Hej Dziewczyny,
Piszę do Was w ważnej sprawie. Pół roku temu się zaręczyłam, z czego straszliwie się cieszę. Ja i Patryk spotykamy się już od trzech lat, więc ślub to wynik przemyślanej decyzji. Kochamy się i już zawsze chcemy być razem.
Ogólnie to wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że wesele sponsorują nasi rodzice. My jeszcze studiujemy i nie mamy stałej pracy, dorabiamy sobie tylko raz na jakiś czas, więc nie stać nas na taki wydatek. Wiadomo, suknia, garnitur, kwiaty, zespół, obrączki, itp. Wymieniać można w nieskończoność. Oboje z Patrykiem doszliśmy więc do wniosku, że nie będziemy narażać rodziców na wielkie koszty i zorganizujemy skromną, kameralną uroczystość.
Oboje chcą, żeby na moim weselu były dwa zespoły (jak jeden zrobi sobie przerwę, to gra drugi), do tego oczywiście wiejski stół, bar z najróżniejszymi drinkami, kretyńskie zabawy na oczepinach i morze wódki. Już widzę tych wszystkich pijanych wujaszków z czerwonymi nosami, którzy leżą nawaleni pod stołem, a których widuję raz na kilka lat. Po co w ogóle zapraszać nie wiadomo ile osób i udawać, że każdy z nich jest ważnym gościem, bez którego ślub nie mógłby się odbyć? Wychodzę za mąż dla siebie, a nie dla nich!
Może gdyby rodzice Patryka stanęli po naszej stronie, moi starsi nie nalegaliby tak bardzo na kiczowate weselicho w wiejskim stylu. Niestety, tamci też obstają przy hucznej imprezie na 200 osób. Może śmiesznie to zabrzmi, ale ja i mój narzeczony nie mamy w tej kwestii nic do powiedzenia, choć to NASZ ŚLUB.
Jestem załamana. Z jednej strony czuję wdzięczność do rodziców i przyszłych teściów, bo na pewno nie każdy chciałby wydać tyle kasy na jeden wieczór. Ale z drugiej… kurde, trzeba znać umiar! Brać kredyt z powodu kilkuset ludzi, których ani nie znam zbyt dobrze, ani mi na nich jakoś szczególnie nie zależy?? A potem jeszcze oglądać film z wesela i patrzeć na to przaśne przedstawienie? Masakra.
Nie wiem już, jak mam odwieść od tego pomysłu mamę i tatę. Lada moment trzeba będzie robić rezerwację sali, bo teraz to i z rocznym wyprzedzeniem trzeba planować takie rzeczy, a my chcemy się pobrać 14 grudnia. Nie mam ochoty na huczne wesele, tylko na skromną uroczystość. Jak przekonać do tego rodziców?
Błagam o rady,
Justyna
Chcieliśmy zaprosić tylko garstkę najbliższych osób, a po uroczystości kościelnej wybrać się z nimi do restauracji na dobry obiad lub ewentualnie wynająć małą salkę i zamówić catering. Teraz sporo osób tak robi, bo to zawsze taniej.
Moi rodzice nie chcą jednak w ogóle o tym słyszeć. Ojciec twierdzi, że dalsza rodzina się obrazi, jak nie zostanie zaproszona, no i że wszyscy będą plotkować, że ślub organizowany po taniości. Mama z kolei uważa, że wychodzi się za mąż tylko raz w życiu i nie wolno oszczędzać na takim doniosłym wydarzeniu. Wspomniała nawet, że mogą z ojcem wziąć kredyt na tę okoliczność. Absurd jakiś totalny!