LIST: „Skończyłam studia i siedzę na bezrobociu. Na kasę do sklepu nie pójdę!”

Anna była przekonana, że pracodawcy będą się o nią bić. Przeliczyła się...
LIST: „Skończyłam studia i siedzę na bezrobociu. Na kasę do sklepu nie pójdę!”
08.06.2014

Szanowne Czytelniczki!

Chciałabym się wypowiedzieć na temat pracy w Polsce, a raczej jej braku. Ostatnio przeczytałam, że przynajmniej co czwarta osoba po studiach nie znajdzie pracy. Rynek jest już zapełniony osobami z wyższym wykształceniem, więc okazuje się, że nie warto się aż tak starać. Czy się uczysz, czy nie, to i tak czekają Cię ogromne problemy. Sama tego doświadczyłam, chociaż kilka lat temu byłam przekonana, że na pewno świetnie sobie poradzę.

Może jestem dorosła, powinnam się usamodzielnić i to najwyższy czas na robienie kariery, a doszło do tego, że nadal mieszkam z rodzicami i nie mogę znaleźć żadnego sensownego zajęcia. Nie ma szans na godną pensję i możliwość wyprowadzki. Kiedyś myślałam, że jeśli dochodzi do takiej sytuacji, to znaczy, że człowiek się nie stara i czeka z założonymi rękami na cud. Dzisiaj wiem, że wygląda to inaczej. Można się bardzo starać, a Polska i tak nie zapewni mi normalnego życia.

Ja nie uważam, że praca mi się należy, bo skończyłam studia. Uważam tylko, że skoro jestem wykształcona i mam ochotę się rozwijać, to coś powinno się ruszyć. Na razie nie dzieje się nic i od 2 lat siedzę na bezrobociu.

 

praca w domu

Od dwóch lat walczę o swoją przyszłość i nic z tego nie wychodzi. Mam resztki godności, ale nie wiem na ile mi jej starczy. Nadal szukam czegoś zgodnego z moim wykształceniem, ale ofert jest coraz mniej. Na kasę do sklepu nie pójdę, bo chyba by mnie wyśmiali. Po takich studiach na kasę? Pani musi być naprawdę nierozgarnięta. I tak sobie czekam, czekam, czekam... Minęły 2 lata i nie mam już złudzeń.

Pewnie kiedyś przyjdzie taki moment, że będę całowała wszystkich po rękach, żeby mnie przyjęli. Byle gdzie i za byle jakie pieniądze. Ale czy to cokolwiek zmieni w moim życiu? I tak nie będzie mnie stać na własne mieszkanie i samodzielne życie. Dalej mieszkam z rodzicami, oni mnie utrzymują i sama widzę, że mają dosyć tej sytuacji. Ja też, ale co z tego? 

 

praca w domu

Powiecie, że nie powinnam się upierać przy swoim zawodzie, bo trzeba być elastycznym. Tak, ofert jest mnóstwo i nawet próbowałam, ale można się tylko załamać. Mogłabym zostać sekretarką, która haruje 12 godzin dziennie za 1500 zł na rękę, albo telemarketerką, która wciska ludziom kit i jak nic nie sprzeda, to nic nie zarobi. Tak się właśnie traktuje młodych Polaków, którzy idą na studia, starają się i mają czelność marzyć o normalności. Lepiej od razu nastawić się na to, że będę robiła cokolwiek za jakiekolwiek pieniądze.

Powinnam cieszyć się, że w wieku 26 lat ktoś przyjmie mnie na umowę zlecenie do sklepu z ciuchami. W końcu to ogromny zaszczyt, bo inni niczego nie znajdują.

 

praca w domu

Wyszłam z uczelni z dobrym wykształceniem, dyplomem świetnego uniwersytetu i specjalistyczną wiedzą, którą na pewno ktoś doceni. Czułam się tak, jakbym złapała Boga za nogi, bo w moim towarzystwie nie brakowało osób, które skończyły naukę na liceum, albo poszły na jakieś socjologie czy tam inne administracje. Ja byłam kimś. Na pewno nie planowałam pracy w sklepie odzieżowym albo restauracji, jak niektórzy moi znajomi. Uważałam, że sami są sobie winni.

Szybko okazało się, że to nie jest ich wina. W Polsce możesz nawet skończyć Harvard, ale jeśli nie błagasz o pracę na kolanach i nie godzisz się na najniższą możliwą stawkę, to zawsze mogą Cię zastąpić kimś mniej wymagającym. Co prawda, przez kolejne 2-3 miesiące miałam przynajmniej kilka rozmów, to wszystkie kończyły się tak samo źle. Oddzwonimy, a telefon oczywiście dalej milczał. Zastanawiałam się, co robię źle. Przecież staram się o stanowisko zgodne z moimi kompetencjami i powinni się o mnie bić.

Zaczęłam tracić nadzieję, że znajdę cokolwiek w swoim zawodzie. Później już nawet nie zapraszali mnie na rozmowy. Uruchomiłam znajomości, całymi dniami szukałam ogłoszeń rekrutacyjnych i nic.

praca w domu

W czasie tych poprzednich spotkań nikt nawet nie patrzył na mój dyplom. Zawsze padały te same pytania – jakie mam doświadczenie? Przepraszam bardzo, ale jak mogłam je zdobyć na studiach? W tej branży praktycznie nie ma stażów i praktyk, zresztą nie byłoby na to czasu, bo wszędzie szukają kogoś na pełen etat. Oczywiście za darmo. Tu przecież nie chodzi o zwykłe siedzenie w biurze, co może robić każdy. Mam specjalistyczną wiedzę, którą mogę wykorzystać, ale dopiero teraz.

Już wtedy kręcili nosami, ale mimo wszystko pytali o moje oczekiwania finansowe. Okazuje się, że każda odpowiedź jest zła. Jeśli powiesz, że liczysz w tym względzie na uczciwą propozycję, to uznają, że się nie cenisz. Jak rzucisz kwotę, nawet jeśli to będzie 2500 zł na rękę, to stwierdzą, że przesadzasz. Co z tego, że w tej branży i tak zarabia się przynajmniej dwa razy więcej.

Mnie się nie należy. W końcu jestem tylko gówniarą po studiach, a zawsze znajdzie się ktoś, kto wykona te same obowiązki za jeszcze mniejsze pieniądze.

praca w domu

Kiedyś się mówiło, że Polska nie jest krajem dla starych ludzi. Obawiam się, że dla młodych tym bardziej. Skoro ja, osoba wykształcona i bardzo chętna do pracy, nie potrafię niczego w swoim życiu zmienić, to znaczy, że sięgnęliśmy dna. Nikogo się nie ceni.

Nie wiem co będzie dalej. Czuję się jak ofiara losu, a jeszcze 2 lata temu byłam przekonana, że teraz czas na wielką karierę... Na razie spełniam się sprzątając mieszkanie rodziców i wyprowadzając psa. Polska nie ma mi nic więcej do zaoferowania i to jest po prostu tragiczne!

Anna

praca w domu

Wyczytałam, że sama jestem sobie winna. Tak zwani eksperci od rynku pracy całą winą za taką sytuację obarczają nas, młodych ludzi. Podobno nic nie potrafimy, nie radzimy sobie z pracą w grupie, za dużo wymagamy i w akcie desperacji przyjmujemy pierwszą lepszą ofertę. To mają być nasze największe grzechy, przez które jest tak beznadziejnie. Wiecie co? To wszystko bzdura. Postępowałam zgodnie z ich teoriami, a i tak niczego nie znalazłam.

Dwa lata temu skończyłam studia i obroniłam magisterkę z chemii środowiska. Wydawało się, że to dobry kierunek, bo przynajmniej nie będę kolejną humanistką. W końcu o wpływie przyrody na świat i człowieka tak dużo się mówi, powstają kolejne instytuty, firmy badawcze i tym podobne miejsca, więc praca zawsze się znajdzie. To było 5 lat naprawdę ciężkiej nauki, ale kiedy miałam już wszystkiego dosyć, wtedy mówiłam sobie, że warto. Kiedyś coś z tego będę miała.

Po obronie zrobiłam sobie 2 miesiące wakacji. Postanowiłam poczekać z szukaniem pracy, bo przecież ledwo zacznę i od razu coś się trafi. Przyszłościowy kierunek, więc szanse ogromne. Tak, ale tylko w teorii.

Polecane wideo

Komentarze (199)
Ocena: 4.89 / 5
gość (Ocena: 5) 28.10.2020 17:35
Ja po studiach poszedłem na kucharza. Miałem podobny problem. Wszyscy twierdzili że coś że mną nie tak. Nie znają problemu.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 27.09.2019 11:20
Teraz to lepiej narobić sobie dzieci i siedzieć na bezrobociu i zasiłkach. Mnie też nikt nie chce zatrudnić, bo mam za wysokie kwalifikacje. Nawet na magazyny i produkcje nie chcą mnie. Wręcz mi babka powiedziała, że nie weźmie mnie, bo pewnie będę chciał zostać kierownikiem. Teraz pracuję w Wojewódzkim Urzędzie Pracy za gówniane pieniądze, z gównianymi ludźmi i marzę, żeby się wyrwać z tej pracy, ponieważ atmosfera mi nie odpowiada.
odpowiedz
absolwentka (Ocena: 5) 20.07.2019 15:18
Potwierdzam. Ja na przykład skończyłam architekturę krajobrazu i też nie mogę znaleźć godnej wykształcenia wyższego oferty pracy. Nie będę wyrywać chwastów albo przesadzać drzewek bo po tym zostanie sama fizyczna praca. W tzw. "wykonawstwie". Tak na prawdę te kierunki są po to, żeby dawać pracę tym profesorkom, adiunktom, którzy klepią stare prezentacje i materiały sprzed 20 lat.
odpowiedz
albar (Ocena: 5) 21.10.2018 18:17
Uczelnie które się angażują w rózne akcje i mają dobry program praktyk i staży to jest klucz do sukcesu. Moja była Uczelnia wyższa szkoła bezpieczenstwa choc specjalizuje sie w innym kierunku zapewnila mi taki rozwój i dzis nie martwie sie o przyszlosc
odpowiedz
aa (Ocena: 5) 12.09.2014 20:52
o Boze!!! jakbym slyszalam swoja kolezanke uzalajaca sie... ni epojde do pracy do sklepu, bo nie po to skonczylam studia.. Boze zal jaki. Zadna praca nie chanbi nawet w sklepie.. niestety takie mamy czasy ze i po studaich ciezko z pracy wiec ludzie licza sie z tym co maja ... co to za wstyd pracowac w sklpei na kasie?? ja pracowalam i tez skonczylam studia, teraz pracuje jako kelnerka i co i zyje? wiesz co jest najwazniejsze?? ze mam prace i mam na zycie a nie moje chore ambicje moze i bym wolala pracowac w cieplym biurze i miec wszystko gleboko gdzies, ale chwytam sie tego co mam i takie zycie. pwoodzenia ci zycze w dalszym takim mysleniu wiesz>? ciesz sie ze nie masz rodziny ktora musisz wyzywic bo bys inaczej myslala.. siedz dalej pewnego dnia obudzisz sie i zobaczasz jak dlugo zwlekalas i ile cennego czasu stracilas...
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie