Życie jest tylko jedno. Trzeba z niego wycisnąć co się da. Dlatego nie rozumiem tej polskiej nagonki na ludzi, którzy mają kasę. Rozumiem, że jest kryzys. Dużo osób w Polsce żyje w biedzie. Jednak, czy to znaczy, że skoro w moim domu nie brakuje pieniędzy to mam się z tym kryć? Czemu nie mogę żyć swobodnie?
Wkurza mnie jak przeglądam na Papilocie komentarze do mody, a tam ciągle i ciągle tylko te narzekania na ceny. Że wszystko za drogie, że kogo na to stać... Koleżanki w szkole też patrzą na mnie krzywym okiem. Przymilały się tylko wtedy jak organizowałam osiemnastkę, bo pewnie chciały żebym je zaprosiła na imprezę.
Moje problemy biorą się stąd, że pochodzę z dosyć małej miejscowości. Tata ma zakład pogrzebowy i dobrze nam się wiedzie, bo wiadomo ludzie zawsze będą umierać, taka kolej rzeczy.
Zawistni ludzie nie mogą jednak tego znieść. Nie rozumieją, że mój ojciec doszedł do wszystkiego sam, ciężką pracą. Ja też zresztą staram się mu pomagać. W wakacje siedziałam w zakładzie i zajmowałam się administracją, wypisywałam klepsydry i takie tam. Teraz też przed pierwszym listopada pomagam mamie w sprzedaży zniczy przed cmentarzem.
Nikt z moich znajomych oczywiście tego nie rozumie. Potrafią tylko obgadywać mnie za plecami. Że niby taka ze mnie księżniczka, bo stać mnie na markowe ciuchy i wyjazdy kilka razy w roku na wczasy za granicę.
Ja naprawdę staram się nie rzucać w oczy. Nawet metki od drogich ciuchów obrywam, żeby już nikogo nie wkurzać, iPhone`a też nie zabieram do szkoły. Owszem spryskam się jakimiś fajnymi perfumami, ale czy po zapachu można wyczuć cenę?
Chyba łapię depresję. Niby mam wszystko, ale brakuje mi takiej grupy fajnych znajomych, z którymi mogłabym o wszystkim pogadać. To już mnie przytłacza. Rozważam przeniesienie się do innej szkoły.
Marta, 18 lat
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.