Szanowne Czytelniczki!
Są wakacje i powinnam się niczym nie przejmować, ale mój zmysł estetyczny nie pozwala mi się do końca uspokoić. Naiwnie wierzyłam, że może w tym roku odpocznę i będę miała gdzieś, co wyrabiają inni, ale tak się nie da. Przynajmniej wtedy, kiedy wokół tylu Polaków, którzy nie umieją się ubrać, ani nawet kulturalnie zachować. Nie wiem, czy kiedyś byłyście na wczasach za granicą, ale zapewniam Was – nawet na drugim końcu świata rozpoznacie, kto pochodzi z naszej pięknej ojczyzny...
Pod koniec czerwca wybrałam się na 10 dni do Egiptu, ale zrobiłam największy możliwy błąd. Kupiłam wyjazd w polskim biurze podróży i poleciałam tam z całą zgrają rodaków. Zresztą, to takie miejsce, gdzie i tak jest ich od groma, więc w ogóle dam sobie spokój z tym kierunkiem na przyszłość. Następnym razem poszukam czegoś mniej popularnego, żeby wreszcie od nich odpocząć i nie musieć się denerwować.
Rzucają się w oczy wyglądem, nieznajomością języków, prostactwem i straszliwą zachłannością. Nie daj Boże zapewnić im all inclusive i tragedia gotowa. Postaram się opisać chociaż kilka sytuacji, to same zrozumiecie, o co mi chodzi.
Na plaży nie da się odpocząć. Wystarczy jeden idiota, który puści sobie w komórce swoje ulubione techno i wszyscy w promieniu 100 metrów muszą tego słuchać. Nie warto upominać, bo najwyżej dostaniesz w zęby. Mnóstwo tutaj psów, które robią pod siebie i to wszystko leży pomiędzy ludźmi. To wygląda jak jakiś trzeci świat.
Denerwuje mnie też podejście do dzieci. Rozumiem, że 2-letniej dziewczynki nie ubierzemy w bikini, ale wypadałoby chociaż założyć jej majtki. Golasów tutaj od groma. Zresztą, nawet 5 latki paradują bez niczego. Czy ja muszę to oglądać? To nawet nie jest do końca zdrowe, bo sama wolałabym sobie nie poparzyć pośladków albo miejsc intymnych...
Nie mogę słuchać moich rodaków. Zazwyczaj to bełkot w stylu „ej, daj to”, „no daj”, „weźże se sam”, „bujaj się” itp. Albo co drugie słowo na „k” lub „ch”. Jak im nie wstyd?
W sumie, to cieszę się, że tegoroczny urlop powoli mi się kończy, bo mam już tego dosyć. Myślałam, że dogoniliśmy Europę, ale wychodzi na to, że z Polakami dalej nie da wypoczywać. W przyszłym roku zaszyję się w jakiejś głuszy, gdzie polskie nieobycie mnie nie dopadnie, albo wybiorę jakiś bardziej oryginalny kierunek. Szkoda nerwów.
Mariola
Pierwsza rzecz po przylocie, to zakwaterowanie. Bez pomocy Polaka z biura podróży nie byliby w stanie nic załatwić. Obsługa im mówi „room 202, second floor”, a oni patrzą i nie wiadomo na co czekają. Trzeba im wytłumaczyć i najlepiej jeszcze zrobić kurs korzystania z windy, bo pewnie w Egipcie działają inaczej. Może jeżdżą nie z dołu do góry, ale w poprzek? Potem jest jeszcze gorzej. Pierwszy posiłek w formie szwedzkiego stołu i wychodzi z nich wszystko, co najgorsze.
Było strasznie gorąco, nikt normalny nie chciałby się w takim momencie obżerać, ale znalazło się kilku śmiałków. Podchodzili z pustymi talerzami, a odchodzili jeszcze z dwoma innymi. Wszystkie pełne najbardziej tłustego żarcia. Robią zapasy, jakby zaraz miała wybuchnąć wojna. I nagle słyszę głos na oko 30-letniej dziuni, która krzyczy przez całą salę „Piotrek, bierz ile wlezie, to za friko!”. I towarzystwo zanosi się histerycznym śmiechem. No tak, skoro zapłacili, to przecież nie odejdą z lekką sałatką. Musi się zwrócić.
Do tego koniecznie piwo, którym poją się praktycznie przez cały pobyt. Niektórzy w ogóle nie wstają z leżaka nad basenem. Mogliby tak leżeć w Mielnie i wyszłoby na to samo.
Nad wspomnianym basenem też wiele się dzieje. Kilku zbyt wyluzowanych Polaków ochrona musiała zanosić do pokojów, bo biedacy nie przewidzieli, że nie można łączyć mocnego słońca z mocnym alkoholem. Mało brakowało, a doszłoby do tragedii. No nic, nie będę się zajmowała tymi burakami. Czas przyjrzeć się ich partnerkom. Nie wiem z czego to wynika, ale wystarczy pierwszy rzut oka, żeby stwierdzić, która z nich jest z naszego kraju. Nawet stroje kąpielowe mają jakieś takie kiczowate. Kupiły na wyprzedaży w H&M i uważają się za wielkie panie.
Wszystkie korzystają z ręczników hotelowych, których ja bym nawet nie tknęła. Przywieźli sobie własne, świeże, ale skoro dostali inne za darmo, to po co niszczyć swoje. Szczegół, ale wiele o nich mówi. Największy ubaw miałam z dziewczyny w moim wieku, która chyba spała na leżaku, bo kiedy bym tam nie zaszła, to ona leżała. Spalona na węgiel, ale trzyma się mocno. Chyba włączyła sobie jakiś korzystny roaming, bo całymi dniami rozmawiała przez telefon z koleżankami z Polski. Opowiadała im, czego to nie widziała i co nie robiła. To było żenujące, bo chyba ani razu nie wyszła poza teren hotelu.
Wszystkie odstrojone, jak stróż w Boże Ciało. Makijaż dosłownie spływa im po twarzach, ale przecież trzeba się pokazać. Obwieszone biżuterią, a obok leżaka koniecznie jakaś książka lub gazeta. Nie zdziwiło mnie wcale, że zazwyczaj był to „Cosmopolitan” albo jakieś wybitne dzieło Paulo Coelho. Nie widziałam, żeby to czytały, ale przynajmniej dobrze to wygląda. Intelektualistki z Polski wyjechały odpocząć u prostych Arabów.
Rozumiem, że można się trochę pomalować, skoro tylko bezczynnie się leży, ale ja takiej tapety nie nakładam nawet na jakieś wielkie wieczorne wyjście. Miałam ochotę wylać im wiadro wody na głowę. Ciekawe, co by się wyłoniło spod tej szpachli... Strach myśleć! O ile panienki są całkiem zgrabne i figury raczej nie muszą się wstydzić, tak ich faceci to jakiś chodzący dramat. Wszyscy owłosieni jak niedźwiedzie i ze zwisającymi brzuchami. Jak się żłopie tyle piwa, to cóż się dziwić.
Robiłam wszystko, żeby nie spędzać czasu w ich towarzystwie, bo było mi wstyd, że pochodzą z tego samego kraju. Pozują na nie wiadomo kogo, a jak przychodzi zamówić coś do jedzenia lub picia, to potrafią powiedzieć tylko „to” i wskazać palcem w menu. Żenada.
Z Egiptu nie mam najlepszych wspomnień właśnie przez rodaków. Myślę, że podobnie to wygląda w Chorwacji lub Bułgarii, bo naszych jest tam równie dużo. Chwilę można się z tego prostactwa pośmiać, ale na dłuższą metę to jest nie do wytrzymania.
Teraz jestem w Międzyzdrojach i szczerze mówiąc, myślałam, że tutaj będzie inaczej. Praktycznie sami Polacy, ale wydawało mi się, że we własnym kraju już nie mamy takiego ciśnienia, żeby komuś zaimponować. To w sumie prawda, ale wcale nie jest lepiej. Tak jak w Egipcie pozują na nie wiadomo kogo, tak w Polsce już na niczym im nie zależy. Codziennie oglądam ludzi w moim wieku, którzy ubierają się i zachowują tak koszmarnie, że mam ochotę stąd uciec. Faceci w kraciastych szortach za kolano, kobiety w wyciągniętych majtkach, owłosione pachy, przetłuszczone włosy. Ohyda.