LIST: „Mam ponad 40 lat i CHCĘ BYĆ MATKĄ! Moi bliscy twierdzą, że jestem na to za stara!”

Maria poczuła instynkt macierzyński, ale nawet bliscy nie potrafią jej zrozumieć.
LIST: „Mam ponad 40 lat i CHCĘ BYĆ MATKĄ! Moi bliscy twierdzą, że jestem na to za stara!”
17.07.2013

Szanowna Redakcjo,

mam nieodparte wrażenie, że większość Czytelniczek mogłoby być moimi córkami. I wiele dałabym, żeby ktoś kiedyś powiedział do mnie „mamo”. Kilka lat temu przekroczyłam magiczną barierę 40 lat, choć dla mnie to raczej czarna magia... Nie mam kompleksów na punkcie swojego wieku, bo to naturalna kolej rzeczy. Bardziej boli mnie to, że niektórzy próbują mówić mi, co w tym wieku wypada, a co już nie. Kiedy podzieliłam się moimi marzeniami z koleżankami, rodziną i znajomymi, usłyszałam że jestem na to za stara.

Niedługo okaże się, że jestem za stara, żeby w ogóle żyć, a co dopiero mówić o dawaniu życia. Przez lata byłam zajęta karierą zawodową. Wydawało mi się, że na tym najlepiej wyjdę. Nie zraziłam się nawet tym, że pierwszy mąż podziękował mi za takie życie i odszedł do innej. Zawzięłam się w sobie, pracowałam jeszcze więcej. Chciałam udowodnić wszystkim, że tak też można. Przy okazji poznałam prawdziwą miłość. Z moim mężem jesteśmy razem od wielu lat. Nie myśleliśmy o potomstwie, bo koncentrowaliśmy się na czym innym. Dziś chcemy być rodzicami.

 

 

Moja siostra ma troje dzieci. Mamą została w normalnym wieku, ostatnie urodziło się, kiedy miała nieco ponad 30 lat. Dzisiaj próbuje mnie zniechęcać za wszelką cenę. Podstawowy argument – jak to będzie wyglądało? Ludzie będą pytać, czy starsza pani z niemowlakiem to jego babcia. Samo dziecko może mieć później wątpliwości. Przecież to totalna bzdura! Trzymam się całkiem nieźle. Zresztą, nie muszę nikomu niczego udowadniać. Będę jego kochającą mamą.

Kolejny argument – nie nadążysz za dzieckiem, bo nie masz już tyle siły. Podobnie ojciec, który nie da rady biegać za piłką i wspinać się po drabinkach. Może nie mamy 20 lat, ale przecież nie jesteśmy kalekami! Za 5 czy 10 lat także nie zamierzam położyć się i nigdy już nie wstać. Zrobię wszystko, by jak najdłużej zachować dobrą formę. W związku z problemami z naturalnym zapłodnieniem już zaczęliśmy. Ćwiczymy w domu, biegamy, zdrowo się odżywiamy. Oboje schudliśmy. Nieco ponad 40 lat to nie wyrok śmierci!

Łatwo złapać mnie za słówko. Z jednej strony nie chcę przejmować się zdaniem innych, ale jednak w mojej głowie siedzą opinie najbliższych. Na dodatek uzewnętrzniam się w tym liście. Nie da się zupełnie wyłączyć i podążać za instynktem. Komentarze innych pozostawiają jakiś ślad. Dlaczego więc zależy mi na kolejnych, tym razem z Waszej strony? Bo chcę zrozumieć. Chcę wiedzieć, co siedzi w głowach młodszych kobiet i dziewcząt. Czy według Was naprawdę jestem nieodpowiedzialna?

 

Mam nadzieję, że wszystkie te wątpliwości nie zaważą na moim i mojego męża podejściu do tej najważniejszej dla nas sprawy. Wciąż mamy w sobie mnóstwo energii i niespożytkowanej miłości. Codziennie modlę się o to, by leczenie i wszystkie kolejne kroki okazały się skuteczne. Tylko błagam Was, nie powtarzajcie słów znajomego mojego męża, który poradził nam kupienie pieska...

Maria

 

Czy nastolatka z 60-letnią matką to szczyt upokorzenia? Czy naprawdę wolałaby się nie narodzić, niż mieć nieco starszych rodziców? Czy pełna gotowość na macierzyństwo, nawet w tak późnym wieku, nie powinna być w tym przypadku najważniejsza? Nie chcę dłużej czuć się niepełnowartościową kobietą. A wszystko dlatego, że zdaniem innych już nic mi nie wypada. A już na pewno rodzić po czterdziestce.

Mamy piękny dom, dobrze nam się powodzi, nie żyjemy od pierwszego do pierwszego. Mamy ten komfort, że na wszystko nas stać, a nasze konto nie świeci pustkami. Jesteśmy też bardzo rozważni i nigdy nie podejmowaliśmy pochopnych decyzji. Marzenie o dziecku nie jest więc zachcianką znudzonej życiem czterdziestki, ale prawdziwym instynktem. Fakt, pragnienie to obudziło się we mnie dość późno, ale czy oznacza to, że mam z niego zrezygnować?

Jeszcze 10 czy 20 lat temu wystarczyło się do siebie zbliżyć i dziś bylibyśmy szczęśliwymi rodzicami. Nie wiem tylko, czy spełnionymi. Stabilizacja finansowa i lokalowa są przecież bardzo ważne dla każdej rodziny. Nie uważam się za materialistkę, ale wierzę, że im lepsze warunki, tym lepiej dla potomstwa. Dzisiaj mam to wszystko. Poza dzieckiem, które dopełniłoby moje szczęście.

Dzisiaj nie jest to już takie proste. Od roku staramy się w naturalny sposób, ale nic z tego nie wychodzi. Okazuje się, że problem tkwi we mnie. Nie zdiagnozowano całkowitej bezpłodności, ale szanse na zapłodnienie określono bardzo nisko. Jedyną szansą jest terapia farmakologiczna, a później prawdopodobnie sztuczne zapłodnienie. Sztuczne... Brzmi to nieludzko, ale nie ma to dla mnie znaczenia. Liczy się nowe życie.

Nowe życie, które przyjdzie na świat i nowe życie naszego małżeństwa. Już nie bylibyśmy podstarzałymi karierowiczami, państwem X, ale rodzicami, rodziną... Mąż jest równie zdeterminowany, co ja. Podzieliłam się tym wszystkim z moimi najbliższymi, ale oni nie są już tak pozytywnie nastawieni. Nie musieli specjalnie lawirować i ważyć słów. Doskonale zrozumiałam, że ich zdaniem stoję już jedną nogą nad trumną i dziecko w tym wieku byłoby nieodpowiedzialnością.

Ten brak zrozumienia boli mnie najbardziej. Przecież doskonale wiedzą, że jesteśmy silni, zdrowi i gotowi na tę nową dla nas sytuację. Sprawdzilibyśmy się jako rodzice, a naszemu dziecku niczego by nie brakowało. Pomijam sprawy finansowe. Nie zabrakłoby mu naszej miłości i zaangażowania w jego wychowanie. Pojawiły się głosy, że to wcale nie takie pewne, bo przecież w tym wieku jest coraz bliżej końca...

Nie rozumiem takiego rozumowania. Niezależnie od tego, czy masz 20-kilka lat czy ponad 40, w każdej chwili może przydarzyć się coś nieplanowanego. Ciężka choroba, wypadek i znikasz. A dziecko zostaje. Rozumiem, że im starsi rodzice, tym niepewność jest większa i bardziej uzasadniona, ale wierzę, że jeszcze trochę pożyjemy. Zdążymy wychować nasze dziecko i zdążymy zobaczyć jego pierwsze kroki w dorosłość. Kto wie, może uda się jeszcze więcej. Dlaczego mamy nie spróbować?

Polecane wideo

Komentarze (171)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 10.09.2013 14:32
starajcie się o dziecko. powodzenia
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 05.09.2013 16:59
Cóż, na matke nigdy za późno, ale radziłabym ci adoptowaćdziecko. Ze względu na twój wiek dziecko może urodzić się chore.
odpowiedz
pro single mama (Ocena: 5) 27.08.2013 01:59
poczula nagle bezdzietna szczesliwa karierowiczka wielki instynkt macierzynski... w tym wieku wiele kobiet zostaje babciami,ma odchowane dzieci...nie jestes za stara,by zyc ale jestes egoistka,bo nagle zachcialo ci sie dziecka,ktore moze urodzic sie chore ze wzgledu na twoj wiek
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 28.07.2013 22:44
Mam 16 lat, a moja mama 53. nie stanowi to dla mnie wiekszego problemu a wrecz jestem dumna, bo przynajmniej w chwili gdy mnie urodzila byla doswiadczona kobieta, a nie jak wiekszosc mlodych matek, ktore nic nie wiedzia przewaznie o wychowaniu. mysle, ze jesli sie Pani uda urodzic zdrowe dziecko nawet po 40 to i bliscy zmienia swoje nastawienie. narazie nalezy konsekwentnie nad tym pracowac. ; )
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 25.07.2013 22:13
proszę nie patrzeć na resztę rodziny, tylko na to czego chce Pani i Pani mąż :) trzymam kciuki!
odpowiedz

Polecane dla Ciebie