Nigdy bym nie pomyślała, że przyjdzie mi bronić nauki Kościoła, ale stało się. Powiem szczerze - z wiarą nie zawsze było mi po drodze, czasem wątpię i nie klęczę codziennie przed ołtarzem. Nawet zdarza się, że w niedzielę nie znajdę czasu na mszę. Ale kulturalnie czuję się związana z naszym wyznaniem. Lepsze takie nakazy i zakazy, niż nic. Ogólnie nie mam najlepszego zdania o dzisiejszym świecie i dobrze, że ktoś nam wyznacza jakieś ramy postępowania.
Inaczej już dawno byśmy się pozabijali, moglibyśmy wybierać sobie płeć dziecka w laboratorium, usuwać ciążę byle kiedy, zdradzać się, śluby byłyby niepotrzebne i tak dalej. Akurat pod tym względem jestem niemal wzorową katoliczką, bo moim zdaniem te zasady mają sens. Zawsze mi się podobało, że władze Kościoła podchodziły do niektórych tematów nieustępliwie. Wartości trzeba bronić.
A co się dzieje teraz? Sam papież wszystko wyrzuca do kosza!
Zobacz również: Tak się kończy ingerowanie mężczyzn w kobiece sprawy: Ona chciała aborcji, a on nie. Urodziła i... został samotnym ojcem!
fot. Thinkstock
Przeczytałam właśnie o nowym zarządzeniu Franciszka i normalnie mnie zatkało. To już nie jest papież dialogu, człowiek zwyczajnie otwarty i nowoczesny. Gdzieś przeczytałam, że to lewak. Nie chciałabym tak mówić, ale patrząc na jego kolejne kroki, to chyba widać, komu on sprzyja. Nic dla ludzi konserwatywnych i dosłownie wszystko dla przeciwnej strony sporu. Z tą aborcją to już zupełnie przesadził.
Już jakiś czas temu zezwolił księżom na rozgrzeszanie kobiet, które usunęły ciążę. To miało być czasowe i jakoś przymknęłam oko. Myślałam, że jest w tym sens. Wiele z nas mogłoby wrócić do wspólnoty z czystym sumieniem. Ale teraz ma to być już bezterminowe. Kiedy byś się nie wyskrobała, to możesz iść do konfesjonału, powiedzieć o tym i po sprawie.
To już nie jest Kościół, do którego zapisali mnie rodzice i w którym czułam się bezpiecznie.
fot. Thinkstock
Co będzie następne? Franciszek idzie strasznie pod prąd i moim zdaniem Kościół wiele na tym straci. Za chwilę nie będzie już żadnych zasad. Wszystko będzie można, księża z automatu odpuszczą każdy grzech i po sprawie. Żadnych wyrzutów sumienia, zadośćuczynienia skrzywdzonym, deklaracji poprawy. Wystarczy spowiedź, bo przecież ten sakrament ma zbliżać, a nie oddalać od Boga. Nie będzie grzeszników.
Ciekawe, skąd teraz ludzie będą wiedzieli, co jest dobre, a co złe. Słuchając między wierszami papieża, to spodziewam się niedługo wprowadzenia małżeństw kościelnych dla homoseksualistów, legalnych rozwodów, dopuszczenia antykoncepcji czy zaakceptowania in vitro. Kościół stanie się lewicową partią, a nie żadną wspólnotą ludzi wierzących.
Czy ja chcę brać w tym udział? Coraz mniej. Nie widzę tu miejsca dla siebie.
Zobacz również: Waszym zdaniem: Czy państwo powinno wypłacać kobietom „GWAŁCIKOWE”?
fot. Thinkstock
Nie zrozumcie mnie źle. Nie chcę, żeby geje byli piętnowani, rozwodnicy nie mogli sobie układać życia na nowo, ani nie uważam, że dzieci ze sztucznego zapłodnienia są gorsze. Ale niech to będą wybory ludzi. Kiedy głowa Kościoła wygaduje takie rzeczy, to wszystko się rozmywa. Do tej pory przynajmniej niektórzy wierni zadawali sobie pytania, powstrzymywali się przed niektórymi rzeczami i myśleli, czy coś jest moralne, czy nie.
Franciszek wprowadza zasadę „róbta, co chceta”. Kościół jest z wami, cokolwiek zrobicie. No to jaka teraz będzie różnica między katolikiem i ateistą? Chyba tylko w nazwie i podejściu do istnienia Boga. Cała reszta taka sama.
Takie pomysły tylko pogłębiają problem. Z jednej strony księża cały czas mówią, że aborcja to zło, ale teraz przymyka się na to oczy. No to zabiegów będzie coraz więcej, skoro to nie aż taka zbrodnia. Skoro ksiądz rozgrzesza, to usunięcie dziecka jest równie dużym przewinieniem, co np. kłótnia z mamą.
fot. Thinkstock
Na ten moment nie widzę dla siebie miejsca w tej wspólnocie. Nic mnie już tu nie trzyma. Skoro jeden papież może odwołać wszystko i wymazać 2 tysiące lat tradycji, to jaki to ma sens? Kościół to ma być ciągłość nauczania. Zaraz pewnie przyjdzie kolejny następca Piotra i wymyśli jeszcze co innego. Może już nie taki lewicowy i każe palić niewiernych na stosie? W tej instytucji podobało mi się to, że jest przewidywalna.
Teraz człowiek już nie wie, co jest dobre, a co złe. Bo jaki jest sens w mówieniu, że zabijanie to zbrodnia, a potem zachęcenie do wyspowiadania się z tego, bo przecież nie ma sprawy? Może od razu zatrudnić księży w klinikach aborcyjnych. Mogliby hurtowo rozgrzeszać 5 minut po zabiegu.
Wiele osób odeszło, bo Kościół był dla nich zbyt tradycyjny. Ja odejdę, bo za dużo tu nowoczesności i poprawności politycznej.
fot. Thinkstock
Franciszek kocha wszystkich (co szanuję), ale też wszystko wybacza. Skoro nie widzi grzeszników, to może grzech nie istnieje? Wcześniej coś mówił, że Bóg zbawi wszystkich dobrych ludzi, nawet jeśli są poza Kościołem. Jeszcze kilka lat temu to były herezje, a dziś to oficjalne nauczanie. Dlatego podjęłam decyzję, że zawieszam swoje członkostwo, a jak trzeba będzie, to się wypiszę.
Tak podpowiada mi sumienie. Jestem to też winna wszystkim dzieciom, które się nie urodzą, bo papież powiedział, że nie ma sprawy. Wiem, że nie tylko ja mam z tym problem. Może w ten sposób uda się przyciągnąć do Kościoła kilku niezdecydowanych, ale miliony odejdą.
Ktoś jeszcze ma taki zamiar?
Dominika
Zobacz również: Reprodukcyjna przemoc: w jaki sposób zakaz aborcji pozwala na prawne okaleczanie kobiet?