LIST: „Przez 2 lata związku przytyłam 20 kg, a chłopak jest zachwycony! Czy to normalne?”

Honorata obawia się, że kiedy schudnie, jej ukochany odejdzie.
LIST: „Przez 2 lata związku przytyłam 20 kg, a chłopak jest zachwycony! Czy to normalne?”
11.10.2015

Można powiedzieć, że jestem szczęśliwa w związku. Przynajmniej byłam do tej pory, bo cały czas miałam na oczach różowe okulary. Po prostu sielanka. Wreszcie facet, który mnie chce i pragnie. Akceptuje, wspiera, wyznaje miłość. Jest zawsze obok, rzuca komplementami, mówi, że jestem ideałem. Która dziewczyna by tego nie chciała? I tak jesteśmy ze sobą od prawie 2 lat, a ja tyję, tyję, tyję...

Myślałam najpierw, że to ze szczęścia. Mam chłopaka, on mnie ubóstwia, mogę być sobą, nawet sobie trochę odpuścić. Oboje uwielbiamy jeść, więc poszło wyjątkowo szybko. Już po kilku tygodniach znajomości nie mogłam dopiąć ulubionych spodni. Od tego czasu przytyłam jakieś 20 kilogramów. Czy jest mi z tym specjalnie źle? Nie, ale widzę, że dzieje się coś niedobrego.

Dlaczego wcześniej potrafiłam sobie odmówić i trzymałam formę? Może to on ma na mnie taki wpływ i... właśnie o to mu chodzi?

 

feedersi

Czasami mu się wymsknie, że jest mnie za mało, bo on musi mieć więcej do kochania. Uwielbia patrzeć na moje ciało, bawi się fałdkami, masuje mój brzuch. Brzmi okropnie, ale powiedzmy sobie szczerze, że w sypialni nie narzekam na nudę. Więc dlaczego miałabym z tego rezygnować i nagle się odchudzać? Rozum podpowiada, że dla zdrowia, ale serce namawia, aby nic nie zmieniać.

Ok, jestem coraz grubsza, ale kochana i adorowana, jak nigdy w życiu. Mam przy sobie faceta, który pozwala mi jeść wszystko, nie zarzuca, że się zapuściłam, wręcz twierdzi, że wyglądam coraz lepiej. Głupio byłoby narzekać na taką sielankę, ale zaczyna mi się coś w tym wszystkim nie podobać.

A co by było gdybym teraz ogłosiła, że się odchudzam, tylko sałata i kiełki, żadnych fast foodów? Czy nadal by ze mną był? Tego niestety nie jestem pewna.

feedersi

Śmiać mi się chce, ale tak mnie omotał, że z normalnego związku staliśmy się parą feedersów. On mnie karmi, ja rosnę i jest cudownie. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo oczy otworzyła mi dopiero mama. Zapytała, co się ze mną dzieje. Wiem, że niektórzy znajomi też szepczą na ten temat. I co ja mam z tym zrobić, skoro ja tego faceta po prostu kocham? Może ma dziwne upodobania, ale nikt nigdy mnie tak nie pokocha.

Chyba, że to zbieg okoliczności i wszystko sobie wmówiłam... Ale w takim razie, po co on mnie z takim uporem dokarmia? Popołudniowe burgery i kurczaki w panierce to nie są moje zakupy. On mi je podtyka pod nos. Przypominam też sobie, że wspomniałam przy nim o koleżance, która zapisała się na siłownię, to zapytał „tobie chyba jeszcze tak nie odbiło?”.

Ewidentnie coś w tym musi być, ale boję się zapytać wprost...

feedersi

Bo niby jak? „Kochanie, czy chcesz mnie utuczyć jak świnię?”. Obrazi się, zacznie się śmiać albo nie wiem co. Nie powie tego wprost, nawet jeśli to by była prawda. A mnie przy nim zaczyna brakować zdrowego rozsądku i siły woli. Jak dają, to jem, wymieniam ubrania na większe i tak to wygląda. Przestałam się nawet ważyć, żeby o tym nie myśleć.

Skąd mam wiedzieć, że on to robi specjalnie? Może to wynika z tego, że mnie kocha i nie chce mnie ograniczać? Karmi mnie, bo tak pojmuje czułość? Mam mętlik w głowie. I coraz większą nadwagę.

Czy ten związek ma przyszłość?

Honorata

feedersi

Wiedziałam, że istnieje takie zjawisko. Faceci wiążą się z kobietami, potem je tuczą, bo otyłość ich podnieca. Widziałam kilka zdjęć takich par i te dziewczyny wyglądają jak potwory. Monstrualne kształty, po prostu kalectwo. Mnie do tego daleko, ale kto wie, do czego to wszystko zmierza... Nigdy nie powiedział wprost, że to go kręci, ale ostatnio ciągle powtarza, że wyglądam coraz lepiej. Czyli coraz grubiej.

Nie przyłapałam go na tym, żeby mi wciskał jedzenie do ust, ale on ciągle stwarza okazje, żeby się najeść. Zamieszkaliśmy razem, więc to nie takie trudne. Czasami, jak powiem, że nie chce mi się gotować, to on robi to za mnie. Jakieś mięsa, tłuste sałatki z majonezem, frytki itp. A jak nie powiem, to i tak znajdzie sposób, żeby było bardziej kalorycznie.

Praktycznie codziennie po pracy przynosi ze sobą torbę z fast foodu. Mówi, że już jadł i to dla mnie. Tylko, że on aż tak nie tyje...

feedersi

Wcześniej w życiu bym sobie na coś takiego nie pozwoliła. Wiem, że te burgery, kurczaki i frytki to jest sam tłuszcz. Ale jakoś nie potrafię sobie odmówić, kiedy ktoś stawia przede mną takie jedzenie. Zapłacone, przyniesione, grzech nie skorzystać. No to jem najpierw normalny obiad, a potem te przysmaki od niego. On cały czas twierdzi, że zjadł to samo w pracy. Jakoś tego po nim nie widać.

Może jest pulchniejszy, ale na pewno nie utył więcej, niż kilka kilogramów. To niewiele w porównaniu z moimi 20... Łatwo to sprawdzić, bo pamiętam dobrze, które spodnie miał już na początku naszej znajomości. Nadal się w nie mieści. Wizualnie też nie zauważam u niego otyłości. Wychodzi więc na to, że to we mnie inwestuje...

Myślicie, że jemu zależy na tym, żebym się spasła?

Polecane wideo

Komentarze (30)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 17.05.2021 11:29
Jedz kochana, jedz
odpowiedz
aaaaa (Ocena: 5) 13.10.2015 14:02
On chce Cię zjeść
odpowiedz
Aneta (Ocena: 5) 12.10.2015 15:18
Bądź taka , jak byłaś. Może on jest niepewny siebie i myśli, że jak bedziesz gruba to nikt Cię nie będzie podrywać? A co jak ON Cię zostawi? Z tyloma nadprogramowymi kilogramami? Dbaj o siebie i rób wszystko dla SIEBIE. Jesli Cię kocha, to zrozumie.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 12.10.2015 15:18
Tuczy ja jak prosiaka na rzez ,a ona durna zgadza się na to.
odpowiedz
aa (Ocena: 5) 12.10.2015 13:05
a ja przytylam 10 . tyle, ze wczesniej mialam zaburzenia odzywiania
odpowiedz

Polecane dla Ciebie