LIST: „Ewa Chodakowska zniszczyła mi życie! Wyznawczynie nie uwierzą...”

Justyna twierdzi, że trenerka wpędziła ją w kłopoty.
LIST: „Ewa Chodakowska zniszczyła mi życie! Wyznawczynie nie uwierzą...”
Fot. feszyn.com
31.03.2014

Szanowna Redakcjo...

Nigdy nie byłam szczupła. Chyba, że we wczesnym dzieciństwie, ale później jakoś to poszło. Zaczęłam dojrzewać, hormony oszalały, ja też się do tego trochę przyczyniłam. Żyłam sobie jako taki pączek przez lata. Wszyscy wiedzieli, że Justyna to ta gruba. Wiadomo, rówieśnicy różnie reagowali, ale jakiejś strasznej traumy nie przeżywałam. Na pewno nie tak silnej, jak teraz, kiedy zdecydowałam się to zmienić. Podjęłam „wyzwanie” Ewy Chodakowskiej i zwyczajnie nie dałam rady. Nie z lenistwa, ale jej wyznawczynie nie chcą o tym słyszeć.

Pierwszy raz zobaczyłam ją chyba w „Pytaniu na śniadanie”. Jeszcze nikt jej nie kojarzył. Uśmiechnięta babka z cudownym ciałem, tak fajnie mówiła o prostych ćwiczeniach, które są w stanie odmienić życie. To było dobrych kilka lat temu, kiedy zwyczajnie mi się nie chciało nic ze sobą robić. Jakimś strasznym monstrum nie byłam, czułam się lubiana, a zresztą – nawet nie wierzyłam, że mogę się zmienić. Dużo później, kiedy pojawiły się jej pierwsze DVD dołączone do gazety, coś we mnie pękło.

Z dnia na dzień postanowiłam schudnąć. Jak najwięcej i jak najszybciej. Ewa obiecywała niesamowite efekty i na mnie bardzo zadziałała. Dzisiaj wiem, że raczej nie najlepiej...

 

Ewa Chodakowska

Fot. feszyn.com

Oczywiście tam nie mogę stawiać jej metod w wątpliwość, bo natychmiast odzywają się jej wierne wyznawczynie. W odpowiedzi usłyszałam jedno – jestem życiowym nieudacznikiem i śmierdzącym leniem, a wszystkie życiowe niepowodzenia próbuję zrzucić na Ewę. To nie tak. Wierzę, że niektórym naprawdę pomogła, ale za jaką cenę...

To nie jest zdrowy trening. Zarówno pod względem fizycznym, jak i emocjonalnym. Jeśli jeszcze nie dałyście się na to nabrać, to nawet nie próbujcie. Szkoda życia.

Justyna

Ewa Chodakowska

Fot. feszyn.com

Szybko się okazało, że nie mam zupełnie motywacji. Kilka jej ćwiczeń, a ja umierałam z bólu i zmęczenia. I po co to wszystko? Nikt tego przecież nie doceni. Porzuciłam swoje marzenia i czekałam na bardziej odpowiedni moment. Wtedy na moim horyzoncie pojawił się Michał. Z mojej strony to była absolutnie miłość od pierwszego wejrzenia. Rok temu znowu powróciłam do treningu Ewy, żeby wreszcie zacząć wyglądać dobrze i mieć u niego szansę. On się niestety nie zakochał, więc musiałam mu to ułatwić. Codziennie po zajęciach i pracy wylewałam hektolitry potu przed telewizorem.

Kupiłam wszystko, co tylko Chodakowska wydała. Książki, książeczki, płyty. Każdy dzień rozpoczynałam od jej Facebooka, gdzie pisała w taki sposób, że odbierałam to bardzo osobiście. Ona zachęca MNIE do zmiany stylu życia, determinacji i uśmiechu. Ona tego ODE MNIE niemal wymaga, bo inaczej zmarnuję wszystko, co mi dała. Zrozumiałam, że najlepszy skalpel, to nie ten należący do chirurga plastycznego. Nie można chodzić na skróty. Skalpel, czyli wola przemiany, siedzi gdzieś głęboko w nas.

Nie ukrywam, że bywało bardzo ciężko. Nie miałam siły, ledwo stałam na nogach, ale ten jej hipnotyczny ton nadal do mnie przemawiał. Radziła, żeby się nie lenić, tylko robić swoje. Robiłam i kiepsko na tym wyszłam.

Ewa Chodakowska

Fot. feszyn.com

Kochałam Michała, ale nie mogłam z nim już dłużej być. On wierzył w to, że się odmienię i będzie mógł paradować ze szczupłą dziewczyną. Nigdy nie powiedział tego wprost, ale skoro tak mnie wspierał, to musiał mieć w tym jakiś interes. Stwierdziłam, że w takim razie nie jestem godna jego zainteresowania. Dla niego moje poddanie się podobno nie było niczym strasznym, ale ja widziałam to inaczej. Zawiodłam go tak samo jak Ewę i siebie. Odeszłam sama, zanim on to zrobił. Dzisiaj mam wątpliwości, czy naprawdę by tak postąpił. To wszystko siedziało w mojej, a nie jego głowie. Ale cóż, już jest za późno.

Porzuciłam dietę, ćwiczenia i znowu wyglądam tak, jak wcześniej. I tak jak wcześniej jestem samotna. Podświadomie czułam, że to za mało. Przecież należy mi się za to wszystko jakaś kara, a nie tylko powrót do starej rzeczywistości. No i stało się, bo bóle całego ciała, zwłaszcza kręgosłupa, zaczęły się nasilać. Były noce, kiedy wyłam. Na pewno zrobiłam coś nie tak, bo Ewa przecież by mnie tak nie urządziła. Musiałam źle zrozumieć jej wskazówki, albo to lenistwo tak mnie boli. Na szczęście trafiłam do dobrych lekarzy i przejrzałam na oczy – cierpienie to nie żadne fatum po odrzuceniu jej wskazówek, ale efekt jej działań! Pokazałam im, na czym polegały ćwiczenia i dosłownie złapali się za głowy. Dzisiaj jestem na etapie rehabilitacji i powoli odzyskuję równowagę.

 

Ewa Chodakowska

Fot. feszyn.com

Można powiedzieć, że przeżyłam załamanie nerwowe. Wiele miesięcy ciężkich ćwiczeń i wsłuchiwania się w każde słowo Ewy, a efekty marne. Na Facebooku widziałam transformacje – od wielkiego i obwisłego brzucha, aż do cudownej talii modelki. Mnie się coś takiego nie udało. Trochę schudłam, ciało stało się jędrniejsze, ale wierzyłam, że zasługuję na jeszcze więcej. Ćwiczyłam przez łzy, ale wreszcie do głosu doszedł zdrowy rozsądek. Chyba jednak nie każdy może się tak drastycznie zmienić. Na mnie przestało to po prostu działać. I to absolutnie nie była wina Chodakowskiej, która coś źle zaplanowała. To była tylko i wyłącznie MOJA wina.

Wyrzuciłam wszystkie jej wydawnictwa, ale jej słowa nadal siedziały w mojej głowie. Ja prawie odczuwałam, jak ona na mnie patrzy srogim wzrokiem i stwierdza moją porażkę! Zaczęłam czuć się bardzo źle. Nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Patrzyłam na siebie nie tylko jak na grubasa, ale nieudacznika. Miałam cały plan podany na tacy, wystarczyło robić swoje, a ja się poddałam. Odzyskana pewność siebie szybko runęła. Nie wróciłam już do normy, ale postrzegałam się najgorzej w całym moim życiu. Było tak blisko, a jednak tak daleko...

Nie chodziło tylko o moje samopoczucie. Ta sytuacja doprowadziła do tego, że moje życie dosłownie się zawaliło.

Ewa Chodakowska

Fot. feszyn.com

Jestem przekonana, że gdyby nie Chodakowska i jej pomysły, to nigdy nie doprowadziłabym się do takiego stanu. Kręgosłup byłby w dobrej kondycji, Michał być może sam pojawiłby się w moim życiu, a ja schudłabym w jakiś bardziej normalny sposób.

Dopiero po długich przemyśleniach zdałam sobie sprawę, jak Ewa Chodakowska silnie oddziałuje na ludzi. Niekoniecznie pozytywnie. Mnie doprowadziła do ruiny. Najpierw mówi słodkim głosem, ale kiedy się poddajesz, wtedy ma do Ciebie pretensje. Jeśli nawet nie dosłownie, to takie myśli pojawiają się w głowach trenujących z nią kobiet. Wiem, bo przez jej Facebooka poznałam kilka osób w identycznej sytuacji do mojej.

 

Ewa Chodakowska

Fot. feszyn.com

Pierwsze miesiące to było coś zupełnie niesamowitego. Zrozumiałam, że naprawdę może się udać. Nie schudłam 20 kilogramów, jak bardzo chciałam, ale nawet -3 kg na wadze to był dla mnie ogromny sukces. Bolało mnie całe ciało, ale w umyśle tego cierpienia już nie było. Trzeba zacisnąć zęby, robić swoje i nikt mnie już nie zatrzyma. Wtedy tego tak nie postrzegałam, ale Ewa Chodakowska stała się dla mnie mentorem. Mogła mówić wszystko, a ja tego słuchałam. Coś boli? Nie wymiękaj, musi boleć. Nie chce ci się? Możesz przestać, ale znowu będziesz tym otyłym wieprzem wylegującym się na kanapie.

To było całkiem pozytywne doświadczenie. Przynajmniej ktoś we mnie wierzył i wpierał każdy kolejny krok. Z jednej strony zaczęłam się przejmować wyglądem jeszcze bardziej, niż kiedykolwiek, ale z drugiej – nabrałam pewności siebie. Powoli, ale pierwsze efekty są widoczne, więc chyba nie jestem taka beznadziejna. Zaczęłam się nawet spotykać z Michałem. To był mój drugi fan, zaraz po pani z telewizora. Też mnie wspierał.

Były takie dni, że z bólu i wycieńczenia nie byłam w stanie iść na zajęcia, tym bardziej do pracy na popołudnie. Ale później przechodziło i kontynuowałam swoją metamorfozę. Wreszcie cały ten plan dosłownie runął. Jednak cuda się nie zdarzają.

Polecane wideo

Komentarze (420)
Ocena: 4.6 / 5
Iz (Ocena: 5) 07.01.2021 22:12
Co za wariatka🤦‍♀️ Czy ktos ja zmuszal do cwiczen? Jesli je niepoprawnie robila a tak sadze to sama narobila sobie balaganu Wiele kobiet a nawet mezczyzn z nia cwiczy i jakos nie slyszalam zeby ktos mial problemy Gdyby robila ludzia krzywde to raczej dawno by sie ktos tym zaintwresowal I pani kulce radze raczej zasiegnac opini psychiatry bo tu jest wiekszy problem
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 25.11.2020 08:59
Nie rozumiem rozczarowania bohaterki artykuły. Po prostu obwinia kogoś o swoje niepowodzenia. Przecież Ewa na każdym nagraniu treningowym powtarza żeby w razie wątpliwości co do swojego stanu zdrowia udać się do lekarza lub fizjoterapeuty po poradę. Żeby wykonywać ćwiczenia w swoim tempie. Nie forsować się. Robić tyle na ile pozwala ciało. Nikt nikomu nie każe ćwiczyć do upadłego. Treningi to środek do osiągnięcia celu, wiadomo że trzeba mierzyć siły na zamiary i korzystać z tego środka rozsądnie.
odpowiedz
Gosc (Ocena: 5) 08.11.2020 20:01
Chcialabym tylko dodac ze Ewa nikogo nie przymusza do cwiczen, ktos wam kazal z nia cwiczyc? Najlepiej jest za swoje niepowodzenia obarczyc innych. To jest Chodakowskiej pasja i praca. Szczesliwi Ci ktorzy wykonuja zawody ktore kochaja. To jej praca promowac siebie i zachecac innych. Ja cwicze z nia juz 7 miesiecy i moje cialo i zycie zmienilo sie diametralnie. Zaczelam od cwiczen dla poczatkujacych a w chwili obecnej jestem na szczeblu dla zaawansowanych. Kocham Ewe
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 16.09.2020 19:08
chciałabym zauważyć ze chodakowska CAŁY CZAS podkreśla ze ważny jest odpoczynek, żeby dawać z siebie wszystko ale w granicach rozsądku, jak boli to zrób wersje podstawowa, byle by robić precyzyjnie. według mnie niezdrowe jest „napalenie” się na efekty i forsowanie ciała do granic możliwości, a jak połączy się jeszcze niewłaściwe wykonywanie zadań to już w ogóle. ZDROWY ROZSĄDEK LUDZIE, w obie strony: nie odpuszczasz z byle powodu treningu ale jak czujesz ze umierasz to zwalniasz tempa ręce opadają na takie wyznania, współczuje ale nie widzę w tym winy trenerki
odpowiedz
Kasia (Ocena: 5) 21.06.2020 22:48
Powiem tak. Wszystko co robisz, nawet przysiady, zwykle skłony, bez Chodakowskiej, rób to dobrze technicznie, bo padniesz na pyski u żaden ortopeda ci nie pomoże. Jeśli nigdy nic nie robiłaś, a nagle chcesz uprawiać choćby śmieszne „aerobik” to rób to pod nadzorem, a nie z „płyty”. Na płycie chodakowska cię nie poprawi, ani nie skoryguje.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie