LIST: „Studiuję ginekologię. Moje pacjentki nie będą miały dostępu do antykoncepcji!”

Patrycja twierdzi, że nigdy nie przepisze swojej pacjentce pigułek.
LIST: „Studiuję ginekologię. Moje pacjentki nie będą miały dostępu do antykoncepcji!”
Fot. Thinkstock
01.05.2016

Zawsze wiedziałam, że chcę studiować medycynę i pomagać ludziom. W sumie nie miałam sprecyzowanej specjalizacji, bo każda wydawała mi się potrzeba. Jak to zwykle bywa - jeden impuls i padło na ginekologię. Klasyczna historia, czyli wrażliwa ja i kobieta w mojej rodzinie, która zachorowała na nowotwór jajników. Często dzieci osób z problemami psychicznymi decydują się studiować psychologię lub psychiatrię itp. Widzimy kogoś cierpiącego i chcemy pomóc wszystkim w podobnej sytuacji.

To nie było łatwe, ale w kolejnym roku rekrutacji się udało. Po pierwszej porażce zdecydowałam się nawet poprawiać maturę. Teraz jestem na 3 roku, sporo przede mną, ale cieszę się ze swojego wyboru. Fascynująca dziedzina. Nie mogę się doczekać, kiedy zacznę przyjmować własne pacjentki. W ogóle się tego nie boję, bo czuję, że mam misję do spełnienia.

Chociaż zdaję sobie sprawę, że moje poglądy mogą utrudnić wykonywanie obowiązków. Jestem katoliczką i to taką na serio.

Zobacz również: 7 powodów, dlaczego antykoncepcja jest ważna i każdy powinien mieć do niej dostęp!

 

wierzący ginekolog

Fot. Thinkstock

Nie kochasz żadnego faceta? Daj sobie spokój. Na seks trzeba zasłużyć. Chyba, że się nie szanujesz i pójdziesz do łóżka z byle kim. Traktujmy same siebie poważnie i żyjmy zgodnie z naturą. Tego będę uczyła jako lekarz i myślę, że na brak pacjentów nie będę narzekała.

To nie jest tak, że ginekolog = pigułki. Chyba, że macie na myśli złego ginekologa.

Patrycja

Zobacz również: 5 wskazówek na twój pierwszy raz

wierzący ginekolog

fot. Thinkstock

To nie jest tak, że potępiam antykoncepcję, bo mój Kościół to robi. Nie muszę cytować tych zakazów, ani wytycznych papieża. Wiem, że to zło i nie tylko dlatego, że jestem katoliczką. Studiuję ginekologię i dowiaduję się rzeczy, o których głośno się nie mówi. Pigułki, wkładki i pierścienie tylko wydają się fajnym rozwiązaniem. Do czasu, kiedy zmiany hormonalne nie rozkładają cię na łopatki. Albo po latach próbujesz zajść w ciążę i już nie możesz.

Z płodnością nie ma żartów, ale młode kobiety mają to gdzieś. Teraz mam 20 lat, lubię seks, nie chcę ponosić konsekwencji. Dam się nafaszerować chemią i hormonami, a potem się zobaczy. Do czego takiego myślenie prowadzi? Przede wszystkim do problemów za kilka lat, a poza tym - do braku poszanowania własnego ciała.

 

wierzący ginekolog

fot. Thinkstock

Takie kobiety częściej skaczą z kwiatka na kwiatek. I ja jako lekarz miałabym to wspierać? Niedoczekanie.

Jak już zostanę ginekologiem i będę mogła przyjmować własne pacjentki - zrobię wszystko, by zmienić ich myślenie. Nie jest rozwiązaniem trafić do kogoś takiego, jak ja, zrezygnować z jego pomocy i wybrać nowego lekarza, który antykoncepcję przepisuje.

Ode mnie nie warto uciekać, bo ja mam sporo do przekazania. Wytłumaczę, czym są hormony i dlaczego ciąży nie trzeba i nie wolno zapobiegać w sztuczny sposób.

 

wierzący ginekolog

fot. Thinkstock

Zaraz usłyszę, że to moje ciało, mam prawo nie chcieć rodzić, lekarz musi mi pomóc. Wszystko prawda, ale ginekolog to też człowiek i ma swoje poglądy. Nie można nikogo zmuszać, żeby je naginał czy całkiem łamał. Myślę, że nawet gdybym była niewierząca i posiadała taką wiedzę, jak posiadam, to i tak byłabym przeciwna sztucznej regulacji płodności. Dla mnie takie metody nie mają racjonalnego uzasadnienia i już.

Jesteś dorosła, to chyba zdajesz sobie sprawę z konsekwencji. Nie jesteś zwierzakiem, który bezmyślnie kopuluje. Robisz to, kiedy chcesz, ale ponosisz konsekwencje. Dlatego dochodzisz do wniosku, że lepiej nie puszczać się z byle kim, ale mieć tego jedynego. Jak przyjdzie co do czego, to twoje dzieci będą miały jednego ojca, a nie kilku. To nie żadna katolicka propaganda, ale zdrowy rozsądek.

A skoro już kochasz się tylko z jednym, to wiedz do czego prowadzi seks. Proste. Pigułki to rozwiązanie dla słabeuszy.

Zobacz również: Prawda o pigułkach antykoncepcyjnych: Utyjesz, wyjdziesz na łatwą, nie będziesz mogła ich odstawić...

wierzący ginekolog

fot. Thinkstock

Plany mam takie, że otworzę prywatny gabinet, bo na czymś trzeba zarabiać i zatrudnię się też w szpitalu, ale to już z poczucia misji. Mam nadzieję, że uda mi się szybko rozpoznawać niebezpieczeństwa, bo diagnoza to naprawdę trudna sprawa. Myślę, że jestem lekarką, która nie odczuwa czegoś takiego jak wstyd czy obciach. Ludzkie ciało jest, jakie jest i nic mnie nie jest w stanie zgorszyć czy zdziwić.

Nie będę miała żadnego problemu z tym, żeby zaglądać bardzo różnym kobietom w te miejsca. Stara, młoda, wygolona, pomarszczona, po porodzie - to nie ma znaczenia. Narządy pozostają takie same i moim zadaniem jest je porządnie zbadać. Jestem osobą wyrozumiałą, myślę że kontaktową i oddaną, ale swoich zasad zamierzam się trzymać.

To nie może być tak, że ktoś mnie o coś błaga i ja ulegam. Mam zamiar pomagać, więc antykoncepcja jest wykluczona. To żadna pomoc!

 

Polecane wideo

Komentarze (181)
Ocena: 4.11 / 5
Anonim (Ocena: 5) 12.06.2016 16:03
Dobrze że mój ginekolog jest normalny. Współczuję przyszłym pacjentkom tej pani. I bez tabletek hormonalnych kobieta może mieć problemy z zajściem w ciążę.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 02.06.2016 21:21
Powinno być jak w UK. Zakrywasz się klauzulą sumienia, tracisz prawo wykonywania zawodu i tyle.
odpowiedz
MRG (Ocena: 5) 15.05.2016 21:34
Hahaha! Dobrze,ze jeszcze nie napisalas,że wierzysz ze dzieci sie biora z kapusty. Moze dziewczyno zmien ta specjalizacje i udaj sie na teologie :)
odpowiedz
lekarz (Ocena: 1) 04.05.2016 22:18
Jestem lekarzem i nie wierzę, że osoba studiująca medycynę czy też absolwentka uczelni medycznej mogłaby napisać coś takiego. Nie wspomnę nawet o bzdurach "po zaprzestaniu przyjmowania tabletek antykoncepcyjnych kobiecie trudno jest zajść w ciążę" - to oznaczałoby, iż autorka nie uważa na zajęciach i nie czyta podręczników; ale styl/ składnia samego listu ... - brzmi jakby ktoś kazał napisać to gimnazjalistce. Dramat.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 04.05.2016 20:42
Studiuję w innym mieście i kiedyś zabrakło mi recepty. Akurat mijał rok i i tak miałam zamiar się przebadać. Udałam się więc do ginekologa, który był identyczny jak autorka listu. Podczas przeprowadzania wywiadu zaznaczyłam, że biorę pigułki i chciałabym dostać receptę. Zaczął się monolog na temat tego jakie one są szkodliwe, że to niepoprawne itp. itd. Na końcu usłyszałam, że mnie przebada, ale recepty od niego nie dostanę. Podziękowałam więc za wizytę, wzięłam torebkę i zaczęłam zbierać się do wyjścia. Lekarz zatrzymał mnie i poinfrmował, że należy się 120 zł za wizytę. Parsknęłam śmiechem i oznajmiłam, że nie zapłacę za wizytę, podczas której nie uzyskałam tego po co przyszłam. Długo krzyczał żebym wracała, bo on stracił przeze mnie czas. No cóż, ja także. Takie gabinety powinny być oznaczone z daleka, by pacjentki zainteresowane pigułkami nie traciły swojego i lekarzy czasu.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie