Witajcie…
Ostatnio głośno o tej prowokacji z modelkami i szejkami. Wszyscy je obrzucają błotem i chyba słusznie, ale mnie jest też ich trochę żal. Jeśli naprawdę zajmują się taką pracą, to znaczy, że mają naprawdę ciężko w życiu albo trafiły na bardzo złych ludzi i się pogubiły. To kiedyś spotkało też mnie i do dzisiaj jest mi strasznie wstyd. Najlepiej wiem, że taka przeszłość ciągnie się za człowiekiem przez lata… Też kiedyś chciałam być modelką, nosić modne ubrania, jeździć po świecie i chwalić się znajomym zdjęciami z pięknych miejsc. Dla dziewczyny z mniejszej miejscowości to było nieosiągalne.
Nagle ktoś mnie zauważa. Jadę na casting do Warszawy, dostaję do zrobienia sesję zdjęciową. Zaczynam się czuć prawie jak Anja Rubik. Naprawdę uwierzyłam, że to początek wielkiej kariery. Nawiązuję kontakt z agencją modelek. Jakaś nieznana, nie ma nawet umowy na piśmie. Przydzielają mi agentkę, która ma się zająć zleceniami dla mnie. Pewnego dnia też dostaję taką propozycję – wyjazd do egzotycznego kraju, gdzie bogaci panowie chcą sobie na mnie popatrzeć. Mam być ozdobą ich spotkań i nic więcej. Wiadomo, jak to się skończyło.
Jak się jest w mojej sytuacji – młoda, biedna jak mysz kościelna, bez perspektyw i z dużym parciem na szybką karierę, to trudno się nie pogubić. Potrzebuję pieniędzy, żeby się utrzymać w dużym mieście i nie wrócić już więcej na stare śmieci. Zastrzegam, że ci panowie nie mogą na nic liczyć. Robię za ozdobę, pokazuję się na imprezach, mogą mi pstryknąć zdjęcia i tyle. Razem ze mną jedzie kilka innych dziewczyn.
Wszystkie jesteśmy w dokładnie tej samej sytuacji. Kariera jeszcze się nie rozpoczęła, więc nie można wybrzydzać. Skoro agentka proponuje takie dodatkowe zlecenie, to znaczy, że tak to wszędzie wygląda. Rodzicom mówię, że jadę tam na tydzień mody i będę chodziła po wybiegach. Przecież nie wmówię im, że na sesję, bo potem chcieliby obejrzeć fotki.
Podświadomie wiedziałam, czym to się może skończyć, ale nie było wyjścia. Nie chciałam sobie zamykać drogi do dalszej kariery.
Nie wiem co myślą dziewczyny z tej prowokacji z szejkami, ale ja naiwnie myślałam, że na tym się nie skończy. Nie jadę robić sesji dla „Vogue”, ale jakoś przetrzymam ten tydzień czy dwa, agencja zobaczy, że mi zależy i pojawią się jakieś inne zlecenia. Skoro mnie tam wysyłają, to znaczy, że nic strasznego mi nie grozi. Na początku było naprawdę wspaniale. Cudowne miejsce. Pstrykałam fotki jak szalona i wrzucałam je do Internetu.
Znajomi pisali, że mi się powodzi. Czułam się nawet lepsza od nich. Oni pracują za grosze w Polsce, a ja sobie jeżdżę po świecie jak jakaś wielka gwiazda. Z czasem wyszła prawda o tym „kontrakcie”. Nikogo nie obchodziło jaką jestem modelką, a na ile sobie pozwolę w kontaktach z tymi facetami. Czułam się upokorzona, było mi głupio, ale pozwalałam sobie na coraz więcej. Zaczęło się od wspólnych imprez, kiedy każdy chętny mógł mnie dotknąć.
Skończyło się na kilku nocach, których jak najszybciej chciałabym zapomnieć. Nie byłam jedyna, bo od tego zależało, co będzie dalej. Gdybyśmy odmówiły, to nie wiem czy „agencja” nie zostawiłaby nas na środku pustyni bez środków na powrót do kraju.
Tak to niestety wygląda. Te podejrzane interesy, które udają agencje modelek sprzedają Polki jak żywy towar. Wiadomo po co wywozi się ładne i młode dziewczyny za granicę. Zerwałam z tym szybko, praktycznie zaraz po powrocie, ale ciągle wierzyłam, że mam jeszcze szanse na karierę. Podobnie zrobiło kilka innych, ale znam takie, które dzisiaj robią karierę. Nie widziałam ich żadnej profesjonalnej sesji zdjęciowej, ale w mediach przedstawiają się jako modelki.
Znam i jedne, i drugie. One niestety znają też mnie i nigdy nie mogę być pewna, czy moja przeszłość się nie wyda. Strasznie się tego boję, bo dzisiaj uczciwie pracuję i co najważniejsze – mam wspaniałego chłopaka, wkrótce pewnie narzeczonego i męża. Chcę spędzić z nim resztę życia. Niestety, to wszystko musi się opierać na kłamstwie. Moje „dokonania” z dawnych czasów nie mogą się wydać.
Bo kto chciałby się związać ze zwykłą ku***? Tak o sobie myślę, kiedy wspominam, co się wtedy ze mną działo. Myślałam, że nie mam wyjścia.
Żyję w ciągłym strachu, bo tych znajomości nie można się tak po prostu pozbyć. To wszystko gdzieś tam jest i w najmniej oczekiwanym momencie może się wydać. Kiedy? Może wtedy, kiedy już wyjdę za mąż i doczekam się dzieci? A może jutro i z dnia na dzień okaże się, że niczego już nie mam? Ani kariery, ani miłości. Chciałabym cofnąć czas, ale dobrze wiem, że to się już nie odstanie. Zrobiłam największą głupotę w życiu z naiwności i strachu. Dlatego ja „modelek” z tej afery nie osądzam. Najlepiej wiem, jak łatwo się pogubić.
Każda z nich marzy o lepszym życiu, ale żadna nie wie jak do tego dojść. Ktoś proponuje im drogę na skróty, która może da kilka groszy, ale potem zrujnuje całe życie. O tych moich przejściach wiedzą niestety nie tylko dziewczyny, które robiły to samo. Są też dawne znajome, którym naiwnie się zwierzyłam. Dzisiaj jesteśmy daleko od siebie i nie mogę przewidzieć, czy nagle to wszystko im się nie przypomni. Jak zobaczą mnie szczęśliwą z fajnym chłopakiem, to którejś może coś odbić… Człowieka można przecież zniszczyć bez powodu. Niektórzy czerpią z tego przyjemność.
Mam paskudną przeszłość i to wszystko wraca. Zaraz chłopak dowie się o tej aferze i może skojarzyć – przecież ty też gdzieś wyjeżdżałaś. Nie masz nic na sumieniu? Nie wiem, co wtedy zrobię. Chciałabym zrzucić z siebie ten ciężar i zacząć żyć od nowa, ale to się może źle skończyć. Co z tego, że mnie kocha. Nie wiem czy ja bym wybaczyła coś takiego nawet ukochanej osobie.
Jestem sparaliżowana, bo nie wiem co dalej. Miałam plany, ale powoli wszystko zaczyna wyłazić na wierzch. A wystarczyło kilka lat temu pokazać swój prawdziwy charakter. Nie ulegać złym ludziom i nie robić rzeczy, których naprawdę nie chciałam.
Tylko, że teraz już za późno na takie rozmyślania. Dlatego przestrzegam przed taką „szybką karierą”. To zawsze jest początek końca.
Daga