenie. Nie wszystkie dziewczyny umiały go wykonać, więc Ewka podchodziła do nich i je poprawiała (niektóre!) ja zrobiłam to ćwiczenia na 100% źle, tyłek za wysoko, później za nisko, łokcie wyciągnięte poza linie barków, i co… Nic. Ewa tylko spojrzała na mnie, ale nie podeszła, żeby poprawić tak widoczny i karygodny błąd, którym można zrobić sobie krzywdę.
Trening zleciał bardzo szybko. Ewa została jeszcze chwile na sali, pogadać z nami. Znowu okazała się bardzo miłą osobą, z którą można pogadać i która chętnie zaprosi Cię na kolejny trening w dniu jutrzejszym…
Czy tak powinna zachowywać się prawdziwa trenerka fitness? Moim zdaniem jeżeli jestem na sali, prowadzę zajęcia grupową, to zwracam uwagę na każdą dziewczynę która tam jest i poprawiam każdy zrobiony przez nią błąd lub sama pokazuję, jak to powinno wyglądać. Ewa chodziła tylko z gwizdkiem i stoperem. Krzyczała, ale do pojedynczych osób.
Nie było nas tam dużo, że nie dało się przypilnować każdej osoby ćwiczącej. Nie pisze tego listu po to, żeby obrzucić błotem Ewkę, nie o to chodzi.
Chciałabym Was tylko ostrzec i zwrócić uwagę na to, że to co widzicie w Internecie, FB, stronie internetowej itd., nie zawsze jest prawdą.