Witajcie...
Piszę ten list, chociaż może nie powinnam. To jest zbyt trudna sprawa, żeby tak po prostu poprosić o radę. Pomóc to można w wyborze sukienki, a nie czymś takim. Tylko, że jestem już tak zdesperowana, że przestałam sensownie myśleć. Mogę przesadzać w ocenie mojego jeszcze narzeczonego, albo próbuję ukryć problem. Po prostu nie wiem, bo to wszystko jest dla mnie zbyt trudne.
Jesteśmy ze sobą od prawie 6 lat. Poznaliśmy się przez moją siostrę, bo on jest bratem jej dobrej koleżanki. W sumie, to nawet moi rodzice znają go dłużej, niż ja. Nic nie zapowiadało, że coś z tego będzie, ale stało się. Najpierw ze sobą chodziliśmy, a potem zrobiło się poważniej. Do niedawna byłam przekonana, że znalazłam tego jedynego. On zawsze będzie obok. Skoro przez tyle czasu nie było problemów...
Dla mnie to był ideał. Mądry, spokojny, ale na pewno nie odludek. Najbardziej odpowiedzialny chłopak, jakiego w życiu poznałam. Teraz się okazuje, że to mogą być tylko pozory.
To były rozebrane zdjęcia, ale nie zwykłych aktorek porno, ale bardzo młodych ludzi. W tym problem, bo naprawdę trudno określić ich wiek. Mogą mieć 14-15 lat, ale równie dobrze być pełnoletni. Wiem, że to dziwne, ale inaczej tego nie umiem opisać. Na pewno to są nastolatkowie i nie wydaje mi się, żeby facet w jego wieku powinien coś takiego przechowywać. Mogłam się domyślać, że czasem coś sobie obejrzy, ale nie to...
Podświadomie bałam się tego wszystkiego. Tyle się słyszy o różnych zboczeńcach. Ale przecież to nie może być on! Na zdjęciach są na pewno pełnoletnie osoby, a nawet jeśli nie, to ktoś mu to podłożył. Nie umiałam załatwić tej sprawy, więc wróciłam do domu, po kryjomu podrzuciłam pendrive do szuflady i udaję, że nic się nie stało. A stało się. Niezależnie od wieku tych „modeli”. Poczułam się zdradzona i oszukana.
A im więcej o tym myślę, tym bardziej obawiam się naszej przyszłości. Tak naprawdę nie wiem czy ona w ogóle nas dotyczy. Nie powinnam tak tego zakończyć. To poczucie we mnie narasta i już nie ręczę za siebie.
Po wielu latach różnych zawirowań wreszcie miało być jak w bajce. Ślub z najwspanialszym człowiekiem na świecie, coraz lepiej rysująca się przed nami przyszłość. A na razie jest tajemnica, którą oboje ukrywamy. On pewnie wie, co było na tym cholernym pendrive`ie. Ja też o wszystkim wiem. Ale sprawy nie ma, bo oczywiście on się nie przyzna, a ja boję się ruszyć tę sprawę. Pewnie z własnej wygody.
Jeśli moje przypuszczenia by się potwierdziły, to w jednej chwili zmarnuję wszystko. Nie będzie ślubu, nie będzie narzeczonego, nie będzie też mnie. Bo ja już sobie innego życia nie wyobrażam. Za długo na to wszystko czekałam.
I co dalej? Boję się każdego kolejnego dnia.
Marta
Przypomniałam sobie, co mówiła kiedyś moja koleżanka. Kiedyś stwierdziła, że to taka cicha woda i trudno go do końca rozgryźć. Myślałam, że mnie się udało. Szczerze mówiąc, to po tych kilku latach prędzej spodziewałabym się jakiegoś kłamstewka ze strony własnej mamy, niż jego. Nigdy mnie nie zawiódł, więc mogłam stracić czujność. Albo tak dobrze się krył.
W tamtym roku na Wielkanoc poszliśmy o krok dalej i się zaręczyliśmy. On to zrobił przy mojej rodzinie i to była eksplozja radości. Nie tylko ja się cieszyłam – rodzice i siostra też skakali. Wszyscy byliśmy przekonani, że to najlepszy facet, jakiego mogłam sobie wymarzyć. Oboje już pracujemy, wynajmujemy mieszkanie i ślub planujemy na wrzesień.
A przynajmniej planowaliśmy, bo dzisiaj płaczę na samą myśl o tym. Nic z tego może nie wyjść, bo coś strasznego się wydarzyło. Tak mi się wydaje.
Nie powiedziałam o sprawie nikomu. Ze strachu. Nawet nie przed tym, że ktoś go oceni. Boję się, że znajdzie się odważniejsza osoba i zgłosi sprawę na policję. Sama się nad tym zastanawiałam. Ale przecież nie mogę mu czegoś takiego zrobić. Powinnam najpierw z nim porozmawiać, spróbować wytłumaczyć sytuację, wysłuchać jego wyjaśnień. Zamiast tego, gryzę się z tym i jestem coraz bardziej niespokojna.
Jeszcze tego brakuje, żeby dziewczyna donosiła na narzeczonego. Zwłaszcza, że ta sprawa wcale nie jest ewidentna. Może przesadzam i wyrządzę krzywdę niewinnemu człowiekowi. Może to nic takiego, a ja jestem przewrażliwiona. Albo to nie jego. Jedno takie oskarżenie będzie oznaczało koniec naszego wspólnego życia. On już nigdy na mnie nie spojrzy.
Ale to tylko jedna strona medalu. Druga jest taka, że jeśli on ma coś na sumieniu, to będzie oznaczało, że kryję przestępcę, pedofila... To słowo nawet nie chce mi przejść przez usta. Nie mam już siły...
Kilkanaście dni temu on wyszedł do pracy, ja szłam trochę później. Zapomniałam zupełnie, że mam ze sobą zabrać pismo, które napisałam dzień wcześniej. Zostało na komputerze, a ja pojechałam do biura. Tam się zorientowałam, więc wróciłam szybko taksówką, chwyciłam pierwszy lepszy pendrive, który znalazłam w szufladzie. Chciałam na niego skopiować plik. Coś tam jeszcze było.
Dziwny katalog z jeszcze dziwniejszą nazwą. Jakieś literki, cyferki, bez sensu zupełnie. Zamiast to zostawić w spokoju i wkleić mój dokument, zajrzałam do środka. Nie zapomnę tego długo. Na miniaturkach zobaczyłam goliznę i się przeraziłam. Ale to było jeszcze gorsze, niż jakieś zwykłe porno. Wtedy jeszcze nie wiedziałam. Zamknęłam wszystko i poleciałam do pracy, bo taksówka czekała.
Cały dzień o tym myślałam i bałam się zajrzeć. Zaczekałam, aż wszyscy wyjdą z biura i otworzyłam. Do dzisiaj nie wiem, co o tym myśleć.