Drogie Papilotki!
Piszę do Was ten list, ponieważ mam niezłego doła i potrzebuję rady. Nie oceniajcie mnie zbyt surowo, każda z Was na moim miejscu byłaby załamana...
Moja historia rozpoczyna się 1,5 roku temu, gdy wieczorem spacerowałam po parku z psem, po męczącym dniu na uczelni. Byłam tak rozkojarzona, że nawet nie zauważyłam, że przy wciąganiu telefonu, z kieszeni wypadł mi portfel. Nie minęła chwila, a przede mną stał nieziemsko przystojny mężczyzna o urzekającym uśmiechu, trzymając moje rzeczy. Tak więc, jak domyślacie się już pewnie, to był początek mojej wielkiej miłości. Niedługo potem zostaliśmy parą i zamieszkaliśmy ze sobą.
Krystian to mężczyzna, którego pragnęłaby każda kobieta. Jest szarmancki, inteligentny i niesamowicie wysportowany... No właśnie. Ten ostatni atut zaczął sprawiać mi jednak coraz więcej problemów.
Nigdy nie przepadałam za sportem, nie uważałam też, by był mi do czegoś potrzebny. Zawsze byłam szczupła, ważyłam niecałe 50 kg przy 170 centymetrach wzrostu. Krystian natomiast każdą wolną chwilę poświęcał ćwiczeniom. Regularnie pływał, jeździł na rowerze, chodził na siłownię, biegał, do tego zawsze trzymał zdrową dietę.
Zaczęło mnie to irytować po pewnym czasie, bo zaczął mnie kontrolować. Narzekał, że nie chcę iść z nim na ściankę, że jem na noc, że nie wysypiam się, bo ślęczę nad książkami. Nie słuchałam go jednak i żyłam jak typowy student. Szybkie jedzenie na mieście, piwo z koleżankami co parę dni i... pewnego dnia stanęłam na wagę a tu niespodzianka - 58 kg. Lekko zaokrąglony brzuszek, ale to przecież nic takiego, nie czułam się ani trochę gruba. Krystian był innego zdania, najgorsze było jednak dopiero przede mną.
Byliśmy całkiem niedawno na zakupach i przymierzając spodnie z mojej ulubionej firmy, doszłam do wniosku, że nie potrafię dopiąć się w rozmiar XS. Krystian był wściekły. Kazał mi iść na siłownię i wracać do dawnej formy. Tego dnia bardzo się pokłóciliśmy, przez kilka dni nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
Nawet gdy się pogodziliśmy, zauważyłam pewne zmiany w jego zachowaniu. Przede wszystkim to, że Krystian nie ma ochoty się ze mną kochać. Unika seksu, zawsze ma jakąś wymówkę: że jest zmęczony po siłowni, że ma zakwasy. Często pyta się, kiedy mam zamiar zacząć zdrowy tryb życia. Ja już sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.
Patrzę w lustro i widzę normalną dziewczynę. Zawsze byłam uważana za atrakcyjną osobę, te parę kilogramów więcej być może nawet było mi potrzebne, powiększył mi się nieco biust i pupa. Czuję jednak, że nasz związek wisi przez to na włosku. Nie wiem, czy to ja powinnam się starać, by mu się podobać, czy to on powinien mnie zaakceptować taką, jaka jestem. Nie chciałabym, by to wszystko skończyło się z tak głupiego powodu…
Bianka, 22 l.