Pewnie wyjdę na czepialską, ale chcę opisać, co mi się zdarzyło. Nie po to, żeby kogoś upokorzyć, bo przecież do zainteresowanych to nie dojdzie. Raczej żeby ostrzec inne młode pary. Niech to będzie dowód na to, że właśnie małe rzeczy tworzą całą atmosferę i potrafią wszystko zepsuć.
Byłam na weselu i teoretycznie bawiłam się dobrze. Całkiem fajnie zorganizowana impreza. Elegancko, miło, bez większych zgrzytów i niedociągnięć. Gdybym miała oceniać tylko na tej podstawie, to takie 4/5. Ale po tym, co wydarzyło się na koniec wystawiłabym raczej dwóję. Tak się po prostu nie traktuje ludzi i każdy powinien o tym wiedzieć. Istnieją zwyczaje, które warto pielęgnować.
Niby chodzi tylko o głupi upominek na wychodne, który normalnie nie ma większego znaczenia. Ale tylko wtedy, kiedy jest. Jak go zabraknie, to dziwnie się człowiek czuje.
Zobacz również: EXCLUSIVE: Najbardziej skąpi goście weselni w Polsce (Nie uwierzysz, ile dostała od nich młoda para!)
źródło: Tom Pumford / Unsplash
Przecież sobie tego nie wymyśliłam. Byłam w swoim życiu na kilku, jeśli nie kilkunastu weselach. Tylko w ostatnich latach za mąż wyszły dwie przyjaciółki, a ożenili się brat i kuzyn. Naprawdę wiem, jak to powinno wyglądać i Wy pewnie też. Ja rozumiem, że ugoszczenie tylu osób jest kosztowne, ale oszczędzanie na kawałku placka na wynos to już jest skąpstwo.
Jeszcze się nie zdarzyło, żebym z wesela wracała z pustymi rękami. Zawsze przynajmniej jedno pudełko różnych wypieków. Czasami dostawało się butelkę alkoholu. Kiedy indziej jakieś inne drobnostki ładnie zapakowane. Nie chodzi o cenę, ale gest i tu tego gestu zabrakło.
Ktoś powie - jaka roszczeniowa, bezczelna, przesadza… Przecież nie chodzi o to, że mnie nie stać na 20 dkg sernika i kilka babeczek. Chodzi o dobry zwyczaj.
Zobacz również: Internautki pokazują swoje NAJTAŃSZE pierścionki zaręczynowe. Ceny zaczynają się od... 45 zł! (Ładne?)
źródło: Isaac Chua / Unsplash
Może jestem dziwna, ale kiedy teraz będę wspominała to wesele - sama nie wiem, co mam myśleć. Niby fajnie, dobrze się bawiłam, jedzenie dobre i ludzie serdeczni, ale ten zgrzyt na koniec zepsuł całe pozytywne wrażenie. Ta impreza od razu kojarzy mi się z tym nietaktem. Stałam jak kołek i nie wiedziałam - wyjść już czy zaczekać, aż coś mi dadzą.
Wielu gości miało taki dylemat. Widziałam to na własne oczy, a później z niektórymi rozmawiałam. Oni też pierwszy raz się z czymś takim spotkali, więc sobie tego nie wymyśliłam. Nawet na drugi dzień sama miałam gości i oni wiedzieli, że byłam na weselu. Myśleli, że podam okolicznościowe ciastu. A tu nic. Nawet okruszka.
Dziwi mnie to, bo na stołach jedzenia było tyle, że aż się uginały. Nikt nie pomyślał, żeby odkroić chociaż po kawałeczku i wsadzić w plastik na wynos.
Zobacz również: Kilka rzeczy, których lepiej nie mówić żadnej singielce bawiącej się na weselu
źródło: photo-nic.co.uk / Unsplash
To zmieniło moją opinię o całym weselu i parze młodej. Przykro mi, ale taka jest prawda. Właśnie takie drobne szczegóły stanowią o tym, czy coś było dobre, czy może jednak organizacja kulała. Od razu obalę argument, który może się pojawić. Że może biedni byli i na cieście chcieli oszczędzić. Otóż nie - ogólnie wesele było na bogato i tej rodzinie pieniędzy nie brakuje. Jeśli brakuje, to klasy.
Opowiedziałam o tym koleżankom i też się bardzo zdziwiły. Tym bardziej, że one śluby mają już za sobą i przygotowywały specjalne upominki dla gości. Jedna wręczała ręcznie robione czekoladki, u drugiej była paczuszka z miniaturką wódki i babeczkami. Jak się chce, to naprawdę można.
Tak sobie chciałam ponarzekać. Może ktoś wyciągnie z tego wnioski i przynajmniej sam się nie skompromituje.
Dominika