Cześć dziewczyny!
Pewnie wielu z Was mój problem wyda się banalny, jednak mi wcale nie jest do śmiechu. Utknęłam w martwym punkcie i kompletnie nie wiem, jak wybrnąć z tej beznadziejnej sytuacji. Chodzi o mój związek... a dokładniej seks z moim partnerem.
Spotykamy się Kamilem już prawie rok. Do tej pory nie współżyliśmy ze sobą. To była nasza świadoma decyzja. Ja miałam nieciekawe wspomnienia z poprzednich związków. Pamiętam jak kilka razy umierałam ze strachu, że jestem w ciąży. Zdarzyło się również tak, że poszłam z chłopakiem do łóżka po kilku randkach i on mnie zwyczajnie w świecie zostawił. Zresztą, na pożegnanie powiedział mi wprost, że chodziło mu tylko o seks.
Kamil też jakoś bardzo nie nalegał na współżycie. Pewnie to dlatego, że pochodzi z religijnej rodziny. Jest taki ułożony i dobry. Chodzi co tydzień do Kościoła, w domu pomaga rodzicom, wozi ich gdzie tylko chcą. No po prostu Skarb.
Przez wiele miesięcy wystarczało nam więc tylko przytulanie. Nie powiem, wiele razy wyobrażałam sobie jak to by było kochać się z Kamilem. Całował nieźle, miał fajnie zbudowane ciało, niby trochę wystający brzuch, jednak wydawało mi się to całkiem męskie. Do czasu jednak...
Tydzień temu, po imprezie u znajomych, poczuliśmy straszne pożądanie, no po prostu taki fizjologiczny popęd, którego nie dało się opanować. Poszliśmy więc do mnie do domu. Była jakaś pierwsza w nocy, rodzice smacznie spali, a my po cichu wemknęliśmy się do mojego pokoju.
Pomyślałam sobie wtedy: „To będzie niezapomniana noc! Tak bardzo kocham Kamila i chcę z nim być! Chcę, żeby On był we mnie!” Podeszłam więc do niego i pierwsza zaczęłam go rozbierać. Czułam jak cały płonie, był taki gorący, wręcz lepki z pożądania. Ja też robiłam się coraz bardziej wilgotna.
Kamil nie czekał długo na kolejny krok. Podszedł do mnie i mocno złapał za ręce. Poczułam ból w nadgarstkach, to nie było zbyt przyjemne, ale pomyślałam sobie, że pewnie zapomniał się przez to pożądanie. Nagle on popchnął mnie na łóżko, po czym powalił się na mnie z tym swoim wielkim brzuchem.
Strasznie sapał, miał jakiś obłęd w oczach. Myślałam, że będzie gra wstępna, ale nic z tego. Zdążył tylko zdjąć mi majtki i już szykował się do ataku. Było ciemno, więc nie mógł trafić... A ja, przyduszona jego ciężarem nie miałam sił, żeby mu powiedzieć, że tego nie chcę.
Wreszcie, ręką udało mi się jakoś nakierować go we właściwe miejsce. Pchnął z całej siły. Po czym wyszedł ze mnie. Zrobił tak jeszcze dwa razy i doszedł. Całość trwała może z minutę.
Po wszystkim, kiedy leżał odrętwiały obok mnie, zapytał się, czy wszystko w porządku, czy mi się podobało. A ja kompletnie nie wiedziałam, co mu powiedzieć. Nie mogłam uwierzyć, że w takiego spokojnego, dobrego chłopaka wstąpiła taka bestia. Czy on naprawdę zna tylko taki seks? (Niby mówił mi kiedyś, że pierwszy raz ma już za sobą, ale teraz zaczynam w to wątpić...)
To była najgorsza noc w moim życiu. Mam traumę i poważnie rozważam zerwanie. Nie chcę chłopaka, który ma dwa oblicza. Na co dzień jest miły i opiekuńczy, a w łóżku zamienia się w zwyrola. Nie tak wyobrażałam sobie nasz związek.
Kompletnie nie wiem, co mam teraz robić. Czy jest w ogóle sens zaczynać z nim rozmowę na ten temat? On wydaje się zupełnie nieświadomy swojego zachowania. A może od razu powinnam zakończyć tę znajomość, mimo tylu cudownych miesięcy...
Sandra