Zazdrość to paskudne uczucie, ale znane nam wszystkim. Niestety pojawia się także pomiędzy osobami, które są dla siebie najbliższe: siostrami, kuzynami czy matką a córką…
Ostatni przypadek odzwierciedla historia Sylwii. Zdaniem dziewczyny relacje rodzinne są ważne, ale nie kosztem własnego zdrowia psychicznego. Czy może być aż tak źle? W końcu chodzi o stosunek matki do córki.
Przekonajcie się, co Sylwia chce na ten temat powiedzieć.
Moje relacje z mamą nigdy nie były zbyt dobre, ale nie miałam do niej o to pretensji. Pracowała na dwa etaty, żeby utrzymać mnie i siostrę, więc często była zmęczona. Ojca nigdy nie poznałam i niewiele wiedziałam na jego temat – to był drażliwy temat w naszym domu. Pamiętam, że nigdy nam się nie przelewało, ale relacje między nami były ciepłe. Trzy kochające się kobiety, które nie miały nikogo oprócz siebie nawzajem. Sytuacja zmieniła się, kiedy skończyłam liceum.
Fot. Thinkstock
Od tego czasu sytuacja się nie zmieniła. To ja zabiegam o kontakt i spotkania, a ona za każdym razem robi jakieś złośliwe uwagi. Mam wrażenie, że najbardziej zazdrości mi jednak Jarka, a nie samej sytuacji materialnej. Mój mąż jest opiekuńczy i okazuje mi troskę na wiele sposobów, co musiała zauważyć. Czuję się z tym wszystkim naprawdę źle. Doskonale wiem, że los nie rozpieszczał mojej mamy. Ona nie mogła studiować, dlatego przez większość życia była skazana przeważnie na ciężką pracę fizyczną i dużo poświęciła, żeby wychować mnie oraz siostrę. Bez niej i jej pomocy nie osiągnęłabym tego, co mam.
Dlaczego jednak odrzuca moją pomoc? Mogłaby żyć wygodniej. Rozmawiałam już z Jarkiem na ten temat i nie miałby nic przeciwko wsparciu finansowemu dla mojej mamy. W całą sytuacje zaangażowali się nawet teściowie…
Ciąże gwiazd i modelek a rzeczywistość: jak wygląda ciało przeciętnej kobiety po urodzeniu?
Fot. Thinkstock
Siostra była starsza i kilka lat temu wyjechała za granicę do pracy. Wylądowała w Szwajcarii, gdzie do dziś bardzo ciężko pracuje. Trzeba przyznać, że dobrze zarabia, chociaż przez brak czasu nie ułożyła sobie życia osobistego. Żyje dla pracy. Nie zdała jednak nawet matury, więc o czym tu mówić. Mój przypadek jest inny.
W szkole nie byłam zbyt pracowita, ale miałam zdolności do przedmiotów ścisłych. Przed maturą ogarnęłam się trochę i udało mi się dostać na jedną z lepszych, państwowych uczelni. Ukończyłam dobry kierunek, pracując w wolnych chwilach.
Pod koniec studiów poznałam Jarka. Trzy lata temu zaręczyliśmy się, a od dwóch jesteśmy małżeństwem. Oboje mamy dobre prace, zarabiamy po pięć tysięcy złotych miesięcznie. Wzięliśmy kredyt na mieszkanie. Myślę, że można powiedzieć, iż wybrnęłam z trudnej sytuacji i ułożyłam sobie życie. Niestety moja mama ma mi to za złe…
Usunęła ciążę i zdradza, co czuła przed i po aborcji. Żałuje?
Fot. Thinkstock
Zaczęło się już na studiach. Oczekiwała, że pomogę jej trochę finansowo, ale ja uczyłam się. Oczywiście w wolnych chwilach pracowałam i dokładałam się do wspólnego życia, ale od czasu do czasu pozwalałam sobie na jakieś szaleństwo, na przykład weekendowy wyjazd do Pragi czy Londynu. Moja mama nigdy nie była za granicą i miałam wrażenie, że trochę mi zazdrości. Na początku nie miałam jej tego za złe, rozumiałam ją, dlatego proponowałam, ze zafunduję jej wycieczkę, żeby i ona mogła się trochę odprężyć i zapomnieć o codziennych troskach. Odburkiwała mi jednak, że nie ma czasu i szkoda pieniędzy. Lepiej, żebym dołożyła się za to do nowej pralki albo zapłaciła rachunek za prąd.
Potem było coraz gorzej. Skończyłam studia i wyprowadziłam się z domu. Wyszłam za mąż. Zaczęłam żyć na zupełnie innym poziomie. Kupiłam sobie fajny samochód, nie żałuję sobie też na ciuchy. Ostatnio zapisałam się na siłownię. Wydaje mi się, że nie żyję na nie wiadomo jakim poziomie. Nie da się jednak ukryć, że całkiem dobrze mi się powodzi.
Fot. Thinkstock
Piekło rozpętało się, kiedy mama dowiedziała się, że wychodzę za mąż. Jarka od początku nie polubiła, ale co ja mówię, ona nawet nie starała się go poznać. Nigdy nie powiedziała mi, żebym go zaprosiła na obiad czy kolację, a kiedy przychodził zawsze znajdowała wymówkę, żeby z nami nie siedzieć. Jej niechęć była aż nadto jawna. Próbowałam z nią rozmawiać, ale powtarzała mi ciągle, że faceci to strata czasu, że Jarek i tak mnie rzuci i tylko zmarnuję sobie życie. Czułam jednak, że ona mi zazdrości. Wzięłam ślub. Oczywiście nie mogłam liczyć na jej pomoc i nie chodzi mi tu o kwestie finansowe, ale zwyczajne doradzenie czegoś czy psychiczne wsparcie. Dobrze, że w ogóle przyszła!
Jakiś czas po ślubie zaprosiliśmy ją do siebie. Chciałam jakoś naprawić nasze relacje. Od początku wszystko poszło jednak źle. Widziałam, że patrzy na wszystkie nasze meble i sprzęty. Czułam jej zazdrość, ale było mi z tego powodu tylko przykro. Po obiedzie zaproponowałam jej pomoc finansową, w naprawdę delikatny sposób, tak żeby nie poczuła się urażona. Cackałam się z nią jak z jajkiem. Odmówiła. W trakcie wizyty mimochodem wygadałam się, że chodzę na siłownię. Skwitowała tylko:`Niektórym to się powodzi, mają i czas i pieniądze`.
Fot. Thinkstock
Niestety moja mama jest pod tym względem nieugięta. Nie przeszkadzałoby mi to jednak, gdyby nie fakt, że unika kontaktu ze mną. Czy tak zachowuje się matka? Wiem, że wszystko, co ją spotkało jest niesprawiedliwe, ale czy jej traktowanie mnie w ten sposób tak?
Mąż doradza, żebym zerwała z nią kontakt, bo tylko psuję sobie nerwy. Ja jednak nie wiem, czy kiedyś wybaczyłabym sobie taką decyzję. Nie mam pojęcia, co robić. Proszę Was o jakieś rady. Czy któraś z Was przeżyła coś podobnego i miała zawistną matkę? Czuję, że nerwy w końcu mnie wykończą i przyznam mężowi rację…
Sylwia