Droga Redakcjo!
Postanowiłam napisać, gdyż mam poważny problem. Chodzi o moją siostrę i narzeczonego. Zanim jednak przejdę do sedna sprawy, zacznę od początku.
Moja młodsza o trzy lata siostra Andżelika od zawsze była ulubieńcem i oczkiem w głowie całej rodziny. Zawsze była bardziej rozpieszczana i doceniania niż ja. Może dlatego ja bardzo szybko się usamodzielniłam, a ona, mając już 25 lat, nadal mieszka z rodzicami. Wiem, że stać ją na wynajęcie mieszkania, ma dobrą pracę - oczywiście załatwioną przez naszego ojca. Ja na wszystko musiałam zapracować sama.
Andżelika nigdy nie miała szczęścia w miłości. W liceum, na studiach... Zawsze trafiała na facetów, którzy prędzej czy później się do niej zniechęcali. Była po prostu zbyt zarozumiała. Odkąd pamiętam traktowała mnie jak rywalkę i starała się przedstawić przed innymi moją osobę w jak najgorszym świetle. Zawsze chciała być we wszystkim lepsza niż ja.
Wracając samochodem, opowiedziałam ukochanemu o wszystkim. Wściekł się i obraził. Więcej tego tematu nie poruszałam, jednak wyglądało to tak, jakby coś ukrywał.
Rozmawiałam o tym z moimi przyjaciółkami. One oczywiście stwierdziły, że przesadzam. Dodały też, że te lata bycia gorszą od siostry odcisnęły na mnie piętno i teraz popadam w paranoję. Z rodzicami też nie mogę o tym porozmawiać, Andżelika jest ich ukochaną córeczką.
Nie wiem, co mam zrobić. Wydaje mi się, że mój narzeczony coś przede mną ukrywa. Planujemy ślub, jednak mam wątpliwości. Nie wiem, po prostu nie wiem… A może faktycznie popadam w paranoję?
Aleksandra
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.
Jednak wyprowadziłam się, spotkałam cudownego faceta, z którym jestem już trzy lata. Pół roku temu zaręczyliśmy się. Andżelika od tego momentu była po prostu cały czas wściekła. Gdy odwiedzamy rodziców, zawsze stara się mnie poniżyć lub ośmieszyć w oczach narzeczonego. Do tego, co najgorsze, podrywa go! Na początku sądziłam, że tylko mi się wydaje. Jednak to już trwa zbyt długo, a ona robi się coraz bardziej bezczelna. Posunęła się nawet do tego, że w mojej obecności usiadła mu na kolanach i przytuliła go! Ile to już razy widziałam, jak zarzuca mu ręce na szyję i daje swoje `niewinne buziaczki`. Po jednej z takich akcji, gdy rodzice wyszli do innego pokoju, złapałam ją za ramię i zapytałam wprost, co ona wyprawia. Zaczęła się śmiać i powiedziała, żebym lepiej pilnowała tego swojego chłoptasia, i żebym przestała święcie wierzyć w jego wierność.