Hej,
Napisałam tutaj, bo nie mam nawet za bardzo z kim pogadać. Moje najlepsze koleżanki wystawiły mnie do wiatru, a ja czuje, że łapie coraz większego doła...
Nie wiem kiedy dokładnie wszystko zaczęło się tak sypać. Ale to chyba następowało tak stopniowo od jakichś trzech lat. Moi znajomi zawsze wiedzieli, że jestem dosyć szalona, że lubię sobie wypić i ostro zaimprezować. Akceptowali to, a nawet śmiali się, że beze mnie nie może być dobrego melanżu, bo tylko ja potrafię tak rozkręcić towarzystwo.
Co ja takie zrobiłam, że teraz nie jest tak jak kiedyś? Wydaje mi się, że jestem cały czas taka sama... No dobra, może nie zawsze zachowywał się do końca w porządku, ale żeby zaraz tak się na mnie obrażać?
Tak samo było zresztą z Sylwestrem. Wszyscy coś tam organizowali, ale mnie oczywiście nikt nie powiadomił. Jak pytałam się, co robią, to mówili, że jeszcze nie wiedzą. Do mnie też nie chcą już przychodzić. Jak zaprosiłam ludzi na urodziny, to z 15. przyszły 3 osoby, w tym mój cioteczny brat.
Słyszałam, że ludzie nie chcą u mnie imprezować, bo mają już dość ostrych balang. To fakt, czasem po pijaku zachowuje się dziwnie. Potrafie na przykład wyrzucać coś przez okno. Raz czy dwa może też do kogoś się czepiałam, bo miałam akurat zły dzień i tak jakoś wyszło. Ale czy to powód, żeby zaraz nie odzywać się do mnie i po kryjomu umawiać na spotkania?
Proszę, powiedzcie mi co ja mogę zrobić w takiej sytuacji? Nie mam zamiaru nikogo błagać o wybaczenie, bo nie czuje, że zrobiłam coś złego. Mogę spróbować się zmienić, ale nie wiem, czy wtedy będę jeszcze sobą.
Żal mi jednak trochę tych starych znajomości. Tak bardzo chciałabym, żeby było tak jak dawniej. Czy to jednak jest jeszcze w ogóle możliwe? A może powinnam wszystkich olać i poszukać sobie innego towarzystwa, ludzi, którzy nie będą mną gardzić?
Justyna, 24 lata
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl
Jedna koleżanka ma mi za złe, że przespałam się z jej byłym. Ale po pierwsze, ona przecież już nie chodziła z tym chłopakiem, a po drugie on sam chciał, a ja nie musiałam go za dużo uwodzić. Raz na babskim spotkaniu pokłóciłam się też z inną dziewczyną. Zapytałam się przy wszystkich jak długo ma ona zamiar być utrzymanką swojego faceta. No i oczywiście wyszła z tego straszna awantura, bo ona powiedziała, że nie życzy sobie takich uwag.
To co już nie można przy najbliższych znajomych powiedzieć tego, co się myśli? Jeszcze zrobiłam jej przysługę, bo wszyscy za plecami ją obgadywali i mówili, że jest głupia, bo spotyka się z jakimś starszym, żonatym facetem, który kupuje jej ubrania i inne gadżety. Oczywiście oficjalnie wszystkie dziewczyny trzymają jej stronę, a mnie uważają za nie wiadomo kogo.
Ostatnio prawie nikt się do mnie nie odzywa. Nie proponuje, żeby gdzieś wyjść, coś porobić, normalnie jakbym nie istniała. Kilka dni temu dowiedziałam się przez przypadek, że jedna znajoma robi parapetówkę. Utworzyła na Facebooku wydarzenie i zaprosiła wszystkie moje bliskie koleżanki, oprócz mnie.
Powiedziała mi o tym taka Ewelina (która jeszcze się do mnie odzywa). Podobno ta dziewczyna, co przespałam się z jej chłopakiem, powiedziała, że nie przyjdzie, jak ja zostanę zaproszona.