LIST: Powiększyłam sobie usta. Teraz śmieją się ze mnie koleżanki, a ja chciałam być jak Scarlett J.

Beata spełniła swoje największe marzenie, ale znajomi nie podzielają jej entuzjazmu.
LIST: Powiększyłam sobie usta. Teraz śmieją się ze mnie koleżanki, a ja chciałam być jak Scarlett J.
07.03.2013

Vicky Cristina Barcelona” to mój ukochany film. Uwielbiam jego fabułę, ale przede wszystkim podoba mi się w nim Scarlett Johansson. Uważam, że jest przepiękna. Kobieca, figura, śliczne oczy i cudowne, pełne usta. Tych ust to zazdrościłam jej chyba od zawsze, bo moje są bardzo wąskie. Tzn. były wąskie, bo niedawno je sobie powiększyłam. I w tym właśnie tkwi problem.

Mam 25 lat, a od roku pracuję w małej, fajnej firmie. Nie zdradzę, jaka to branża, bo jeszcze ktoś rozpozna, że to ja napisałam ten list. W każdym razie do tej pory wszystko układało się jak najlepiej. Znalazłam zatrudnienie, a o to przecież nie jest najłatwiej w dzisiejszych czasach, i po kilku miesiącach próbnych wynegocjowałam całkiem przyzwoitą pensję. Do pełni szczęścia brakowało mi tak właściwie tylko dwóch rzeczy: chłopaka na stałe i ładnych ust.

Te z Was, które w tym momencie wybuchły śmiechem, niech przynajmniej spróbują mnie zrozumieć. Wąskie wargi od zawsze były moim kompleksem. Mam dość duże zęby, dlatego mój uśmiech przez te małe usta wyglądał karykaturalnie. W liceum i na studiach dochodziło nawet do tego, że nie odwzajemniałam uśmiechu jakiegoś faceta tylko dlatego, żeby go nie wystraszyć. Oczywiście szybko przypięto mi łatkę „zarozumiałej i wyniosłej paniusi”, co to wiecznie ma skwaszoną minę i jest niezadowolona z życia. A ja tak naprawdę byłam potwornie zakompleksiona.

Wyobraźcie sobie teraz tę część ciała, z której jesteście najbardziej niezadowolone. Jedne z Was wymienią pewnie mały biust, inne dużą pupę, a jeszcze inne garbaty nos. Jeśli nadarzyłaby się okazja, żeby ten niechciany element w sobie zmienić, zrobiłybyście to? Założę się, że tak. Nie oceniajcie mnie więc surowo tylko dlatego, że zdecydowałam się poprawić swój wygląd.

Najpierw przez kilka tygodni odkładałam pieniądze, żeby było mnie stać na zabieg w gabinecie medycyny estetycznej. Specjalnie wybrałam renomowaną placówkę, bo nie chciałam, żeby jakiś pożal się Boże specjalista zepsuł robotę. Na szczęście trafiłam na świetnego lekarza. Szczerze opowiedziałam mu o swoich kompleksach, a on obiecał mi, że będę zadowolona z efektu poprawek. I rzeczywiście byłam. Wyglądałam co prawda zupełnie inaczej z pełnymi wargami, ale naprawdę się sobie podobałam. Chyba pierwszy raz od dawna poczułam się pewna siebie.

Sam zabieg był prawie bezbolesny, ale potem usta mi trochę spuchły i zaczęły boleć. Wiedziałam, że takie mogą być skutki uboczne, dlatego wzięłam w pracy 3 dni wolnego. Kolegom i koleżankom z firmy nie powiedziałam o swoich planach, chciałam zrobić wszystkim niespodziankę. Wyobrażałam sobie, jak znajome mi będą zazdrościć, a faceci komplementować. Nie mogłam doczekać się powrotu do pracy. Powitanie po krótkim urlopie było jednak, delikatnie mówiąc, okropne.

Najpierw koleżanki z pokoju rzuciły się na mój widok i zaczęły krzyczeć: „Kto ci to zrobił? Jak ty wyglądasz? Kiedy twoje usta wrócą do normalnych rozmiarów?”. Myślałam, że tylko się ze mną droczą, ale one ciągle mnie krytykowały. Żadna z nich nie powiedziała mi, że wyglądam ładnie. To jednak nie wszystko. Po kilkunastu minutach do naszego pokoju zeszli się inni współpracownicy (w tym informatyk, który strasznie mi się podoba) i z kpiną powiedzieli: „Podobno użądliła cię w usta pszczoła. Przyszliśmy to zobaczyć!”. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Chciało mi się płakać, bo zdałam sobie sprawę, że dziewczyny za moimi plecami śmiały się ze mnie i na komunikatorze opowiedziały pozostałym pracownikom, jak to ja „ohydnie wyglądam”. Jestem pewna, że nie zabrakło tam pieszczotliwego określenia typu „wary obciągary”.

Myślałam, że po jednym dniu ta głupawka im minie, ale od zabiegu minęły już trzy tygodnie, a w firmie dalej się ze mnie naśmiewają. Wiem to, bo ostatnio w kuchni przypadkiem zobaczyłam, jak koleżanki rozmawiają ze sobą, wydymając wargi. Przedrzeźniały mnie…

Moje usta będą tak wyglądać jeszcze przez najbliższe 5-6 miesięcy. Nie chodzi jednak o to, że żałuję zabiegu, bo tak nie jest. Uważam, że moje wargi wyglądają teraz sto razy lepiej, niż przed powiększeniem. Dlaczego więc inni są tacy okrutni i nie potrafią zrozumieć, że ja nareszcie dobrze się czuję w swojej skórze? Wcześniej myślałam, że za pół roku wybiorę się na kolejny zabieg, na przekór wszystkim, ale teraz nie jestem tego już taka pewna. Krytyka strasznie boli, a tej ostatnio nasłuchałam się aż za dużo.

Jestem załamana i nie wiem, jak się zachowywać w pracy. Doradźcie coś…

Beata

Polecane wideo

Komentarze (119)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 28.06.2018 10:51
Zmień pracę to jakies przedszkole ,ludzie bez klasy .
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 16.01.2015 23:48
To ja się, pochwalę - mam naturalnie duże usta. Moja mama również, a ona pracuje jako kosmetyczka i jej klientki się jej pytają gdzie powiększała, a to prawdziwe. ;)
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 03.05.2013 14:23
ja jestem ciekawa. czy ty się zakochałaś w tej scarlett bo zapragnęłaś wyglądać jak ona? niestety . ludzie nie zawsze odwzajemniają to co nam się podoba. wiem o tym z własnego doświadczenia
odpowiedz
Kinga (Ocena: 5) 30.04.2013 22:21
Najważniejsze, ze wreszcie we własnym ciele czujesz się dobrze. Samo podjęcie decyzji o zabiegu było już odważnym krokiem. A koleżanki? Niech się wyśmiewają, wg mnie takie rozpaczliwe próby zniechęcania kogoś do samego siebie to czysta zawiść. Taka szaleńcza zazdrość. Czy one nie mają sobie nic do zarzucenia? A plotek za plecami kogoś to bym się spodziewała po 10letnich dziewczynkach, a nie kobietach...
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 12.03.2013 22:00
pier*** ich:) najważniejsze, że Tobie się podobają:) koleżanki pewnie Ci zazdroszczą i dlatego tak się zachowują. Rób w pracy swoje, bądź miła na tyle ile trzeba a znajomych i chłopaka szukaj poza pracą. Szkoda czasu na ludzi, którzy zamiast powiedzieć Ci wprost, że źle wyglądasz bawią się twoim kosztem.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie