LIST: „Nigdy nie poznałam swojego ojca... Całkiem możliwe, że jestem CÓRKĄ KSIĘDZA!”

Nasza Czytelniczka próbuje rozwikłać rodzinną tajemnicę...
LIST: „Nigdy nie poznałam swojego ojca... Całkiem możliwe, że jestem CÓRKĄ KSIĘDZA!”
09.10.2013

Droga Redakcjo!

W moim życiu pojawiły się ogromne wątpliwości. Nie mam nawet z kim o tym porozmawiać. Dla mnie to bardzo krępujący temat, a na dodatek mam wrażenie, że wszyscy wokół wiedzą o moim życiu więcej, niż ja sama. Spróbuję opisać moją sytuację po kolei, żeby wszystko było zrozumiałe. Może dzięki temu dowiem się, czy naprawdę mam podstawy do tak okropnych podejrzeń... To dla mnie ważne, bo każdy potrzebuje rodziców. Nie tylko matki, ale też ojca. Ja mam tylko mamę, o ojcu w moim domu w ogóle się nie mówi. Chyba już wiem dlaczego...

Przez pierwsze lata życia ten temat się nie pojawiał. Wiedziałam, że moje koleżanki mają tatusiów i tak powinno być. Wydawało mi się, że ja kogoś takiego nie mam. Urodziła mnie mama i tyle. Dzięki temu jestem wyjątkowa. Dzisiaj wiem, że to głupie, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jakiś mężczyzna musiał być w życiu mojej mamy. Sama z siebie mnie nie urodziła. Potem była wersja, że tatuś jest „u aniołków”. Potem zorientowałam się, że po prostu umarł. Nie wnikałam w ten temat, bo musiał być bardzo przykry dla mamy. Szkoda, bo może dowiedziałabym się prawdy wcześniej.

 

smutek

Długie lata myślałam, że mój ukochany tatuś umarł, kiedy byłam bardzo mała. Trochę mnie to dziwiło, bo w domu nigdy nie było żadnych jego zdjęć, mama go nie wspominała, nie chodziłyśmy na cmentarz... Kiedy dorosłam, pojawiła się wersja, że jednak nie umarł, ale nie nadawał się na ojca. Odszedł, nikt nie wie, co się z nim dzieje i na pewno nie powinnyśmy go szukać. Skoro odrzucił mamę i mnie, to znaczy, że nie ma sensu nawet o nim myśleć. Jakoś to przyjęłam, bo nie takie rzeczy się zdarzają. Moja najbliższa koleżanka też nie miała taty. On też uciekł.

Dużo później dowiedziałam się, że to dziwna sytuacja. Jeśli naprawdę nas opuścił, to dlaczego nie został wpisany w akcie urodzenia? Moja koleżanka dostawała od swojego ojca alimenty. Ja też chyba powinnam. Zwłaszcza, że wcale nie było nam łatwo. Nie rozumiałam, dlaczego mama to zrobiła. Dlaczego nie zmusiła go do przyznania się do ojcostwa. Co z tego, że on nie chciał dziecka. Jeśli jest moim tatą, to niech będzie chociaż w papierach. I niech nam pomaga.

smutek

W międzyczasie skojarzyłam jeszcze inne fakty. Przeglądałam zdjęcia z dawnych lat. Moi dziadkowie z moją mamą. Mama w czasie pierwszej komunii, bierzmowania, w chórze kościelnym. Pytałam ją, jak wtedy było... Zapytałam też, dlaczego my nie chodzimy do kościoła. Zauważyłam, że musiała być kiedyś bardzo wierząca i udzielała się w parafii. Ja nawet nie zostałam ochrzczona. Nie byłam katoliczką, mama nie zabierała mnie do kościoła, a święta obchodziliśmy tylko dla pozorów. Była choinka, były jajeczka i tyle. A na zdjęciach były dopisane daty.

Jedno z nich pochodzi z Bożego Narodzenia konkretnego roku. Prawie dokładnie rok przed moimi narodzinami. Żadnego kolejnego w tym stylu już nie ma. Czyli zaszła w ciążę w swojej miejscowości, a później przestała się interesować sprawami kościelnymi. Może to przez księdza, który wytykał jej nieślubne dziecko? Może po prostu się zawiodła? A może znalazła się w takiej sytuacji, że przestała myśleć o swoim wierze? W końcu musiała mnie urodzić, wychować, utrzymać...

Dzisiaj widzę to zupełnie inaczej. Jestem dorosła, myślę bardziej sensownie, potrafię łączyć fakty. Sprawdziłam wszystko dokładnie, podpytałam delikatnie dziadków i wiem tyle, że mama zaszła w ciążę w wieku 19 lat. Urodziła mnie w miejscowości obok, a kiedy miałam kilka miesięcy przeprowadziła się tu, gdzie do dzisiaj mieszkamy. Na żadnym zdjęciu nie stoi z żadnym kolegą, chyba nie miała nawet chłopaka. To skąd ja? To musiał być przypadek. Ale z kim to się zdarzyło?

Zaczęłam mieć coraz dziwniejsze myśli. Naoglądałam się filmów i wiadomości, dowiedziałam się, że takie rzeczy się zdarzają i wymyśliłam sobie, że jestem córką księdza. To by do wszystkiego pasowało. Zerwała więzy z kościołem, nie ujawniła mojego ojca, szybko się wyprowadziła. To musiała być straszna sytuacja dla niej i dla niego. Tak to rozumowałam, ale zostawiłam ten temat na jakiś czas. Dalej nie chciała mi nic powiedzieć. Potem zaczęłam przeszukiwać jej rzeczy, żeby na coś trafić.

Myślałam, że znajdą się jakieś inne dokumenty, może listy z przeszłości. Trafiłam tylko na jedną małą rzecz. To był kartonik włożony w stary dowód osobisty. Musiał być do czegoś dołączony, bo miał otwór, jak na wstążkę, a na nim napisane bardzo starannie „Niech Bóg ma Was w swojej opiece”. Równie dobrze może to być kartonik dołączony do jakiegoś prezentu, albo coś innego, ale to też pasowało do tego, co wymyśliłam. Może to pismo taty? Pewnie dałabym sobie spokój z tymi dociekaniami, bo trzeba zacząć wreszcie żyć swoim życiem, ale podsłuchałam coś dziwnego.

To była rozmowa mojej mamy z jej koleżanką z dzieciństwa. Niedawno przeniosła się do naszego miasta i nas odwiedziła. Byłam w swoim pokoju, zajęta swoimi sprawami, ale wyszłam po coś do kuchni. Nie usłyszały, że się zbliżam i wyłapałam słowa „... u spowiedzi, u tego twojego”, mama rzuciła tylko „daj spokój”. Przeszłam obok pokoju, w którym rozmawiały i nic więcej nie usłyszałam. Chyba nie muszę mówić, że wyobraźnia zaczęła pracować. To znowu składa się w jedną całość.

Widzę, że to bardzo niewygodny temat dla mojej mamy, ale nie daje mi to spokoju. Chciałabym uszanować jej milczenie, a z drugiej strony poznać wreszcie prawdę. Na 90 procent jestem pewna, że moim tatą jest ksiądz z jej miejscowości. Trudno mi ją o to dopytywać, bo na pewno nic nie powie. Myślałam, żeby się tam kiedyś wybrać, może wypatrzę kogoś podobnego do mnie... Może to absurd, ale jak być sobą, nie wiedząc nic o sobie?

Dziecko to suma dwóch innych osób. Ja znam tylko jedną część. To nie jest w porządku, cokolwiek się kiedyś wydarzyło...

Skoro takie rzeczy zdarzają się teraz, to kiedyś też musiały. Tyle, że dzisiaj to jakoś wychodzi na światło dzienne, a to, co zdarzyło się wiele lat temu, zostaje wielką tajemnicą. Przedstawiłam swoją wersję i swoje myśli. Czy naprawdę wszystko to sobie wymyśliłam, czy jest coś na rzeczy? Czy powinnam drążyć ten temat i dążyć do prawdy? Nie wyobrażam sobie, co bym zrobiła, gdyby to wszystko okazało się prawdą, ale z drugiej strony – ta niepewność jest nieznośna...

Elka

Polecane wideo

Komentarze (38)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 13.10.2013 00:59
Masz prawo dążyć do prawdy. Nie wiesz nic na temat swojego ojca, a to w końcu część Ciebie. Porozmawiaj na poważnie z mamą. Ona Cię kocha i zrozumie, że chcesz znać prawdę.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 10.10.2013 20:43
a może księdzem jest teraz... mam tu na myśli, że Twoja mama może spotykała się z chłopakiem, który zamiast niej wybrał wiarę. Mój ksiądz opowiadał na religii że kiedyś miał dziewczynę, że wspomina ją jako ciepłą, wspaniałą kobietę, ale wybrał Boga i ona to uszanowała, Może Twoja mama się z tym nie pogodziła, wolała zataić to, że jest w ciąży, żeby później nikt jej nie dogadywał, żeby Tobie również nie dokuczali, a w tym wszystkim wini za to w głebi duszy Boga, od którego się odwróciła. Zacznij patrzeć na to też z innych stron, zadaj sobie pytanie, czy Ty będąc w jej sytuacj postąpiłabyś inaczej, co zmieni w Twoim życiu prawda, czy naprawdę Cię uszczęśliwi, czy tylko sprawi Ci smutek? Może lepiej zostawić sprawę tak jak jest...
odpowiedz
wqw (Ocena: 5) 10.10.2013 19:52
ho ksiadz tez czlowiek o jeny jeny pogadajcie sobie
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 10.10.2013 15:06
pewnie poszła na wiejską potańcówkę i tam zaciążyła, nawet pewnie nie wiedziała z kim boo była napruta a ty od razu snujesz takie domysły :P
odpowiedz
gosska (Ocena: 5) 10.10.2013 11:14
Myślę że powinnas odnaleźć ojca i podać go o alimenty za 18 lat.(nie wiem ile masz, strzelam) za karę,że uciekł. No a Tobie wpadnie niezła sumka na start w przyszłość
odpowiedz

Polecane dla Ciebie