Witam,
przeczytałam list „Podróżowałam po Polsce i zobaczyłam DZICZ! Poza W-wą ludzie nie potrafią się zachować i ubrać!” i myślę, czy to tylko głupi żart, czy próżność i chęć bycia lepszym…
Sama mieszkam na wsi. Autorka by pewnie stwierdziła, że wiem jedynie, co to kanapka z pomidorem, bo zapewne nic bardziej wykwintnego nie jadłam.. Ale we mnie się wprost gotuje! Mieszkam niecałe 20 km od stutysięcznego miasta. I wiecie co? Tu też jest życie, które jest przepełnione uśmiechem, zabawą i fajnymi wspomnieniami.
Są świetne kawiarnie, lodziarnie czy restauracje. To tutaj jadłam najlepsze naleśniki, choć może z mało ekskluzywnego lokalu. Uważam, że osoba która jest 5 minut w danym mieście, nie ma prawa go oceniać.
Bazary?! Umierają, bo ceny są porównywalne do tych w zwykłych sieciówkach. Dziewczyny dbają o siebie, chcą wyglądać jak najlepiej i przy okazji wiedzą, ze wygląd to niewiele, bo przede wszystkim liczy się wnętrze człowieka.
Z kasą też bywa różnie, ale myślę, że dziewczyny świetnie kombinują i ubierają się za tyle, na ile je stać. Bez przesadzania, z klasą. Może nie znają najnowszych trendów, ale podobają się sobie takie, jakie są.
Ludzie z mniejszych miast wiedzą, że język obcy jest najważniejszy, jednak nie udają inteligentnych i mówią na co dzień w języku ojczystym, skoro są w Polsce. A Twój tekst o tym, jaki to masz wspaniały brytyjski akcent, mocno mnie rozśmieszył.
Jest mi wstyd, gdy czytam Twój list – z powodu Twojego egoizmu i pychy. Prowadzę bloga modowego, jednak nie podam tutaj jego nazwy. Jeszcze dowiem się od Ciebie lub osób Twojego pokroju, że wyglądam jak wieśniak wśród siana.
Z pozdrowieniami,
Ideał nocy