LIST: „Zaczęłam studia w mieście i nie pasuję tu! Czuję się jak wiejski głupek...”

Marta nie potrafi się odnaleźć w nowej sytuacji. Czuje się gorsza.
LIST: „Zaczęłam studia w mieście i nie pasuję tu! Czuję się jak wiejski głupek...”
05.10.2014

Witajcie...

Zaczęłam właśnie studia. Miało być fajnie, a chyba się w tym wszystkim nie odnajdę. Zawsze chciałam się wyrwać z domu, a teraz powoli tego żałuję. Nie wiem, czego chcę... Powrotu do mojej miejscowości na stałe sobie nie wyobrażam, a zostania w mieście też nie. Od kilku dni jestem w Krakowie i jest bardzo dziwnie. Byłam tu kilka razy wcześniej, ale zazwyczaj tylko na kilka godzin. Raz tu nocowałam. A teraz trzeba żyć w nowym mieście, co mnie zaczyna przerażać. Gdzie ja na takie salony...

Czuję się obco i już tęsknię za rodziną. Gdybym umiała się tu odnaleźć, to byłoby łatwiej, ale na razie wszystko pod górę. Kolejny raz chodziłam bez sensu, żeby znaleźć przystanek. Na początku wsiadłam w autobus w przeciwnym kierunku, potem już w ogóle nie wiedziałam, gdzie jestem. Ludzie idą pewnie przed siebie, a ja... Nie jestem przyzwyczajona do takiej szybkości. Prędzej tu zwariuję, niż się przyzwyczaję.

Nigdy nie miałam kompleksu związanego z moim pochodzeniem, ale w mieście zaczynam czuć się jak głupek. Jak wiejski głupek, który nie ogarnia sytuacji. Codziennie okazuje się, że tu nie pasuję. Minęło kilka dni, a niektórzy już się ze mnie śmieją.

 

dziewczyna ze wsi

To nie będzie takie proste, jak myślałam. Ja sobie wyobrażałam, że przyjadę i zostanę jedną z nich. Wystarczy tu być i się starać. Teraz wiem, że w niektórych sprawach nigdy ich nie dogonię. Jestem inaczej wychowana i mam mniej możliwości. Jestem dziewczyną ze wsi i tego tak nie wymażę.

Sama nie wstydzę się pochodzenia, ale zależy mi, żeby inni mnie akceptowali. Na razie będzie o to trudno. Sytuacja mnie normalnie przerasta i nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. Rodzina musi sądzić, że wszystko jest wspaniale. Widzicie, że nie jet...

Marta

dziewczyna ze wsi

Nawet chłopacy są tu zupełnie inni. U nas mają do wyboru pracę w polu, albo siedzenie rodzicom na głowie. Wyglądają byle jak, bo facetowi nie wypada się przecież stroić. W mieście większość z nich wygląda na bardziej zadbanych ode mnie. Mają super ciuchy, buty za setki złotych, telefony, ułożone włosy, każdy pachnie. Pewnie się pogrążam, ale do tego nie jestem przyzwyczajona. Nawet nie wiem, jak ich traktować. Zawstydzam się, jak tylko jakiś się do mnie odezwie.

Na zajęciach też się czuję dziwnie. Mam wrażenie, że reszta roku wie wszystko, a tylko ja nic nie rozumiem. Niby zaczynamy studia w tym samym momencie, a niektórzy są tak obcykani, jakby już przynajmniej magisterkę skończyli. Ja siedzę, słucham i nie wiem co się dzieje, a oni wszystko ogarniają. Może ja jestem po prostu głupsza? Tylko jak ja się tu dostałam...

 

dziewczyna ze wsi

Nawet jak nie słyszę wyśmiewania, że jestem ze wsi, to właśnie tak się czuję. Jak jakaś gorsza i nie z tego świata. Gdybym przynajmniej miała więcej pieniędzy, to mogłabym nad sobą pracować, ale tak czarno to widzę. Nie wiem, czy będzie lepiej.

Jak dzwoniłam do domu, to o tym nie mówiłam. Niech myślą, że wszystko jest super i podbijam miasto. Nie chcę im robić przykrości, bo im zależy na moim wykształceniu. Płacą za wszystko, to co będę wydziwiała. Ale w głębi serca jestem pogubiona. To wszystko mnie przerasta. Kompleksy odzywają się non stop. Ciągle wychodzi na jaw, że jestem z jakiejś dziury zabitej dechami i nic nie wiem. To niby dopiero początek, ale jak pomyślę, co mnie czeka, to chce mi się wyć.

 

dziewczyna ze wsi

Całe życie mieszkałam w miejscowości, gdzie żyje kilkaset osób. Do dużego miasta, chociaż wcale takie duże nie jest, miałam 40 km. I chodzi o Bielsko-Białą, czyli żadną metropolię. A teraz nagle na głęboką wodę. Jakoś nikt się nie pali, żeby mi rzucić koło ratunkowe. Dla niektórych z roku jestem ciekawostką. Wyglądam inaczej, niż oni, czasami używam dziwnych słów (dla mnie normalnych, a oni słyszą je pierwszy raz w życiu), nie ogarniam rozkładu miasta, wszystkiemu się dziwię.

Raz spytałam, jak dojechać z uczelni do centrum handlowego. Zaczęli rzucać jakieś nazwy dzielnic i przystanków. Nic mi to nie mówiło, ale udawałam, że rozumiem. Potem przez długi czas siedziałam nad mapą w internecie, a i tak wreszcie nie trafiłam tam, gdzie chciałam. Brakuje mi takiej osoby, która by mnie tego wszystkiego nauczyła. Takich ludzi, jak ja, jest na roku tylko kilku. Reszta mieszka w Krakowie od zawsze.

Łażę po tych ulicach jak mucha w smole i zaczynam mieć coraz większe kompleksy.

dziewczyna ze wsi

Nawet nie chodzi mi już o to, że nie potrafię wszędzie trafić. To nie zbrodnia, że urodziłam się i przez całe życie mieszkałam gdzie indziej. Ogólnie czuję się jakoś dziwnie. Oni są inni ode mnie we wszystkim. Inaczej mówią, inaczej podchodzą do życia, mają więcej możliwości. Kiedy pojawił się w akademiku temat rodziców, to nie wiedziałam, co powiedzieć. Ich starsi to prawnicy, lekarze, dyrektorzy, właściciele firm, albo chociaż zwykli pracownicy biurowi, a co ja miałam powiedzieć? Że mają gospodarstwo z krowami, kurami i świniami?

Oni dostają wystarczająco dużo kasy, żeby sobie radzić. Ja tu chyba nie przeżyję miesiąca. Trzeba było zapłacić za akademik, kupić kartę MPK, kilka książek i niewiele mi zostało. Może się jakoś wyżywię, ale raczej im nie dorównam. Już się umawiali na sobotę w klubie. Po pierwsze, ja tam nawet nie trafię, a po drugie – co miałabym tam robić? Nie wiem, czy się nie płaci za wstęp, a jedno piwo kosztuje pewnie 10 zł.

Marzyłam o prawdziwym studenckim życiu, a już na początku mnie to przerasta. Nie jestem taka przebojowa, niczym nikomu nie mogę zaimponować, wyglądam przy nich jak ofiara losu...

dziewczyna ze wsi

Widzę, że dziewczyny bardzo tu o siebie dbają. To takie paniusie, które chodzą po sklepach, robią sobie „stylizacje”, nie wychodzą z domu bez makijażu. A ja... Mogłabym się w ogóle nie malować, bo mnie to denerwuje, ciuchy mam najzwyklejsze, na obcasach chodzić nie umiem. Nie mam ładnej torebki, tylko chodzę z plecakiem, a telefon mam z guzikami, a nie smartfon. Niektórzy mają nawet swoje samochody, a ja biegam między przystankami, żeby gdzieś trafić. To jest za duża różnica.

Próbowałam się przyczepić do dwóch dziewczyn. Są raczej miłe, ale na pewno czują się lepsze. We wtorek, kiedy jeszcze nie było zajęć, chodziłam z nimi pół dnia. Najpierw śniadanie w jakiejś knajpce przy Rynku, ale udawałam, że nie jestem głodna. Zwykła jajecznica z bułką za 15 zł, kawa 8. Za tyle to ja mogę sobie zorganizować ze 3 obiady. Potem rajd po Galerii Krakowskiej. Jest ogromna. Byłam tam już kiedyś, ale dopiero teraz przeszłam całą. Śmiały się, jak ciągnęłam je do nie tego wyjścia, co trzeba. Nie wiedziałam, gdzie jestem.

Przez cały czas próbowały mi opowiadać o wszystkim, ale sama już nie wiem. Czułam się jak ich uczennica. Jak jakaś głupia dziewczyna, która sobie nie radzi w cywilizacji.

Polecane wideo

Komentarze (81)
Ocena: 4.67 / 5
w.wb (Ocena: 5) 26.10.2014 22:07
czyli nie jestem sama. Nie martw się, przez pierwszy tydzien tez błądziłam. Właśnie zaczęłam studia w Warszawie, wsiadłam nie w tę stronę, co trzeba i znalazłam się na drugim koncu miasta :D wczesniej, jeszcze w wakacje, jak składałam tu dokumenty, zabłądziłam w podziemnym przejściu, a jak juz znalazłam tramwaj, to bylo juz za pozno, bo dziekanat byl otwarty do 14.. musialam zostac tu na noc, a nie bylam do tego zupelnie przygotowana. nie mialam przy sobie nawet tych najpotrzebniejszych rzeczy. często też robię z siebie idiotkę, ale nauczyłam się już z tego smiac ;) ostatnio np. pomylilam akademiki. zorientowalam się, ze to nie moj akademik dopiero, jak wjechalam windą na piętro :D albo w sklepie, kiedy chcialam zapłacić kartą wyjęłam legitymację studencką :D takich przygod mialam duzo więcej, ale ludzie nawet jak się smieją, to nie znaczy, ze od razu uwazają Cię za gorszą :) trzeba nauczyc się dystansu do samej siebie. co do pieniędzy.. akademik kosztuje mnie 440 zł. na jedzenie zostaje mi niecałe 200 i jakos musze sobie radzic. mam karcie bankowej 37 gr, a w portfelu 45.. w lodówce nie mam nawet masła :D został mi chleb i 3 jajka. pieniążki na konto wpłyną mi dopiero w środę. jakos muszę do tej pory wytrzymac i nie umrzec glodu :D a w srodę zrobięsobie jakas dobrą kolację :) to jeszcze nie koniec swiata. zapytaj o stypendium socjalne w dziekanacie na Twojej uczelni. jesli Twoja rodzina ma rzeczywiscie niski dochod, to powinnas je dostac. dodatkowe 300 zł miesiecznie, to zawsze cos :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 12.10.2014 23:09
Trzeba było przyjść na studia do Olsztyna, ludzie bardzo przyjazni i większość pochodzi z małych miejscowości, prawdziwie studencki klimat. Nie spotyka się tu ludzi wyniosłych, a na kampusie każdy Ci zawsze pomoże.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 12.10.2014 02:36
Ale się użalasz...jak ja przyjechałam do wrocka, to też pojechałam autobusem w złą stronę i spozniłam się na pierwszy wykład 40 min, płakałam mamie w słuchwkę że zrobię złe pierwsze wrażenie i będę mieć przechlapane :P U mnie na kierunku sporo ludzi jest z małych miejscowości i nikogo się nie gnoi, jadamy w tanich knajpach, czasem tylko jakaś fajna kawka i ciacho w lepszym miejscu na poprawę humoru :) dasz radę, tylko nie jęcz tyle.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 08.10.2014 13:41
Początki zawsze są trudne, ale daj sobie czas i Kraków będziesz miała w małym paluszku. Co do swojego pochodzenia to się go nie wstydź, nie ma czego. Poprzedniczki mają racje mozesz sobie cos znalesc i dorobić troche. A co do wyglądu to możesz nad tym popracowac, zmienic styl ubierania, wybrac sie do fryzjerki niech Ci cos doradzi, jakas fryzure, do kosmetyczki tak samo. I od razu poczujesz sie pewniejsza i atrakcyjniejsza.Dostałaś się na studia, wiec nie jestes glupia. Po prostu zajmij się sobą, staraj się być miła, duzo uśmiechaj, a ludzie sami się do Ciebie przekonaja. Głowa do góry, to dopiero początek, za jakis bedziesz sie smiac ze swoich kompleksow! :) Powodzenia
zobacz odpowiedzi (2)
zoem (Ocena: 5) 07.10.2014 18:35
To normalne, ze nie znasz miasta. To kwestia czasu, zeby sie go nauczyc. Jestes tu dopiero kilka dni, Wyluzuj. Na studia sie dostalas, wiec to nie kwestia przypadku, tylko umiejetnosci i wiedzy. Nad ciuchami faktycznie moglabys popracowac, a jezeli chodzi o pieniadze, to w Krakowie jest mnostwo ofert dla studentow. Nie zrazaj sie i powodzenia!
odpowiedz

Polecane dla Ciebie