LIST: „Rodzice narzeczonego chcą, żebym podpisała intercyzę. Mają mnie za chciwą biedaczkę!”

Ewelina twierdzi, że potraktowano ją jak biedaczkę polującą na bogatego partnera.
LIST: „Rodzice narzeczonego chcą, żebym podpisała intercyzę. Mają mnie za chciwą biedaczkę!”
30.09.2015

Witam...

Pomyślicie sobie, że jestem przewrażliwiona, bo do ślubu jeszcze mnóstwo czasu, a ja już mam problemy, ale to nie tylko moja wina. Po prostu zostałam w takiej sytuacji postawiona i tyle. Wolałabym o tym wszystkim nie wiedzieć. A chodzi mi o to, że w lipcu zaręczyłam się z chłopakiem, z którym jesteśmy razem od 3 lat. Wyjechaliśmy za granicę i tam dostałam pierścionek. Wróciliśmy już jako narzeczeni i ogólnie sielanka.

Dobrze go znam i wiem z jakiej rodziny pochodzi, ale nawet nie myślałam, że dojdzie do czegoś takiego. Najpierw oświadczyny, potem zaczęliśmy planować, a jak już mamy termin, to się okazuje, że podpiszemy intercyzę. Nigdy wcześniej na ten temat nie rozmawialiśmy, chociaż kwestia ślubu pojawiała się już prawie rok temu.

Nie miałabym żalu, gdyby to się odbyło w jakiś normalny sposób. Ale ja jestem pewna, że to nie jego pomysł. Za wszystkim stoją rodzice i zrobiło mi się przykro, że dla nich to takie ważne.

 

intercyza

Jak inaczej mam to sobie wytłumaczyć? Przed oświadczynami o ślubie coś tam mówiliśmy i nigdy nie było tematu pieniędzy. Zaraz po zaręczynach też nie i po powrocie do Polski dalej cisza. On w ogóle tego nie planował i chciał się ożenić po ludzku, bez takich szopek. Dopiero jak się jego rodzina dowiedziała i mama zaczęła za nas planować uroczystość, to nagle z tym wyskoczył. Nawet jemu było głupio o tym mówić.

Jestem pewna, że gdyby nie presja, to w ogóle by o tym nie pomyślał. W końcu mnie kocha i chce ze mną spędzić resztę życia. Pieniądze są, a później ich nie ma. Przy pełnym zaufaniu raczej się takich rzeczy nie robi. Widocznie jego rodzice nie są do tego przekonani i przemówili mu do rozsądku... Tylko gdzie tu rozsądek, skoro ja zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno tego ślubu chcę?

Nie liczę na jego majątek. W ogóle nie o to mi chodzi. Poczułam się tylko urażona. Panicz musi zabezpieczyć swoje bogactwo przed chciwą prostaczką...

intercyza

W życiu nie powiedziałam ani słowa o tym, że jest dobrą partią, bo ma kasę. Że jestem ustawiona, bo znalazłam takiego faceta. Do tej pory naprawdę widziałam w nim wszystko, tylko nie majątek. Gdzieś z tyłu głowy oczywiście było, z jakiej rodziny pochodzi i że finansowo to inna liga, niż ja, ale nic więcej. Byłabym z nim nawet wtedy, gdyby nagle wszystko stracił, bo z mojej strony to prawdziwa miłość. Ale nie da się ukryć, że wchodzę do rodziny na pewnym poziomie.

Jego rodzice prowadzą dużą firmę, która działa w całym kraju. Mają kilka nieruchomości, działające przedsiębiorstwo, inwestują i wiadomo, że za tym stoi pokaźna suma. Ja pochodzę z domu bardzo średniego. Rodzice zawsze pracowali u kogoś, mają od lat jedno mieszkanie, niezbyt nowy samochód. Rozumiem, że dla rodziny narzeczonego to wręcz bieda. Intercyzą w ogóle bym się nie przejęła.

Tylko dlaczego mam wrażenie, że to nie jego decyzja, tylko rodziców?

intercyza

Bo tak po prostu jest i nie mam żadnych wątpliwości. Myślałam, że przez te lata udowodniłam, że zależy mi na ich synu, a nie pieniądzach. W życiu o nic nie prosiłam, nawet było mi głupio, kiedy dostawałam drogi prezent albo zabierał mnie na wakacje na drugi koniec świata. Ja wolę prostotę. Nigdy nie było tak, że szłam na zakupy z jego kartą, chociaż mi to proponował. Mam trochę godności. Ale rodzinka widocznie widzi we mnie kogoś innego.

Boją się pewnie, że go omotałam dla zysku, a potem puszczę go z torbami. Przykro, że za kogoś takiego mnie mają, bo zawsze mi się wydawało, że mnie lubią. Pokazywałam im się z najlepszej strony. Jestem skromna i nie bujam w obłokach. Aż tu nagle przychodzi rozporządzenie – ma być odrębność majątkowa, bo nigdy nic nie wiadomo. Pewnie się boją, że przejmę udziały w ich firmie, a to dla mnie za wysokie progi.

On by sam nigdy o tym nie pomyślał. Rodzice pokazali, jacy są wyrachowani...

intercyza

Nie ma dla mnie problemu podpisać taki papier, bo naprawdę wierzę w to, że chodzi o związek na całe życie. Niech się wypchają tymi pieniędzmi. Ja to robię z miłości. Tylko boli mnie forma załatwienia tej sprawy. Zamiast jakoś spokojnie, po przedyskutowaniu tematu, to on nagle wyskakuje z tekstem, że „trzeba będzie podpisać intercyzę”. A potem słowa, że aż głupio mu o tym mówić, ale „sama wiem, jak jest”.

Wiem. Rodzice stoją na straży i pilnują, żeby nie ożenił się z chciwą biedaczką. Pewnie nawet liczą na to, że wreszcie się rozmyślę, bo po co mi ślub, jak nic z tego nie będę miała. I to jest najgorsze, bo ani teraz o tym nie mogę z nim porozmawiać, ani się wycofać, bo wyjdzie na to, że mięli rację.

Tylko, że ja się wycofać nie chcę. Wyjdę za niego, choćbym miała do tego dopłacić. Niewiele mam, ale mogłabym oddać wszystko, żeby z nim być. On pewnie też, ale jego rodzice nie daliby mi nawet złamanego grosza.

intercyza

Trochę się boję, jak to będzie po ślubie. Może się okazać, że całkiem mnie ubezwłasnowolnią. Nie będę mogła sobie nawet głupich butów kupić, bo ktoś stwierdzi, że szastam ICH majątkiem. Wszystkie wydatki będą analizowane. Może nawet mąż będzie musiał się tłumaczyć, ile i na co mi dał. To upokarzające i zaczynam się zastanawiać, w jakie ja bagno wpadłam... Wolałabym związek bez tego bogactwa, problemów i intryg.

To po co się zgodziłam? Powtarzam, że go kocham. Tego samego nie mogę powiedzieć o jego rodzicach, z którymi relacje są coraz bardziej napięte. Potraktowali mnie paskudnie. Ktoś powie, że skoro nie o kasę chodzi, to co się przejmuję... Nie boli mnie to, że nie wzbogacę się na tym ślubie, bo mam to gdzieś. Mam tylko żal, że tak się załatwia w tej rodzinie ważne sprawy.

Fajny początek „nowej drogi życia”, nie ma co...

Ewelina

Polecane wideo

Komentarze (99)
Ocena: 4.92 / 5
gość (Ocena: 5) 16.06.2019 13:10
Liczyła na kasę to i jej intercyza przeszkadza.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 06.10.2015 00:23
Dla mnie brak intercyzy jest niemal tym samym co tatuowanie sobie imienia partnera
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 06.10.2015 00:10
Nie wiem czemu ludzie się tak spinają gdy pojawia się temat intercyzy. Życie to nie komedia romantyczna i trzeba czasem podejść pragmatycznie do pewnych kwestii. Pomyśl se w drugą stronę, to zabezpieczenie także dla Ciebie. Teraz jest bogaty a za kilka lat może np. mieć spore długi. Chcesz je spłacać za niego? Fajnie, że teraz się kochacie i sobie ufacie. Ale czas zdjąć różowe okulary -wielu rozwodników myślało podobnie. Warto oczywiście wejść w małżeństwo z nadzieją i z założeniem, że chcecie być razem do końca, ale nie z naiwnością i głupią pewnością że zawsze tak będzie. W ogóle jak dla mnie ślub to tylko komplikacja majątkowo-prawna. Jeśli kiedykolwiek się będę hajtać to tylko z intercyzą. Mój facet na szczęście w pełni rozumie moje poglądy.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 01.10.2015 22:21
Wiesz, z jednej strony ma to swój sens. Ich propozycja może wynika nie tyle z chytrości, co może bardziej z obawy przed Waszym ewentualnym rozstaniem. W dzisiejszych czasach, w dobie rozwodów, które są coraz bardziej powszechne, miałabyś prawo do części majątku, o czym zapewne wiesz. No a oni się zwyczajnie chcą zabezpieczyć jako zamożniejsza strona małżeństwa. Nie dziw im się, różnie bywa, mało jest takich sytuacji, że jest zdrada a potem podział majątku? Być może sama na ich miejscu zrobiłabyś podobnie. AA skoro faktycznie nie lecisz na kasę to idź z podniesioną głową i podpis ten papierek.... mówisz że Ci nie zależy na pieniądzach a właśnie z Twoich słów wynika coś zupełnie innego, bo Cię to boli że będzie intercyza.
odpowiedz
M. (Ocena: 5) 01.10.2015 17:06
Tak dla wiadomości wszystkich zainteresowanych: pracuje i uwaga! zarabiam dwa razy więcej od mojego męża. Co więcej jego rodzice nic nie dali ani swojemu synowi ani tym bardziej Nam jak małżeństwo prócz prób ingerencji w Nasz związek. Wszystko co mamy zdobyliśmy swoimi siłami a teściowie - mają swój majątek dla siebie i to ich sprawa jak nim rozporządzą. Mam jedno konto z mężem na które oboje przelewamy to co zostaje z wypłat tworząc nasze oszczędności. A budżet mamy wspólny i mimo tego żadne z Nas nie czuje pokrzywdzone. Ja raz zarabiam więcej, kiedyś może on. Każdy ma swój pomysł na życie i w swoje zdanie. Jeśli ktoś widzi słuszność w intercyzie to ok, ja go nie widzę. Tym bardziej jeśli to pomysł osób niezainteresowanych - czyli w tej sytuacji teściów. Inna sprawa jeżeli tak naprawdę uważa potencjalny mąż, bo to jego i jego przyszłej małżonki zdanie się liczy.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie