Ostatnio czytałam list od Katarzyny, która nie ma z kim pójść na wesele swojej młodszej siostry. Rozumiem trochę jej rozgoryczenie, choć to ja jestem tą młodszą. A moja siostra TĄ IDEALNĄ.
Marlena zawsze była ładniejsza, mądrzejsza i bardziej przebojowa. Siedem lat starsza, trudno mi było jej dorównać, a wszyscy ciągle mnie do niej porównywali. W twoim wieku Lenka to, Lenka tamto.
Niedobrze się robiło. Ale moi rodzice w pewnym momencie spasowali i całą energię poświęcali jej. Ja już nie musiałam być najlepsza, mogłam w sumie robić co chciałam. W nią pakowali cały czas i kasę, bo wiedzieli, że się zwróci. Przysięgam, to dla nich była inwestycja.
Nie mam żadnego faceta, po ojcu Olusi tak się sparzyłam, że mężczyzn omijam szerokim łukiem, cały wolny czas poświęcam w sumie dziecku. Nie chcę też nadwyrężać rodziców. Co prawda oni uwielbiają swoją wnusię, ale jednak czuję, że mają mi za złe, że zmarnowałam sobie życie.
Mówcie co chcecie, ale ja tak uważam. W sumie to jest tak, że ja już nigdy nie będę mieć tak dobrze jak moja siostra. Karty zostały rozdane, ja popełniłam w życiu błędy, za bardzo się buntowałam. Dzisiaj jestem dorosła i myślę, że duża w tym wina moich rodziców i Marleny. Ona nigdy nie była fajną starszą siostrą, tylko tym perfekcyjnym tworem, który trzeba naśladować. A ja chciałam być sobą!
Za każdym razem gdy Marlena i jej narzeczony przyjeżdżają w odwiedziny czuję coraz większą niechęć. Zawsze świetnie ubrana, wiecie paniusia z wielkiego miasta. Tak, zazdroszczę jej. Chciałabym być nią i mieć jej życie. Podróżować, dobrze zarabiać, żyć w Warszawie, mieć modnych znajomych. A co mam? Cztery ściany w pokoju, który zajmowałam jako nastolatka. Tyle że teraz mieszkam tu z nieślubną córką. Nie mam wielkich atrakcji, moje życie jest nudne. A na wyciągnięcie ręki jest moja pełna sukcesów siostra.
Wiecie o czym marzę? Żeby ona przeczytała ten list i się opamiętała. W końcu choć raz w życiu była dla mnie siostrą a nie damulką z Warszawy z wysoko podniesioną głową. Zazdroszczę koleżankom, które mają takie super siostry, spędzają ze sobą czas. Ja jakbym jej wcale nie miała. Wiem, że ona uważa, że ze mną nie ma o czym rozmawiać, że ja jej nie zrozumiem. Jak to ja? Przecież nigdy nie wychyliłam nosa z tej dziury, to może w ogóle nie powinnam się do niej odzywać.
Monika
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.
I się udało! Ich ukochana Lenka skończyła SGH, dostała wymarzoną pracę, teraz planuje ślub. Jej narzeczony jest co prawda 10 lat starszy, ale świetnie zarabia, zabiera ją na wakacje. Generalnie mają sielankowe życie, wszystko idealnie zaplanowane, pewnie zrobią sobie nawet dziecko idealne. Inne nie pasowałoby do ich scenariusza.
Ja na pewno nie pasuję. Mam 21 lat i trzyletnią córkę. Wpadłam w liceum z chłopakiem, którego myślałam, że kocham. Oczywiście miłość skończyła się po tym, jak zaszłam w ciążę. Mieszkam z rodzicami w małym mieszkaniu w bloku, weekendami dojeżdżam na zaoczne do Olsztyna, w tygodniu pracuję. O pracę u nas niełatwo, więc zaczepiłam się w sklepie odzieżowym. Na razie, bo studiuję administrację, w przyszłości mogłabym na przykład pracować w urzędzie.