My Polki mamy w zwyczaju osądzanie pozostałych ludzi (a zwłaszcza inne kobiety) po pozorach. Nie staramy się wnikać w przyczyny ich zachowań i raczej rzadko szukamy dla kogoś usprawiedliwienia. Krytykanctwo przychodzi nam znacznie łatwiej i tylko czasami pojawia się w głowie myśl, że być może jesteśmy niesprawiedliwe w swoich osądach. Znacie to z doświadczenia?
Bohaterką naszego dzisiejszego artykułu jest Agnieszka. Dziewczyna opowiedziała nam swoją historię i poprosiła o jej opublikowanie. Ma nadzieję, iż tym samym da niektórym do zrozumienia, że życie pisze różne scenariusze, a tak naprawdę każdy z nas ma coś na sumieniu.
My jej nie osądzamy, chociaż to, co powiedziała, budzi pewne kontrowersje…
- Tak, to ja jestem to złą kobietą, kochanką, oszustką, zdrajczynią, dwulicową egoistką. Odbiłam faceta przyjaciółce i nie żałuję tego. Zdaję sobie również sprawę, że zapewne zostanę zlinczowana na tym forum, ale w sumie już się przyzwyczaiłam. Z powodu tego, co zrobiłam, wyzywano mnie od najgorszych szmat, ale wiecie co? Teraz się z tego śmieję! Najbardziej krytykują mnie osoby, które same mają niejedno na sumieniu. A ja uważam, że w moim postępowaniu można także dostrzec pewien szlachetny rys. Dlatego zanim mnie ocenicie, przeczytajcie, co mam do powiedzenia.
Fot. Thinkstock
Jak można się domyśleć, Bartek powiedział, że nic do mnie nie czuje. Był przy tym jednak serdeczny i wyrozumiały, nie wyśmiał mnie. Niestety na sam koniec oznajmił mi, że od kilku dni jest z Karoliną…! Byłam w szoku. Jak to możliwe, myślałam. Z jej strony nie widać było żadnego zainteresowania. Mała, cicha myszka, a taka cwana. Bartek powiedział, że ma nadzieję, że przez to nasze stosunki nie zmienią się. Pokiwałam głową bez słowa i odeszłam.
Bartek i Karolina byli razem, a szczęście dosłownie z nich emanowało. Nie mogłam uwierzyć, że wcześniej nie dostrzegłam niczego w zachowaniu mojej przyjaciółki. Ja rzecz jasna zostałam zepchnięta na dalszy plan. Oczywiście oni powtarzali, że nie chcą, abym poczuła się odrzucona, że dalej pragną spędzać ze mną czas, uczyć się oraz imprezować. Tak jak dawniej. Zastanawiałam się tylko, czy Karolina wie o moim uczuciu do Bartka…
Fot. Thinkstock
Ja, Bartek i Karolina poznaliśmy się na studiach. Byliśmy nierozłączni. Razem się uczyliśmy, imprezowaliśmy i wiedzieliśmy o sobie wszystko. Bartek spodobał mi się od początku. Może nie był jakiś przystojny, ale za to męski, zaradny i bardzo oczytany. Kiedy opowiadał swoje żarty, wszyscy pękali ze śmiechu.
Niestety szybko zauważyłam, że Bartek wodził oczami za Karoliną. Ta jednak zdawała się tego nie dostrzegać albo widziała i ignorowała, bo jej nie odpowiadał. Przyznaję, że jest ode mnie dużo ładniejsza, ale za to brak jej charakteru. Taka cicha i niepozorna, nigdy nie potrafi się nikomu przeciwstawić. Bartkowi chyba się to podobało, chociaż ja nie potrafię tego zrozumieć. Ponieważ nie widziałam z jej strony entuzjazmu, nie przeszkadzało mi to. Niestety ten brak wzajemności nie przybliżył mnie do celu, czyli do Bartka i nie sprawił, że on nagle zaczął kochać mnie. Postanowiłam zadziałać. Wyznałam, że mi na nim zależy…
Fot. Thinkstock
Minęło może jakieś pół roku, a zaczęły mnie dochodzić słuchy, że moim dawnym przyjaciołom się nie układa. Nie powiem, poczułam iskierkę nadziei w sercu. Podobno Karolina nie znajdywała dla Bartka czasu, ważniejsza była nauka. Rozpoczęła jeszcze jeden kierunek studiów, a ponieważ w jej rodzinie nie przelewało się, musiała dorabiać w weekendy. Bartek czuł się przez to osamotniony. Niedługo potem dowiedziałam się, że jego tata zginął w wypadku samochodowym, a ona nie pojawiła się na pogrzebie, żeby go wspierać. Wiecie dlaczego? Ważniejsze były dla niej egzaminy i stypendium! Niech nikt mi nie mówi, że to nie jest egoistyczne postępowanie. Niedługo potem Bartek wrócił do Warszawy i odezwał się do mnie…
Zaprosiłam go do siebie na herbatę. Wszystko mi opowiedział. Karolina już od dawna nie poświęcała mu zbyt wiele czasu. Miała kłopoty finansowe i musiała sobie radzić sama, a do tego dochodziły dwa kierunki studiów.
Fot. Thinkstock
Bartek mówił, że z jednej strony to rozumie, ale z drugiej nie wyobraża sobie tego w dalszej perspektywie. Potrzebuje dziewczyny na żywo, a nie jej głosu mówiącego do niego ze słuchawki. Ja myślałam podobnie. Czy nie mogła zrezygnować z jednego kierunku? Wiadomo, że studia są ważne, ale nie zastąpią człowieka, który kocha i wspiera. Jak tak dalej pójdzie to zwyczajnie zostanie sama, bez żadnych przyjaciół.
Zanim spostrzegłam, od herbaty przeszliśmy do butelki wina, potem do kolejnej, aż wylądowaliśmy w łóżku. Na początku miałam ogromne wyrzuty sumienia. Jakby nie było, Karolina to moja przyjaciółka.
Nie zapomniałam tego, co razem przeżyłyśmy. Z drugiej strony było silne uczucie do Bartka… Nie wiedziałam, co z tym zrobić.
Fot. Thinkstock
Nie odzywałam się do niego, na zajęciach starałam się go unikać, ale o dziwo, teraz to on zaczął szukać ze mną kontaktu. W końcu spotkaliśmy się, on wyznał, że chciałby ze mną być i pamięta, co kiedyś mu powiedziałam… Myślałam, że z radości zaraz wyskoczy mi serce. Odparłam, że nadal go kocham!
Od tamtej pory, czyli od czterech miesięcy, jesteśmy parą. Kiedy Karolina dowiedziała się o wszystkim, podobno załamała się. Do tego nie mogła pogodzić swoich wszystkich obowiązków, więc i tak musiała zrezygnować z drugiego kierunku studiów.
Teraz chce wrócić do Bartka, ale ja nie mam zamiaru go oddawać. Trzeba było myśleć wcześniej i zdecydować, co jest ważniejsze. Dbam o niego, jestem przy nim w radosnych, jak i smutnych chwilach. Uważam, że nie mógłby sobie znaleźć lepszej dziewczyny. I piszcie, co chcecie, ja nie czuję się winna.
Agnieszka