LIST: „Upiłam się i wydałam w sklepach internetowych całą pensję! Nie zgadniecie, co kupiłam...”

W kolejnych dniach Agnieszka odebrała kilka dziwnych przesyłek. Dziś przestrzega.
LIST: „Upiłam się i wydałam w sklepach internetowych całą pensję! Nie zgadniecie, co kupiłam...”
Fot. Thinkstock
22.06.2016

Witajcie...

Straszny wstyd się do takich rzeczy przyznawać, ale zrobię to ku przestrodze. Kiedyś się mówiło „piłeś - nie pisz”, bo SMS-y po procentach mogą narobić sporych szkód. Ja proponuję - „piłeś - wyłącz wszystkie urządzenia elektroniczne”. A komputer to już w szczególności. Jak człowiek nad sobą nie panuje, to potrafi robić tak głupie rzeczy, że sam by się o to nie podejrzewał. Mnie np. po imprezie naszła ochota na zakupy. Byłam akurat dzień po wypłacie, sklepy już zamknięte (poza tym nie nadawałam się już między ludzi), więc padło na te internetowe. Rano nie pamiętałam zupełnie nic.

Coś mi tam świtało w głowie, że chyba jedną czy dwie rzeczy kupiłam, ale jak sprawdzić, co to było? Na mailu żadnych potwierdzeń, bo pewnie zdążyłam wyczyścić. Historię przeglądania też. Mogłam tylko siedzieć i czekać, aż dowody mojej skończonej głupoty przyniesie kurier. Byłam całkowicie spłukana, a akurat była pora na zapłatę czynszu. Zamiast tego wypatrywałam przesyłek. Po prostu nie uwierzycie, co może kupić pijany człowiek…

Zobacz również: Reportaż: Upokorzenie na imprezie

 

zakupy po pijaku

fot. Thinkstock

Wróciłam i jak pech, to pech. W skrzynce było aviso na przesyłkę, którą mogłam odebrać dopiero po godzinie 18. Siedziałam jak na szpilkach. Miałam tylko nadzieję, że nie jest to pianino albo jakaś szafka w całości. Wreszcie tam dotarłam, pani w okienku znalazła paczkę i mówi mi, że wyda mi ją gdzieś na boku. Jest duża i się nie zmieści. No to już wpadłam w panikę. Gabaryty nie były jakieś ogromne i wyglądało mi to na buty. Otworzyłam na miejscu i faktycznie - tylko do dziś się zastanawiam, co mi strzeliło do głowy… To były skórzane kowbojki z napisem Hannah Montana. Nigdy nie oglądałam tego serialu! Ale pamiętam, że na imprezie ktoś puścił Miley Cyrus. Wystarczyło.

Do pudełka i robię zwrot. Niestety, tym razem okazało się, że na mój koszt. Przez jakieś 2-3 dni był spokój. Nic nie przychodziło, więc nie musiałam się sama siebie wstydzić. Ale z drugiej strony, dalej byłam bez grosza przy duszy. Wreszcie dzwoni kurier, że będzie wieczorem. Widocznie po pijaku nie zapomniałam podać numeru telefonu. Przyniósł paczkę z firmy odzieżowej. Zdawałam sobie sprawę, że i tak muszę to oddać, ale miałam nadzieję, że to coś bardziej w moim guście.

Zobacz również: 6 kłamstw, które kobiety mówią facetom wtedy, gdy są pijane

 

zakupy po pijaku

fot. Thinkstock

Do dzisiaj nie odzyskałam wszystkich pieniędzy, bo zwroty to nie zawsze taka prosta sprawa. Jeszcze na tym straciłam, bo za większość przesyłek musiałam zapłacić. I za te do mnie i odsyłane przeze mnie do sklepów. Musiałam się zapożyczyć u rodziców i nawet się nie przyznałam, co zrobiłam. Zabawne? Naprawdę ostrzegam, bo człowiek może sobie zrujnować po pijaku życie i nie zdawać sobie z tego sprawy.

Przecież mogłam wejść na aukcję samochodową albo nieruchomości. Kliknięcie „kupuj” jest równoznaczne z zawarciem umowy. Zostałabym z długami albo musiałabym potem walczyć w sądzie. Na szczęście tym razem były tylko wściekłe legginsy, gipsowa patronka, Hitler i kilka pierdółek.

Naprawdę ktoś powinien wymyślić alkomat na komputer. To bym kupiła nawet na trzeźwo.

Agnieszka

Zobacz również: Powstały lody, które leczą kaca

 

zakupy po pijaku

fot. Thinkstock

Minął jeden dzień i kolejnego dostaję SMS-a, że moja paczka czeka na odbiór w takim urządzeniu z przesyłkami. Poszłam do jedynego w pobliżu, wbijam kod, a tu nic. Potem sprawdzam i okazało się, że zamówiłam dostawę na drugi koniec miasta. Jechałam prawie godzinę w jedną stronę, żeby wyjąć nieznany zakup. Tyle dobrego, że mogłam otworzyć i od razu zwrócić. Chociaż tyle pieniędzy dostanę z powrotem. W środku takie średniej wielkości pudełko. Korciło mnie, żeby nawet nie zaglądać, ale ciekawość była silniejsza.

Znalazłam tam jakieś odżywki na siłownię, chociaż ja w ogóle nic nie ćwiczę. Co prawda, miałam w planie się zapisać, ale jeszcze tego nie zrobiłam. Widocznie po pijaku jakoś tak połączyłam fakty, że najpierw muszę się czymś nafaszerować, żeby nabrać masy. Zostawiłam wszystko nietknięte i wepchnęłam do maszyny. Jedna niespodzianka za mną. Przynajmniej zobaczyłam, że wydałam na to 99 zł. Gdzie reszta majątku? To miało się dopiero okazać.

 
zakupy po pijaku

fot. Thinkstock

W środku były dwie pary fluorescencyjnych legginsów, chyba na siłownię. Takie 3/4. Pewnie cały czas myślałam o tym moim postanowieniu. Do tego sweter z wielką głową kota na froncie. Podkolanówki, których nigdy nie noszę. No i skórzane spodnie w rozmiarze 44, a ja jestem o wiele mniejsza. Musiało mi się skojarzyć, że skoro wybieram się na siłkę, to jestem bardzo gruba. Albo w ogóle nie patrzyłam na rozmiar. Oczywiście nic nie pamiętam. Wszystko odesłałam kolejnego dnia pocztą, ale cały czas był niepokój. To nie może być wszystko, bo z konta zniknął majątek. Przynajmniej jak na moje możliwości, bo to prawie cała skromna pensja.

Od razu zdradzę, że przesyłki były jeszcze dwie, ale jedna gorsza od drugiej. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy bardziej odpowiedni będzie płacz. Bliżej mi było do rozpaczy. Podpowiem, że chodzi o książkę i figurkę. Nikt normalny nie zgadnie, co to może być.

Co mi siedzi w głowie, że mogłam kupić coś takiego?!

 

zakupy po pijaku

fot. Thinkstock

Na pudełku z księgarni zobaczyłam logo, więc się uspokoiłam. Sporo czytam i myślę, że nawet po alkoholu byłam w stanie wybrać coś fajnego. Znowu się zaskoczyłam. To była biografia… Hitlera!!! Ale że co? Nigdy mnie ta postać nie fascynowała, książek historycznych raczej nie lubię i ogólnie mało mnie ten zbrodniarz interesuje. Do dziś nie wiem jak na to wpadłam. Mam nadzieję, że kliknęłam przypadkiem.

Ostatnia atrakcja okazała się najdroższa z tego wszystkiego. I największa. Znowu kurier, wielkie pudło, a w środku gipsowa figurka, a raczej figura… świętej Agnieszki. Za 600 zł! Myślałam, że to Bozia, ale wyczytałam, że jednak moja imienniczka. Nie pytajcie mnie, jak na to wpadłam, bo też nie wiem. Może szukałam na aukcji swojego imienia? Inaczej tego nie wytłumaczę, bo wierząca raczej nie jestem.

To były zakupy, które mogą śmieszyć kogoś z zewnątrz, ale ja się załamałam.

 

Polecane wideo

Komentarze (15)
Ocena: 4.73 / 5
Anonim (Ocena: 5) 22.06.2016 22:27
Bozia xd
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 22.06.2016 17:10
ja kiedyś po pijaku (miałam nastrój "rzucić to wszystko w cholerę") kupiłam bilet na samolot do Tajlandii...
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 1) 22.06.2016 14:53
ale ściema, weźcie zatrudnijcie nowe praktykantki z lepszymi pomysłami
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 22.06.2016 13:17
Jestem w stanie w to uwierzyć, bo ja mam znajomego, który wiecznie po pijaku kupuje GNOMY :D ma ich już kilka :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 22.06.2016 10:52
swietne hahaha dobrze zes zestwa sado maso nie kupila przez internet po pijaku hahha bo by sie okazalo ze masz jakies zapedy nie zbyt zdrowe hahah
odpowiedz

Polecane dla Ciebie