List Papilotki: „Dopiero w obliczu śmierci zrozumiałam, co jest dla mnie ważne!”

Tara przeszła długą drogę, zanim zrozumiała, co jest w życiu najważniejsze. Najpierw przypadek uratował ją przed tragicznym wypadkiem, potem zmagała się z nowotworem. Musiała wyjechać aż do Stanów, żeby zrozumieć, że miłość i szczęście zostawiła w Polsce. Przeczytajcie, dzięki komu dziś jest szczęśliwą żoną i matką.
List Papilotki: „Dopiero w obliczu śmierci zrozumiałam, co jest dla mnie ważne!”
15.10.2008

„Sama nie wiem co mnie skłoniło do napisania tego listu... Może moja wcześniejsza samotność z wyboru? A może chęć podzielenia się moim dzisiejszym szczęściem i przekazanie innym kobietom biznesu jaką płacą za to cenę? Pewnie jedno i drugie.

Odkąd pamiętam byłam ambitną osobą. W podstawówce zawsze walczyłam o najlepsze oceny i udawało mi się. Moi rodzice zawsze wiązali ze mną wielkie nadzieje. Pod koniec 8 klasy poznałam nowe towarzystwo, zaczęłam dorastać, chciałam zmiany. Nauka już mnie tak nie ciągnęła, wolałam wypady ze znajomymi, dyskoteki. Moje oceny za bardzo nie ucierpiały bo umiałam to pogodzić, no i wyrobiłam tez sobie dobrą renomę wśród nauczycieli. Dostałam się do dobrego liceum, w którym przeżyłam swój pierwszy zawód, gdyż bez ciężkiej nauki nie było dobrych ocen.

Zaprzyjaźniłam się z Kasią, śliczną brunetką, która żyła jedynie imprezami. Wciągnęłam się w to totalnie, przestało mi zależeć na sukcesach w szkole. Kaśka miała chłopaka, z którym była już dwa lata. I tak się zaczęło, żyłam od imprezy do imprezy. Pierwsze krople alkoholu, pierwszy papieros, pierwszy pocałunek. Moi rodzice zauważyli moją zmianę i zaczęli "truć". Pamiętam ten tragiczny weekend jakby to było wczoraj. Kaśka miała urodziny, zaprosiła całą paczkę. Miała przyjechać po mnie i razem z jej chłopakiem mieliśmy jechać na dyskotekę, którą właśnie otworzyli. Jednak rodzice dali mi szlaban. Nie pomogło błaganie ani krzyki. Zostałam w domu. W nocy obudził mnie telefon, dzwoniła kuzynka Kasi.. Kaśka miała wypadek, nie mieli szans z tirem, zginęli na miejscu...

Kolejne dni pamiętam jak przez mgłę. To zdarzenie miało na mnie ogromny wpływ. Zmieniłam się, znowu zaczęłam kuć po nocach, liczyła się tylko szkoła. W 3 klasie poznałam Piotrka. Szybko przypadliśmy sobie do gustu, był to mój pierwszy, poważny związek. Mój pierwszy raz... Moi rodzice go zaakceptowali, z resztą, nie dało się go chyba nie darzyć sympatią.

Wyjechałam na studia, dostałam się bez problemu. Piotrek wyjechał ze mną, ja studiowałam, on pracował, zamieszkaliśmy razem. To były najpiękniejsze dni w moim życiu. Po skończeniu studiów dostałam prace. Szybko awansowałam, miałam coraz mniej czasu na życie prywatne. Na pewnym wyjeździe dostałam propozycje pracy w Stanach. Dla mnie było to jak spełnienie marzeń. Obiecałam to przemyśleć. Piotrek nie przyjął tego zbyt optymistycznie. Sam po długich staraniach i kolejnych kursach awansował i nie chciał zostawiać pracy... Z resztą, nawet nie miałam zamiaru go zabierać, chciałam wyjechać góra na dwa lata, zdobyć doświadczenie i wrócić.

Pewnego wieczoru pokłóciliśmy się, poszło o jego byłą dziewczynę, która od jakiegoś czasu dawała o sobie znać. I to wtedy zdecydowałam, że wyjadę. Piotrek nie pożegnał się ze mną, nie odezwał się ani słowem. Załatwiłam wszystkie sprawy i wyjechałam. Rozwinęłam skrzydła, czułam się jak w bajce, nie miałam nawet czasu zatęsknić. Po trzech latach, gdy miałam odłożone pieniądze, spore doświadczenie, postanowiłam wrócić do Polski. Wróciłam. Większość moich koleżanek zostało żonami, matkami. Ja miałam tylko firmę, którą po powrocie otworzyłam. I znowu rzuciłam się w wir pracy.

Wstawałam, szłam do pracy, wracałam, wypełniałam papiery, kładłam się. Każdy dzień wyglądał tak samo. Z czasem z zazdrością patrzyłam na te kobiety, które spacerowały szczęśliwe z rodzinami. Ale wtedy powtarzałam sobie: masz wspaniałą pracę, pieniądze, dom, samochód. Stać Cię na prawie wszystko, czego jeszcze można chcieć od życia? I znowu wracałam do moich zajęć. Pewnego dnia źle się poczułam, już wcześniej zauważyłam, że coś jest nie tak, ale nie miałam czasu, żeby wybrać się do lekarza.

Przekładałam wizytę z dnia na dzień, aż w końcu nie mogłam wytrzymać z bólu. Wykryto u mnie nowotwór, na jajniku. Postanowiłam pojechać do rodziców, potrzebne mi było ich wsparcie przed leczeniem. Gdy byłam z mamą w sklepie, spotkałam Piotrka. Uczucia, tak skrzętnie chowane, odżyły. Umówiliśmy się na kawę, już po godzinie wiedziałam, że oszukiwałam samą siebie, że za nim nie tęsknie. Postanowiliśmy wrócić do siebie. Przeszłam długie leczenie. Schudłam, włosy wypadały mi garściami przez chemię. Były dni kiedy nie miałam siły wstać z łóżka. Posiniaczone ręce, przez ciągłe zastrzyki, kroplówki. Ciągłe czekanie czy markery nie są wyższe niż poprzednio.. Strach o życie, strach, że po raz drugi utracę Piotrka. To był straszny okres w moim życiu, ale on był cały czas przy mnie, wspierał i pocieszał. To dzięki niemu wygrałam tę walkę. Mam nadzieję, że już na zawsze..

Od tego czasu minęły 4 lata. Jesteśmy małżeństwem od trzech lat. A nasz synek (nasz cud, bo miałam małe szanse na zajście w ciąże z jednym jajnikiem) skończy niedługo rok. Dopiero teraz czuję się spełniona, kochana i potrzebna. Dopiero wtedy, gdy poczułam, że mogę umrzeć, zrozumiałam co jest dla mnie naprawdę ważne. I czasami zastanawiam się, dlaczego tak późno to do mnie doszło. Ale, jak to mówią, lepiej późno niż wcale. Także, kochane papilotki, pamiętajcie, praca jest ważna, ale nie najważniejsza. Miłość - to ona powinna być na pierwszym miejscu, bo to ona sprawia, że chcemy żyć. Chcemy kochać i być kochane, a to najpiękniejsze uczucie, jakie dane jest nam doświadczyć.

Tara”

Jeśli chcecie się podzielić swoimi historiami z innymi Papilotkami, piszcie do nas na mail: redakcja(at)papilot.pl.

Polecane wideo

Komentarze (150)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 12.06.2009 15:16
[quote="Gosc"]ja nigdy nie doznam smaku miłości . . . [/quote] Czemu tak mówisz???
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 07.04.2009 21:28
najważniejsze w życiu to rodzina i miłość. żeby była przy nas osoba którą kochamy. niestety, ja nie mam szczęścia ani w życiu zawodowym, ani prywatnym... Tobie życzę duuuużo szczęścia i gratuluję ze szczerego serca takiej rodzinki:)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 21.01.2009 12:15
zyczę duzo zdrowia !! i szczęscia :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 15.01.2009 22:48
Bardzo serdecznie gratuluje i zycze szczescia;))
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 27.12.2008 23:46
Powodzenia życzę;))
odpowiedz

Polecane dla Ciebie