LIST: „Kocham się z chłopakiem po krzakach, bo w domu nie ma warunków! Gdzie mamy TO robić?”

W ich rodzinnych domach zawsze ktoś jest, a młoda para potrzebuje intymności.
LIST: „Kocham się z chłopakiem po krzakach, bo w domu nie ma warunków! Gdzie mamy TO robić?”
02.09.2015

Cześć...

Mamy z chłopakiem duży problem. Dobrze nam jest ze sobą i naprawdę nie mogłam na nikogo lepszego trafić. Czasami mi się wydaje, że jest aż za dobrze, bo ciągle chciałabym się do niego przytulać, a może nawet coś więcej. Chyba nie ma w tym nic dziwnego w tym wieku? Mamy już po 18 lat, więc na gimnazjalistów nie trafiło. Wiemy skąd się biorą dzieci i jesteśmy odpowiedzialni. Jak na swój wiek, to nawet bardzo. Ale wiecie co? To wszystko jest bardzo utrudnione. Mieszkamy oboje ze swoimi rodzicami i gdzie mamy się spotykać? Ja już nie mam pomysłów, a naprawdę się kochamy. Od początku było pod górę.

Pamiętam jak moja mama nas przyłapała i potem miałam w domu awanturę. Weszła do mojego pokoju, a chłopak był we mnie wtulony. Na łóżku. Jej się to nie mieści w głowie, bo przecież jestem jej małą córeczką. Zachowała się tak, jakby nas nakryła na seksie, a tylko obok siebie leżeliśmy. Od tego czasu on rzadko u nas bywa i nawet się nie dziwię. Boi się mojej matki. Ojca też, bo chociaż mało mówi, to widać, że coś mu nie pasuje. Według nich nie powinnam mieć jeszcze chłopaka, a na pewno nie być z nim tak blisko.

 

love

Byliśmy razem w kinie na maratonie filmowym, skończyło się to późno w nocy, a wcale nie chcieliśmy się rozchodzić do domów. Pocałował mnie i jakoś tak się potoczyło, że poszliśmy w krzaki i wiedzie, co to oznacza. Wtedy liczyło się tylko to, żeby mieć święty spokój i rozładować napięcie, ale teraz to jest dla mnie upokarzające. Zachowaliśmy się jak jacyś bezdomni albo zboczeńcy. Całe szczęście, że nikt nas nie przyłapał i nie zadzwonił na policję, bo wtedy już naprawdę byłoby źle. Ja wiem jak to głupio brzmi, ale jeśli nie w krzakach, to gdzie my możemy być ze sobą blisko?

Nasze domy odpadają, na hotele więcej nas nie stać, nikt nam mieszkania nie użyczy. Ja już nie wiem, jak to ma dalej wyglądać. Matura dopiero za rok, potem może nam się uda gdzieś wyjechać. Ale nikt normalny tak długo nie wytrzyma.

love

Póki jest ciepło, to jeszcze można pojechać do jakiegoś lasu albo w nocy pójść do parku. Ale co potem? Nie będę się z nim kochała, jak spadną wszystkie liście i ktoś mógłby nas zobaczyć, albo jak śnieg spadnie. Tylko mi nie mówcie, że w takim razie seksu ma nie być.

Nie jestem jakąś gimnazjalistką, która robi to dlatego, że ktoś ją namówił. Ja naprawdę tego chcę, bo kocham tego chłopaka. Inni jakoś nie mają takich problemów. Zawsze znajdą chwilę, kiedy są razem w domu, u jednego lub drugiego. U nas się tak nie da. Moja mama pracuje w domu i ciągle tu jest, u niego są siostry.

love

Nawet myślałam ostatnio, żeby zrezygnować z pójścia na wesele kuzynki. Rodzice by wtedy wyjechali i on mógłby do mnie przyjść. Na to się nie zgodzili.

Ciekawe, jak to ma dalej wyglądać. Nie chcę już chodzić po krzakach, jak jakaś nienormalna, a czasami nie da się nad tym zapanować. Jak jest ciśnienie, to trzeba coś z nim zrobić. Po wszystkim czuję się beznadziejnie, bo kto to widział...

Czy ktoś ma taki problem? Jak sobie z tym radzicie?

Aneta

love

To kiedy powinnam się pierwszy raz zakochać i z kimś się spotykać? Może po studiach? A najlepiej po trzydziestce, jak już będę na siebie zarabiała, miała własne mieszkanie i tak dalej? Naprawdę nie wiem, w jakim oni świecie żyją. Kiedyś mi opowiadali, że spotkali się jeszcze w liceum, ale już zmienili wersję. Tylko dlatego, że boją się o mnie. Oni w tamtych czasach byli oczywiście mądrzejsi i tylko chodzili za rączkę. Na pewno nic więcej nie robili. Jakoś im w to nie wierzę...

Może już nie mam awantur tylko z tego powodu, że z kimś się spotykam, ale miło wcale nie jest. „Znowu do niego idziesz?” - słyszę ciągle takie pretensje. A dlaczego miałabym nie iść? To jest dla mnie ktoś bardzo bliski i jak się jest w związku, to chyba wypadałoby się odwiedzać. Ich zdaniem to nie jest konieczne. Wystarczy, jak porozmawiamy telefon (byle nie za długo, bo szkoda na to pieniędzy). Gdybym nie miała takiego strasznego pecha, to spotykalibyśmy się u niego. Ale tam to też nie jest możliwe. Ja za chwilę oszaleję, bo czasami mamy na coś ochotę i nic nie możemy zrobić.

love

U niego w domu nie chodzi o to, że rodzice mają coś przeciwko. Raczej o warunki, bo to jest większa rodzina. Salon jest rodziców, w drugim pokoju mieszka mój chłopak, a w trzecim jego dwie siostry. Zawsze ktoś tam jest i nigdy nie można być pewnym, czy nie wpadnie bez zapowiedzi do pokoju. Musimy bardzo uważać i to jest naprawdę bardzo frustrujące. Tylko raz mieliśmy pełną swobodę, jak oboje nakłamaliśmy, że jedziemy ze znajomymi do domu koleżanki i tam spędzimy weekend. Tylko raz mieliśmy tyle czasu dla siebie i nikogo na głowie. Prawda jest taka, że złożyliśmy się na hotel i byliśmy tam tylko we dwoje.

Nie wiem jak sobie radzą inni, ale ja już nie mam pomysłu. U mnie nie można, u niego się nie da i teraz widujemy się tylko poza domami. W parku, kinie albo włócząc się po centrum handlowym. Jak przyjdzie zima, to już w ogóle nam się kontakt urwie. A powiem szczerze, że ja potrzebuję czasami bliskości. Nie jesteśmy już dziećmi i wiadomo, że zdarza nam się coś więcej. Tylko teraz to już w ogóle nie ma gdzie. Wstyd się przyznać, ale ostatnio nie wytrzymaliśmy i trzeba było to zrobić w parku...

Polecane wideo

Komentarze (54)
Ocena: 4.8 / 5
OLA (Ocena: 5) 16.09.2015 20:23
NIECH CHŁOPAK SOBIE ZROBI ZAMEK W DRZWIACH LUB SIĘ UMÓWI Z RODZEŃSTWEM I DOMOWNIKAMI BY PUKALI. NIE MIESZKA W POKOJU Z BRATEM LUB SIOSTRĄ WIĘC LUZ. BRAT MIAŁ DZIEWCZYNĘ I ZROBIŁ ZAMEK. DLA WSZYSTKICH BYŁO ZROZUMIAŁE ŻE CHCĄ SIĘ CHOĆ PRZYTULIC, NIEKONIECZNIE PRZY LUDZIACH! NAMÓW GO NA ZAMEK I SAMA TEŻ SOBIE ZAŁÓŻ. POWODZENIA!
zobacz odpowiedzi (1)
Agnieszka (Ocena: 1) 08.09.2015 17:36
Wiecie c nie najbardziej przeraza? Ne tej jeden list i problemy jakies nastolatki. Tylko to ile dzieczyn sie z nia identyfikuje w komentarzach! To jest chore zeby mloda dziewczyna chwala sie po krzakach z facetem bo nie maja gdzie seksu uprawiac. Do glowy by mi nie przyszlo ze ktos kto ma wiecej niz 14 lat moze miec takie prolemy. Serio? Do czego ten swit zmirza ze z wlasnymi rodzicam nie jestescie w stanie porozmawiac o tak waznych kwestiach.
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 08.09.2015 17:34
HAhahah dobre.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 04.09.2015 11:19
Strasznie ci wspolczuje bo tez mialam taka sytuacje przez 2 lata. Dopiero kiedy poszlam na studia sytuacja sie unormowala, ale mimo wszystko rozstalismy sie. Dodatkowo z moimi rodzicami nie bylo o czym rozmawiac bo sa bardzo religijni. Jego rodzice byli bardziej liberalni ale to duza rodzina wiec tez zawsze ktos w domu byl. Zalozylismy zamek w jego pokoju ale i tak probowalismy tylko wtedy kiedy bylo w domu jak najmniej ludzi. Wspolczuje ci bo wiem co to znaczy tak sie tułać byle gdzie zeby sie chociaz przytulic i pocalowac bez gapiów. Jedyna rada jest taka jak ktos nizej napisal ze musicie byc cierpliwi i jesli jestescie dobrze dobrano to przetrwacie, a jesli nie to predzej czy pozniej wszystko sie rozwiaze. Z perspektywy czasu nie zaluje tych doswiadczen - doceniam to co teraz mam, nowego faceta, mieszkanie :)
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 04.09.2015 00:24
Zgadzam się z anonimem 7:20:45. Ja również zamieszkałam w młodym wieku z ukochanym. Rodzice się mną interesowali, nie mieli nic przeciwko. Zawsze byłam osobą spokojną. Ten sam człowiek od lat jest moim mężem i nie zapowiada się na rozwód. Ale pamiętam, że było kilka postronnych osób, które życzyły nam źle i uważali, że mieszkanie w młodym wieku spowoduje rozstanie. Nie wyszło im jasnowidztwo.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie