LIST: „Chłopak wykupił wczasy w Egipcie, ale ja tego nie chcę! Nie znamy angielskiego i tylko się ośmieszymy...”

Justyna, zamiast się cieszyć, przewiduje wakacyjną kompromitację. Ma się czego obawiać?
LIST: „Chłopak wykupił wczasy w Egipcie, ale ja tego nie chcę! Nie znamy angielskiego i tylko się ośmieszymy...”
31.05.2015

Witajcie...

Szykuje mi się fajny wyjazd wakacyjny, ale zamiast się cieszyć, chce mi się płakać. Zostałam postawiona w głupiej sytuacji. Dostałam propozycję nie do odrzucenia – wakacje tu i tu, wtedy i wtedy, o pieniądze się nie martw, będzie fajnie. Brzmi dobrze? Tylko na początku. Okazało się, że chodzi o wczasy w Tunezji. Wiem, że nic oryginalnego, ale dla mnie to koniec świata. Zwłaszcza, że najdalej zagranicą byłam na Słowacji.

Tak zadecydował za mnie chłopak i to miała być super niespodzianka. W pierwszej chwili naprawdę się ucieszyłam. Egzotyczne miejsce, piękne plaże, pewna pogoda, a do tego pierwszy lot samolotem. Pokazał mi hotel, bardzo fajny, obsługa all inclusive, więc nie trzeba się o nic martwić. Może on nie musi, bo ja od tej pory mam kłopot z zasypianiem. Ciągle sobie wyobrażam, jak się tam zachowam.

Wiem, że to żenujące, ale w tym wieku, a mam 26 lat i prawie nie znam angielskiego.

 

wakacje

Może trafiłam na złych nauczycieli albo po prostu nie mam talentu, ale uczę się tego języka od podstawówki i niewiele z tego wynika. Znam nieźle słownictwo – potrafię nazwać większość rzeczy wokół mnie, ale to nie jest rozmowa! Najprostsze zdania mnie przerastają. Zaczęłam sobie nawet teraz powtarzać i porównywać moje wypociny z rozmówkami polsko-angielskimi i w każdym robię przynajmniej kilka błędów. Nikt mnie tam nie zrozumie.

Ja wiem, że w Egipcie też bywa różnie z językami, ale w miejscowościach turystycznych mają go na pewno w małym palcu. A tu przyjedzie taka Polka, mieszkanka Unii Europejskiej i ani be, ani me. Nie podoba mi się to, bo jestem wystarczająco zakompleksiona, żeby się jeszcze tym dobijać.

Chłopak, jak to on, nie widzi żadnego problemu. Zamiast mnie jakoś pocieszyć, to powiedział tylko, że na wycieczkach on wszystko załatwi, a w hotelu nawet nie muszę się odzywać. Wspaniała perspektywa!

wakacje

Trudno spędzić 10 dni odzywając się tylko do jednego człowieka. On mi to właśnie proponuje. Ewentualnie będę mogła zadzwonić do rodziców, ale ze względu na koszty lepiej nie ryzykować. Mam przez cały wyjazd zdawać się tylko na niego, przytakiwać i milczeć. Nerwica mnie bierze, jak sobie o tym pomyślę. Jestem otwartą i kontaktową osobą, a w takich okolicznościach nie będę mogła być sobą. Być zdanym ciągle na cudzą pomoc, to nie w moim stylu.

A on mnie dalej pociesza, że mamy wykupione all exclusive, więc nie ma się czym przejmować. Jeść dadzą, posprzątają, ręczniki wymienią i wcale nie trzeba z tubylcami rozmawiać. Ja bym bardzo chciała, bo tylko tak poznaje się nowy kraj! Co mi z tych plaż i oglądania piramid. Jadę taki kawał drogi i będę tam siedziała cicho... Naprawdę wolałabym jechać nad polskie morze i czuć się swobodnie.

Z jego angielskim też chyba nie jest najlepiej. Tylko tak gada, żeby mnie uspokoić, ale sam się nigdzie nie dogada i oboje będziemy pośmiewiskiem.

wakacje

Cała nadzieja w tym, że pojedziemy do tego hotelu i na dodatkowe wycieczki z polską grupą, ale nie mam takiej pewności. W przeciwnym razie my tam normalnie zginiemy. Naprawdę nie przesadzam. Próbowałam sensownie sklecić zdania typu „gdzie można się połączyć z internetem?”, „w jakich godzinach serwujecie posiłki?” albo „jaki jest aktualny kurs wymiany walut?”. Wiem, że mogę to wykuć na pamięć, ale co mi z tego?

Skończy się na tym, że zadać pytanie będę umiała, ale odpowiedzi nie zrozumiem ani ja, ani chłopak. To miała być pierwsza dorosła podróż w naszym życiu, a zapowiada się na to, że będziemy tam błądzić jak dzieci we mgle. Jestem na niego coraz bardziej zła, że zaplanował to wszystko beze mnie. Nawet się nie zająknął, tylko wykupił wycieczkę w biurze podróży i postawił mnie przed faktem dokonanym.

Doceniam pomysł i spory wydatek z jego strony, ale mógł mnie zapytać o zdanie. Zamiast się cieszyć, ja teraz się martwię.

wakacje

To będzie jedna wielka kompromitacja. Dolecimy tam i będę się czuła jak dziwak. W hotelu problem, poza nim jeszcze większy, na lotnisku w drodze powrotnej dramat. Tacy ludzie jak ja w ogóle nie powinni wyjeżdżać za granicę. Chyba, że na Słowację, gdzie możemy się spokojnie dogadać po polsku. Nie mam w sobie takiej pewności siebie, żeby wszystko olać i pójść na żywioł. Szczerze mówiąc – nie chcę tam jechać. Nie z taką niewiedzą.

Tylko, że nic się z tym nie da zrobić. Wszystko zapłacone, oferta bezzwrotna... Dobrze, że chociaż miałam czas wyrobić paszport, bo o tym szczególe chłopak nie pomyślał.

Czy ktoś był w podobnej sytuacji, jaka mnie czeka? Jak sobie radzić za granicą z tak słabym angielskim i praktycznie zerowymi umiejętności korzystania z niego? Boję się, że cały ten wyjazd to będzie dla mnie wielka męczarnia i wstyd...

Justyna

wakacje

Kiedy mówię o swoich obawach znajomym, to oni się pukają w głowy. Mówią, że sami by pojechali gdziekolwiek, nawet gdyby słowa po angielsku nie znali. Ich zdaniem zawsze sobie poradzę. Tysiące Polaków wyjeżdża do Egiptu, Tunezji albo Chorwacji, dogadać się nie potrafią, a i tak mają świetne wakacje. Może i tak, ale żeby czuć się dobrze w takich okolicznościach, to trzeba mieć olewczy stosunek do wszystkiego. Mnie zależy na tym, jak na mnie inni patrzą.

A co sobie o mnie pomyślą? Przyjechała głupia dziewucha z Polski, nic nie rozumie, z czym do ludzi... Mam trochę czasu, ale nie nadrobię zaległości. Mogę się wyuczyć słówek przydatnych na urlopie. Problem jest z ich wymową i budowaniem zdań.

Co ja zrobię, kiedy będę potrzebowała pomocy albo coś załatwić? Na umiejętności chłopaka też nie mogę liczyć. Wątpię, żeby poza podstawami znał jakieś bardziej skomplikowane formuły.

Polecane wideo

Komentarze (76)
Ocena: 4.58 / 5
gość (Ocena: 5) 10.05.2017 21:46
Przeciez na jego stronie jest napisane ze sprzeda wycieczke do egiptu za polowe ceny.Jakos to dziwne,a moze sprzedajac wycieczki sprzedaje tam kobiety.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 01.06.2015 21:41
Po pierwsze to zmień nastawienie bo z takim co masz teraz to na pewno się nie wyluzujesz i nie będziesz dobrze bawić. Teraz już się języka nie nauczysz ale po powrocie zamiast marudzić że nic nie umiesz wez się w garść i się ucz. W krajach typu Egipt czy Tunezja spokojnie poradzicie sobie bez angielskiego. Ja majac 20lat spakowałam się i ruszyłam do USA znajac angielski na bardzo podstawowym poziomie i jakoś dałam radę choć na początku było ciężko a teraz po 2 latach tu czuje sie jak bym gadała po angielsku od urodzenia :) tak wiec głowa do góry i ciesz się z pieknych wakacji :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 01.06.2015 21:32
Dziewczyno widzę że i Ty z geografią kiepsko stoisz. Sama chyba nie wiesz gdzie lecisz. Piramidy to nie w Tunezji :) Z kim i o czym Ty tam chcesz rozmawiac?? Jesli bedziesz jechała na jakąś wycieczkę to na 100% bedziesz miała przewodnika który mówi po Polsku. Poza hotelem też bez problemu się dogadasz(bez znaczenia czy Egipt czy Tunezja) zreszta to zawsze masz nr do rezydenta to Wam pomoże jesli zajdzie taka potrzeba.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 01.06.2015 19:37
haha proponuję obejrzeć Polski chłam LAST MINUTE... odpowiedz się sama nasuwa. chillout ciemnogrodzie!
odpowiedz
ania (Ocena: 5) 01.06.2015 18:26
a od czego jest rezydent w hotelu? ludzie, litości. jakbym miała takie problemy w wieku 26 lat jak Ty to bym była szczęśliwym człowiekiem.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie