LIST: „Usłyszałam od partnera, że wyglądam jak dziewczyna DRESIARZA! Wytknął mi fatalny gust...”

Chłopak Marty doszedł do wniosku, że jego ukochana ubiera się zbyt wyzywająco.
LIST: „Usłyszałam od partnera, że wyglądam jak dziewczyna DRESIARZA! Wytknął mi fatalny gust...”
16.10.2013

Droga Redakcjo!

Wiem, że jestem ogromną szczęściarą. Kilka lat temu poznałam chłopaka, który dostrzegł we mnie coś więcej, niż tylko mój wygląd. Inni w jego wieku interesowali się tylko fajnymi laskami, z którymi mogą się pokazać, a on był inny. Sama nie wyglądałam najgorzej, ale w przeciwieństwie do wszystkich – on także potrafił i chciał ze mną rozmawiać. Bardzo się przy nim zmieniłam i na pewno na korzyść. Otworzył mnie na wiele różnych rzeczy, które kiedyś wydawały mi się nudne i niewarte zachodu. Teraz znowu zachciało mu się mnie zmieniać...

Ale tym razem wcale nie chodzi o „poszerzanie horyzontów”, jak on to mówi. Chce brutalnie na mnie wymusić, żebym wyglądała dokładnie według jego upodobań. Wcześniej nic mu we mnie mnie nie przeszkadzało, a teraz nagle zrobił się taki wrażliwy. Jakiś czas temu przeprowadził ze mną rozmowę, w czasie której zachowywał się i mówił jak mój własny ojciec. Nie spodziewałam się tego po nim!

 

styl

Nigdy nie byłam szarą myszką, która chce się schować przed całym światem. Wręcz przeciwnie – lubiłam i nadal lubię się wyróżniać z tłumu. Tak było przez wszystkie lata naszego związku. Zaczynaliśmy jako nastolatkowie, dzisiaj jesteśmy już dorosłymi ludźmi. Na pewno trochę stonowałam swój wygląd, ale dalej mam potrzebę bycia inną, niż wszystkie kobiety wokół. Ja się więc za bardzo nie zmieniłam i chyba cała ta afera jest wyłącznie jego wymysłem. Nie wiem co mu strzeliło do głowy, ale usłyszałam wyjątkowo przykre słowa.

Zaczął od tego, że bardzo mnie kocha, bo gdyby nie kochał, to by ze mną nie był przez te lata. Dobrze, czuję to i takie samo uczucie mam dla niego. Myślałam jednak, że miłość to akceptacja drugiej osoby, a nie próba jej zmienienia. Zwłaszcza, że do tej pory problemu nie było. Teraz powiedział wprost, że „powinnam nabrać trochę klasy” i wyglądać jak „prawdziwa kobieta, a nie głupia nastolatka”. Super. Czyli jestem dla niego kobietą bez klasy...

styl

Co dokładnie mu przeszkadza? Chciał zacząć delikatnie, więc dał mi do zrozumienia, że mój strój nie przystoi do niektórych sytuacji. Uwielbia moją osobowość, ale nie muszę dalej podkreślać swojej oryginalności strojem. Fajnie, że nie muszę, ale co, jeśli sama tego chcę? Zresztą, nie chodzę po mieście z kolorowym pióropuszem na głowie! Dla mnie to są całkiem normalne ubrania. Inne, niż garsonki i jeansy moich znajomych, ale bez przesady. Nie każdy musi wyglądać tak samo nudno. 

Kiedy mi to mówił, nie miałam na sobie niczego dziwacznego, jak określił mój styl. Połyskujące czarne legginsy, jaskrawe buty na wysokim obcasie, powyżej gładką koszulkę, a na to fajną kurteczkę, która wygląda jakby została zrobiona z ptasich piór, niebieską. Rzeczywiście, lubię żywe kolory, obcisłe spodnie, krótkie bluzki, panterki, futerka, czasami skórę, cekiny i tym podobne rzeczy, ale to chyba nie zbrodnia? Może mam 27 lat, ale chyba nie czas umierać, co? On chciałby, żebym założyła na siebie gładki mundurek i się nie wychylała.

Powiedziałam mu, że zupełnie nie widzę problemu. Czy ja mu robię wstyd, że tak wyglądam? Krępuje się ze mną chodzić za rękę? Na te pytania tylko milczał. No to świetnie. Facet, którego kocham i który podobno kocha mnie jeszcze mocniej, tak naprawdę wolałby się do mnie nie przyznawać. Podszedł do szafy, zaczął mi wytykać, że to jest okropne, to zbyt kolorowe, to obcisłe, za krótkie, buty za wysokie. Mówił, że tak nie ubierają się dorosłe kobiety. Potem rzucił coś jeszcze gorszego. Nie skrytykował tylko mojego gustu, ale i mnie.

Stwierdził, że nie muszę już dłużej się wydurniać w tych ciuchach. Jeśli chciałam pokazać, jaka to jestem odważna, fajna i modna, to mi się to udało. A teraz czas dorosnąć. Zatkało mnie. Mój własny facet mówi do mnie tonem mojego ojca. Córeczko, dorośnij wreszcie i przestań się wygłupiać. Miałam ochotę mu odpowiedzieć, żeby wreszcie pozbył się tego sztywnego kija, który chyba połknął.

On zawsze był tym „rozsądniejszym”, ale myślałam, że wcale nie uważa się za najmądrzejszego na świecie. A tym bardziej, że nie ma mnie za głupią siksę. To się chyba zmieniło, bo skoro zaczął ingerować w mój styl i prawić mi morały, to znaczy, że jednak nie ma o mnie zbyt dobrego zdania. Co miałam w tym momencie zrobić? Powiedziałam mu, że najpierw niech zastanowi się nad sobą, a potem zaczyna szukać wad u innych. Wyszłam z domu i od tego czasu jest między nami bardzo napięta atmosfera. Nie zmieniłam się pod jego naciskiem. Wydaje mi się nawet, że specjalnie zakładam na siebie wszystko to, co mi wytknął.

Co on sobie myśli? To tak jakby on był sztywnym garniturowcem (a nie jest, preferuje sportową elegancję, stonowane kolory, ale to raczej nie są stroje oficjalne), a ja zażądałabym od niego, żeby z dnia na dzień został dresiarzem. O dresiarzu mówię nieprzypadkowo, bo między słowami padło stwierdzenie, że wyglądam jak „dziewczyna dresiarza”. Skoro tak, to niech on się dostosuje i wreszcie będziemy do siebie pasować.

Brakuje tylko tego, żeby zaczął kontrolować moją szafę, a wręcz kupował ubrania za mnie. Czy naprawdę 20-kilkuletnia kobieta nie może wyglądać tak jak chce? Taki lubię styl i nie pozwolę, żeby ktoś się w to wcinał. Może za rok, albo dwa, stwierdzę, że kręcą mnie długie spódnice i białe koszule, ale niech to się dzieje naturalnie, a nie tak. Do tej pory miałam przy sobie partnera, a teraz on zamienia się w starego zrzędę.

Skoro go tak to bolało, to dlaczego nie powiedział o tym wcześniej? A może nagle mu się odwidziało, że woli szarą myszkę od kolorowej i pewnej siebie dziewczyny? W takim razie, cóż ja mogę zrobić... Chyba tylko kopnąć go w tyłek. Skoro on chce mi dyktować warunki, to tym bardziej mu się nie dam.

Marta

Polecane wideo

Komentarze (94)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 27.04.2014 17:26
masakra. współczuję strasznie, jestem w podobnym wieku, dwóch moich facetów uważało, że wyglądam dziwnie, nie wyglądam jak dama. rozstaliśmy się. spotkasz kogoś, kto Cię doceni. piątka
zobacz odpowiedzi (1)
nn (Ocena: 5) 27.11.2013 09:02
kurteczka z niebieskich piór?? chyba żartujesz. masz 27 lat a wyglądasz jak zbuntowana nastolatka, zachowuj sie stosownie do wieku. ciekawe gdzie pracujesz z tymi ciuchami xd żeby nie bylo ... mam 20 lat.
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 10.11.2013 19:14
Marcela? to ty?
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.11.2013 16:10
to go kochasz jak go chcesz w tyłek kopnąć
odpowiedz
Lei (Ocena: 5) 19.10.2013 22:24
Nietolerancja się szerzy: ) Mój mężczyzna mógłby chodzić nawet w spódnicach, nie przestałabym go kochać i nie wypominałabym mu ubioru. Dziewczyny, ogarnijcie się. Kompromis jest sztuką, ale wypominanie dziewczynie ubioru jest już brakiem akceptacji. Sama byłam w chorym związku i od tego się zaczynało. Potem będzie tylko gorzej. "To za krótkie, to za krzykliwe, to złe, to za jaskrawe." nawiasem mówiąc, inteligentna Wando, ona nie ubiera tych ubrań specjalnie, to reakcja obronna; psychika ludzka, ale widać jesteś jeszcze zbyt mało dojrzała, aby to zrozumieć;)
odpowiedz

Polecane dla Ciebie