LIST: „Mam chłopaka i ochotę na seks, ale jestem katoliczką. Jak to pogodzić?!”

Dominice coraz trudniej pogodzić zasady wiary z miłością.
LIST: „Mam chłopaka i ochotę na seks, ale jestem katoliczką. Jak to pogodzić?!”
24.06.2015

Witajcie,

jestem chyba gatunkiem na wymarciu. Nie dość, że jestem młoda, to jeszcze przyznaję się do swojej głębokiej wiary. Zawsze mówię wprost, że jestem katoliczką, która stara się traktować swoją religię bardzo serio. Według niektórych jestem pewnie nawiedzona, ale nie rusza mnie to. Najważniejsze jest moje czyste sumienie, które ostatnio zostało narażone przynajmniej kilka razy. Najciężej jest w kwestii czystości aż do ślubu.

Niektórzy powiedzą, że skoro wierzę, to powinnam się tego trzymać i to nic takiego. Skoro inaczej nie umiem, to powinnam szybko wziąć ślub z chłopakiem, który mi się podoba i dopiero wtedy zacząć współżyć. Brzmi dobrze i tak widzi to mniej więcej Kościół, ale w dzisiejszych czasach to strasznie trudne!

Nie jestem gotowa na ślub, a moje ciało niestety nie chce już czekać. I co ja biedna mam zrobić?

 

seks przed ślubem

Do tej pory dziewictwo nie było dla mnie żadnym wyzwaniem. Mam taki temperament, jaki mam i wcale mnie do tego nie ciągnęło. Nawet nie wyobrażałam sobie, że mogłabym zbłądzić, bo nie miałam z kim. Było kilka sympatii, które miały podobne przekonania, ale gorzej z porozumieniem dusz. Nie pasowaliśmy do siebie i w przyjaźni się rozstaliśmy. Teraz jest trochę inaczej...

Nie za dobrze się stało, ale wpadłam po same uszy. Zakochałam się pierwszy raz w życiu. I to tak naprawdę, mocno. Gdyby się dzisiaj oświadczył, to zgodziłabym się z największą przyjemnością. Chociaż wiem, że to w tym momencie byłoby nieodpowiedzialne. Nie mamy do tego warunków i nie moglibyśmy stworzyć normalnego małżeństwa, które ze sobą mieszka, planuje dzieci itd.

A jeśli jestem już przy dzieciach, to niestety seks nie daje mi spokoju. Coraz trudniej go pogodzić z wiarą.

seks przed ślubem

Nie jestem katoliczką tylko z nazwy. Zgadzam się, a przynajmniej akceptuję, wszystkie zasady mojej wiary. Dobrze wiem, że seks jest dopuszczalny tylko w małżeństwie i zakazana jest sztuczna antykoncepcja. Kiedyś to nie było dla mnie żadne wyzwanie, bo obok nie miałam nikogo, z kim mogłabym zbłądzić. Teraz ktoś taki się pojawił. Nie powiem, że na mnie naciska, ale widzę, że chciałby pójść dalej.

Ja go powstrzymuję, bo bronię swoich przekonań i czystego sumienia. On to niby rozumie i się nie zapędza, ale to się niestety czuje. Gdybym ja nie odmawiała, to już dawno pozwoliłby sobie na więcej. Jest tylko człowiekiem, facetem i ma swoje potrzeby. Podziwiam go, że jeszcze ze mną wytrzymuje.

Nie wspomniałam o najważniejszym – on jest daleko od Kościoła. Czasami mówi nawet, że w ogóle nie wierzy. A już na pewno nie przejmuje się nakazami i zakazami.

seks przed ślubem

Kiedyś tacy ludzie wydawali mi się nieszczęśliwi. Nie wyobrażałam sobie życia bez religii. On mi pokazał, że to jest możliwe. Na pewno nie powiem o nim, że z powodu niewiary jest złym człowiekiem. Wręcz przeciwnie! Jak go porównuję z niektórymi gorliwymi katolikami, to jest wzór wszelkich cnót. Zawsze przyjaźnie nastawiony, przejmuje się innymi, nikogo nie krzywdzi. Tylko co z tego... W tej sytuacji i tak do niczego nie powinno dojść.

Przyznam się, że mam chwile zwątpienia i zastanawiam się, czy nie odłożyć swoich przekonań na półkę. Spróbować żyć tak, jak on. Nawet zgodzić się na seks bez ślubu i tak dalej. Czy kogoś bym tym skrzywdziła? Na pewno nie jego, siebie chyba też nie. To nie jest jedyny mój dylemat w tej sytuacji.

Gdybym się zgodziła, to bałabym się ciąży w tym momencie, więc musielibyśmy się zabezpieczyć. Temu też zawsze byłam przeciwna. A żeby mieć go blisko, chciałabym z nim zamieszkać...

seks przed ślubem

I znowu grzech, bo bez ślubu nie można. Bycie katoliczką w dzisiejszych czasach to duże wyzwanie. Kiedyś łatwiej było się zakochać, wziąć ślub, dopiero potem pójść do łóżka, stworzyć razem dom. Ja cały czas studiuję, on też, nie mamy stałej pracy, nie byłoby nas stać na wspólne życie, a tym bardziej na wychowywanie dziecka. Gdyby nam się coś takiego przytrafiło.

Nie mogę powiedzieć, że jestem teraz szczęśliwa. Mam cudownego człowieka obok siebie, ale te ograniczenia mnie powoli dobijają. Cały czas się biję z myślami i nie wiem co zrobić. Może zaryzykować i posłuchać emocji, a nie księży? Tylko nie wiem, czy to się nie skończy utratą szacunku do samej siebie.

Co dalej? Nie wiem zupełnie. Dlatego zanim wyśmiejecie kogoś głęboko wierzącego, zastanówcie się, jak mu jest trudno...

Dominika

Polecane wideo

Komentarze (108)
Ocena: 4.69 / 5
Ogień (Ocena: 5) 27.09.2021 14:02
Małżeństwo jest świętością dlatego sex tylko po ślubie nie jestem katoliczka ale to akurat nie jest wymysł Księży Bóg stworzył sex dla małżeństwa .Sex jest czymś duchowym i może Cię bardzo zranić jeśli się rozstanie cię bo to połączenie w Duchu to jest mega trudne może znajdź kogoś kto razem z Tobą będzie chciała trzymać się tej czystości razem jest łatwiej.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 25.07.2019 09:22
Obecne zakazy i nakazy kościelne to w dużej większości wymysł księży a nie Boga. Bóg dał ludziom ogólne zasady wiary, a duchowni przez lata je rozwijali i interpretowali. I to nie koniecznie dobrze. Wystarczy zauważyć niechęć wielu księży i biskupów do zasad jakie głosi obecny Papież. Obecna interpretacja zasad kościelnych to interpretacja księży i biskupów, którzy są przecież ludźmi i w dużej mierze kierują się swoimi własnymi poglądami i zasadami, bardzo często niesłusznymi i niezgodnymi z tym co chciał nam powiedzieć Bóg. Przykład z mojego własnego życia. Dwa dni przed ślubem kościelnym obowiązkowa spowiedź, a ksiądz w konfesjonale mówi mi, że nie dostanę rozgrzeszenia bo współżyłem z narzeczoną przed ślubem. Szok. Poszedłem więc do sąsiedniego konfesjonału w którym inny ksiądz nie miał problemów i rozgrzeszenie dostałem. Widać więc, że zasady kościelne są interpretowane różnie przez księży, a przecież „Szefa” mają jednego. Pierwszy ksiądz się mylił. Owszem popełniłem grzech, ale w związku z tym miałem być już na wieki potępiony, bez możliwości odkupienia winy? Przecież nie tego uczył Bóg!! Każdy może się pomylić, zgrzeszy. Ale przy zachowaniu odpowiednich zasad ma możliwość odpokutowania i poprawy. Bóg z góry nikogo nie przekreśla, a grzesznicy mają możliwość poprawy i nawrócenia. Wracając do tekstu. Koniecznie się przełam. Bo lepiej zgrzeszyć a później żyć z tym facetem szczęśliwie i po bożemu, niż być cnotliwą a po ślubie stwierdzić, że to jednak nie ten człowiek o którym marzyłaś. Mieć ślub kościelny i rozwód cywilny.
odpowiedz
ola (Ocena: 5) 16.09.2015 22:46
Zaryzykuj, zaryzykuj. Szkoda życia!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 29.06.2015 23:28
Nie chcę Cię martwić, ale zasada seksu po ślubie została wprowadzona przez księży tylko ze względów ekonomicznych - nie pamiętam, jaki to dokładnie miało wpływ, ale ta reguła wprowadzona jest przez człowieka. Więc nie powinnaś sobie tym zawracać głowy. A pomijając ten fakt, warto wcześniej zacząć współżyć z partnerem bo pierwszy seks wcale nie jest bajkowy - trzeba poznać swoje ciała, sprawdzić czy jest się dopasowanym - regularny nieudany seks burzy dobry związek.
zobacz odpowiedzi (1)
Agusia (Ocena: 5) 29.06.2015 11:14
Zycie jest zbyt krotkie a seks zbyt cudowny, pozatym seks to sztuka a nie powinnosc dla meza, ktory wczesniej czy pozniej zdradzi... poza tym lepiej sie przekonac przed slubem i wyszalec niz poznac seks z jednym facetem gdzie mozliwe ze nigdy nie da Ci orgazmu i bedzie nudny jak cholera bez eksperymentow. Trzeba wszystkiego sprobowac miec odwage otworzyc sie na swiat i czas skonczyc z tym ciemnogrodem jakim karmi nas kosciol, i pamietac o pozadnym zabezpieczeniu tabletki, gumka bo stosunki przerywane kalendarzyk malzenski zycie zmarnowane.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie