LIST: „Mówcie grubasom, że są grubi! Kiedyś za to podziękują”

Zosia jest przeciwna zmowie milczenia w tym temacie.
LIST: „Mówcie grubasom, że są grubi! Kiedyś za to podziękują”
05.02.2014

Szanowna Redakcjo!

Mam nadzieję, że tych kilka słów ode mnie nie okaże się zbyt kontrowersyjnych. Chociaż może, bo mam wrażenie, że to temat, o którym nie wypada głośno mówić. Poprawność polityczna dotyczy kolejnych oczywistych spraw i według mnie, to wcale nie jest dobre. Wystarczy spojrzeć na to, jak traktuje się w mediach, a nawet w naszych zwykłych rozmowach, osoby otyłe. Doszło do tego, że nie można powiedzieć o kimś „gruby”, a nawet „puszysty”. Podobno to obraza, stygmatyzowanie i zwyczajny brak kultury. Nie podoba mi się to, bo niektóre rzeczy trzeba nazywać po imieniu. Skoro ja mogę powiedzieć, że ktoś jest szczupły lub wysoki, niech inni mają prawo powiedzieć prawdę, że dana osoba jest gruba czy niska. To nie obraza, ale fakt!

To wygląda jak zmowa milczenia. Otyłych się nie zauważa, bo przecież tak wypada. Nie mówmy głośno o ich przypadłości, chorobie, efekcie lenistwa, albo obżarstwa. Udawajmy, że są tacy, jak każdy inny i po problemie. Wiecie co? To wcale tak nie powinno działać. Mam prawo stwierdzić, że ktoś ewidentnie waży za dużo. A nawet powinnam to zrobić, jeśli to ktoś bliski, bo być może w ten sposób uświadomi sobie swój problem. Na razie zamiatamy wszystko pod dywan i grubi stają się coraz grubsi. I mówię to ja – grubaska, której udało się wreszcie zapanować nad swoim ciałem.

 

otyłość

Samą siebie wciąż traktuję jako grubaskę. To tak jak z alkoholikami, którzy pozostają nimi nawet 20 lat po tym, jak przestali pić. Ja jestem grubaską i nią będę, chociaż schudłam ok. 40 kilogramów, zdrowo jem, uprawiam sport i czuję się świetnie. Ale właśnie to okropne słowo „grubas” motywuje mnie, żeby nie wrócić do tego stanu. Przestańmy udawać, błagam! Jeśli prawdomówność zmobilizuje chociaż kilka osób, które do tej pory wpędzały się do grobu, to było warto.

Zosia

otyłość

Doskonale pamiętam, jak wyglądało moje dzieciństwo. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że może być ze mną coś nie tak. Uwielbiałam jedzenie, które przygotowywała mama lub babcia. Zawsze jadłam takie same porcje, jak moi starsi bracia i tata. Wszyscy byli zachwyceni. Mówili, że wspaniale się rozwijam, jestem silnym, zdrowym i dorodnym dzieckiem. Nie to co inne – wychudzone, którym rodzice odmawiają przyjemności, wyglądające jak ofiary obozów koncentracyjnych. Rozumiecie o co mi chodzi? Od zawsze utwierdzano mnie w przekonaniu, że gruby i przejedzony, to znaczy silniejszy, zdrowszy i normalniejszy. Jeśli ktoś wygląda mizernie, to pewnie chory, biedny i zagłodzony. A wystarczyło mi powiedzieć, żebym przestała i wzięła się za siebie.

Oczywiście, w szkole różnie to bywało. Im później, tym więcej pojawiało się okropnych komentarzy. Dopiero wtedy usłyszałam, że wyglądam jak krowa, godzilla, albo coś innego. Co z tym zrobiłam? Miałam to kompletnie gdzieś! Przecież rodzina wie najlepiej, co jest dla mnie najlepsze. Skoro oni mówią, że jest w porządku, to nie będę się na siłę ograniczała. Gówniarze mnie przezywają, więc pewnie zazdroszczą, albo robią to z nudów. Oni nie byli dla mnie autorytetami, żeby się ich słuchać. I to jest problem. Osoby, które mogłyby na mnie wpłynąć, milczały. Udawały, że jest dobrze, a było ze mną coraz gorzej.

otyłość

Przez długie lata żyłam w takim urojeniu. Zdawałam sobie sprawę, że jestem większa, niż inne dziewczyny w moim wieku, ale przecież nie ma w tym nic złego. Żaden dorosły nigdy mnie nie skrytykował, to czym tu się przejmować? To pewnie trwałoby do dzisiaj, gdybym nie trafiła na ludzi, którzy wreszcie przestali mnie oszukiwać. Usłyszałam prosto z mostu, że się o mnie martwią i chyba czas zacząć nad sobą panować. A to był mój największy problem – obżerałam się do oporu, bo tak zostałam przyzwyczajona. Waga szła w górę, ciało wszerz, ale dalej próbowałam sobie to tłumaczyć. Będę silna i zdrowa. Nie to, co te anorektyczki, które widuję na ulicy. Śmiałam się, że powinno się je przymusowo karmić. Dzisiaj uważam, że nas powinno się przymusowo odchudzać.

A przynajmniej nazywać sprawy po imieniu i przestać milczeć. Kiedy jakaś grubaska pyta cię, co o niej myślisz, nie zapadaj się pod ziemię i nie szukaj delikatnych słów. Nie wciskaj jej kitu, że wygląda ładnie, zdrowo i najważniejsze, że dobrze czuje się w swojej skórze. Nie czuje się, ale zazwyczaj próbuje udawać, że problemu nie ma. Wal prosto z mostu, że jest obiektywnie otyła, a to prowadzi do poważnych chorób, problemów emocjonalnych (brak samoakceptacji, kompleksy, nieśmiałość itd.) i zwyczajnie gorszego życia. Grubaska kiedyś powinna ci za to podziękować.

otyłość

Teraz jako modelki plus size występują potwornie otyłe kobiety, których tłuszcz wylewa się z każdej możliwej strony. To już nie jest moda dla „normalnych kobiet”, ale dla chorobliwie grubych.  Pokazują się to tu, to tam, w programach telewizyjnych, w gazetach, kampaniach reklamowych i społeczeństwo znowu dostaje sygnał, że to nic złego. Mam wrażenie, że grubasy zapanowały nad społeczną wyobraźnią, bo bronią swojego lenistwa. Do niczego dobrego to nie doprowadzi. Zacznijmy mówić otwarcie, że to jednak problem, z którym należy dla własnego dobra walczyć. Udawanie, że „taka moja uroda”, to droga donikąd.

 

otyłość

Nie mówię, że powinniśmy wytykać palcami każdą napotkaną otyłą osobę. Zatrzymywać się na ulicy i głośno komentować, że oto idzie grubaska, patrzcie na nią. Tu nie chodzi o chamstwo i wpędzanie w poczucie winy, ale uświadomienie faktów. Jeśli masz taką osobę w swoim otoczeniu, to nie bój się mówić konkretnie, ale oczywiście kulturalnie. Nie protestuj, kiedy sama nazwie się grubą. Nie próbuj jej przekonywać, że to nic takiego, że lepiej być pulchną i apetyczną osobą, niż chodzącą skórą i kośćmi. Dla niektórych to może być wstrząs, pewnie niektórzy się obrażą, ale myślę, że kiedyś docenią szczerość. To ważny impuls, który może przynieść niezwykłe efekty. Sama jestem tego najlepszym przykładem.

Tyle się mówi ostatnio o tolerancji, a mam wrażenie, że źle rozumiemy to słowo. Rozumiem ją w odniesieniu do osób o innej orientacji seksualnej, wyznaniu, kolorze skóry itp. To są zupełnie normalni, zdrowi i tak samo wspaniali ludzie, jak cała reszta. Jeśli dzieje im się krzywda i są niesprawiedliwie traktowani tylko ze względu na tą „odmienność”, to trzeba to zmienić. Ale tolerancja poszła o krok dalej. Na liście osób pokrzywdzonych znajdują się także otyli. Wszyscy nas przekonują, że dajmy im żyć normalnie, nie wytykajmy, nic nie mówmy. To co innego, bo większość z nich robi sobie krzywdę, a na to trzeba reagować. Oni swoją odmienność mogą, a nawet muszą zmienić, a milczenie temu nie sprzyja.

otyłość

Nie mogę też słuchać głupich tłumaczeń grubasków. Otyłych jest w Polsce coraz więcej i każdy z nich przekonuje, że to kwestia wadliwych genów, ciężkiej choroby, terapii nad innym schorzeniem itp. Rozumiem to. Bardzo fajnie jest móc powiedzieć, że to cały świat jest winny, a niesprawiedliwy los nie dał mi szansy na normalność. Sama przez jakiś czas próbowałam żyć w takim urojeniu. Wmówiłam sobie, że inna nie mogę być, bo taka zostałam stworzona. To kompletna bzdura. Stworzyła mnie rodzina, która mnie tuczyła, stworzyłam się sama, bo byłam leniwa i łakoma. Stworzyli mnie też bliżsi i dalsi znajomi, koledzy ze szkoły, nauczyciele – bo ktoś im wmówił, że nie można poruszać tego tematu.

To wszystko zmierza w naprawdę złym kierunku. Wystarczy spojrzeć, jak przedstawia się otyłych ludzi w mediach. Wcale nie są tacy pokrzywdzeni, bo wciąż są w nich obecni. Mówią o swojej radości życia, braku kompleksów, totalnym luzie. Przekonują, że pokochali swoje ciało, a inni im tego zazdroszczą. A ludzie szczuplejsi to łykają. Zaczynają myśleć, że to może nic złego. Skoro się obżera, a jedyną aktywnością fizyczną są spacery od łóżka do lodówki, to niech robi, co lubi. Uśmiecha się, mówi o tym, że się akceptuje, więc w czym rzecz? Albo modelki plus size. Rozumiem samą ideę, bo normalne kobiety nie wyglądają, jak dziewczyny z wybiegów. Ale niech będzie to „normal size”. Nie nazywajmy tego plus, bo sami widzimy, jak to się kończy.

Polecane wideo

Komentarze (174)
Ocena: 4.94 / 5
Anonim (Ocena: 1) 18.08.2014 22:29
Wadliwe geny? Bez sensu. Ale choroby się zdarzają. W tym ciężkie. Najgrubszy chłopak jakiego znałam był od urodzenia zależny od leków na serce, dzięki nim żył. Bez nich byłby szczupły, ale leżałby w trumnie. Nie mógł uprawiać sportu, żeby schudnąć, ponieważ chore serce by nie wytrzymało. Jego dieta była bardzo zdrowa, jadł umiarkowanie, wręcz mało. Inna gruba osoba to kobieta z poważnymi zaburzeniami hormonalnymi. Oczywiście! Można, a najwyraźniej obecnie nawet wypada, te osoby nazwać leniwymi tłuściochami. Nie znając ich historii. W sumie, po co ją poznawać, skoro na wejściu zakładamy, że to bzdury? Że KAŻDY człowiek jest gruby, bo się obżera, bo nic nie robi, bo rodzina go utuczyła? Nie życzę ci choroby, to by było okrutne i nieludzkie. Ale mam nadzieję, ze zrozumiesz kiedyś, że uogólnienia są krzywdzące. To, że TY byłaś taka, jaka byłaś nie uprawnia do pisania, ze wszyscy są tacy sami.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 1) 18.08.2014 22:15
Jestem gruba i doskonale to wiem, bo posiadam lustro i oczy. Nikt nie musi mi tego uświadamiać, ponieważ doskonale o tym wiem. A wytykanie ludziom wad i niedoskonałości jest chamstwem. Nie powiem nikomu, że ma krzywe zęby, nie powiem, że jest za chudy i wygląda jak szkielet. Czemu? Bo on to wie. Widział siebie w lustrze i ma świadomość swoich niedoskonałości. Nie jestem wyzywana od grubasek. Moi znajomi to osoby kulturalne i grzeczne. Ja pomijam nienajlepszą cerę przyjaciółki, ona moją wagę i wszyscy zadowoleni. Czy marzę by schudnąć? A skąd. Większość życia była chuda jak szczapa i jakoś nie byłam szczęśliwsza :P
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 02.05.2014 11:04
Dlaczego nikt nie broni ludzi szczuplych? Bycie zbyt szczuply jest zdrowsze niz posiadanie za duzo kilogramow nikt nie mowi. O tym ze szczuplym tez jest "przykro" a osobom z anoreksja dodatkowe wytykanie palcami wcale nie pomaga w leczeniu i samoocenie oczywiscie nikt nie wspomni. Jak osoba szczupla chciala by byc okragla to by wiecej jadla, malo sie ruszala: zadna filozofia ani nadludzki wysilek. Ale o wiele ciezej jest sie wziasc za siebie wiec lepiej odwracac uwage od siebie i pluc jadem ze zwyklej zazdrosci.
odpowiedz
Laura (Ocena: 5) 12.03.2014 22:56
znam osobę, która wygląda jak anorektyczka przeraża mnie ona nie mogę patrzeć na te jej wychudzone dłonie nogi nie mogę jeść jak on jest obok , wiecie co już wolę osobę grubszą ale która mnie nie przeraża która normalnie wygląda fakt że waży 30 kg więcej niż powinna nie jest dla mnie problemem chociaż nie popieram tego .
odpowiedz
Pink (Ocena: 5) 21.02.2014 21:24
Ja się z tym nie zgadzam . Sama od lat zmagam się z otyłością . Nieraz płakałam przez to że inni z tego powodu że mnie się śmieli i wyzywali od grubasów . To ciężkie dla osób tak wrażliwych jak ja . Dla osób otyłych należy być wyrozumiałym i delikatnym . Oni doskonale wiedzą , że chudzi nie są , po co ich zasmucać . Ja nie zwracam uwagi na złośliwości . Owszem czasem jest mi przykro , ale nigdy nie płaczę z tego powodu , udaje że mnie to nie dotyczy . Mam jednak nadzieję że kedyś schudnę , ale jeśli to zrobię to nie dlatego że jacyś płytcy i pusci złośliwcy mnie przezywają , a dla siebie . Aby być zdrowsza i lepiej czuć się w swoim ciele. I wszyscy otyli ludzie powinni pamiętać , że prawdziwe piękno pochodzi z wewnątrz , gdyż uroda zewnętrzna szybko przemija .I nie przejmujcie się jakąś zgrają pustych tępaków , najważniejsze jest to jak się czujecie w swoim ciele . Jeśli chcecie schudnąć to nie myślcie że robicie to bo inni się z was śmieją , tylko zróbcie to dla swojego zdrowia i żeby czuć się lepiej w swoim ciele. I naprawdę nie przejmujmy się jakimiś pustymi złośliwcami , bo gruby zawsze może schudnąć , a osoba głupia zawsze będzie głupia.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie