Goście zrujnowali mi wesele

Poznaj historie kobiet, których ślub był totalną katastrofą!
Goście zrujnowali mi wesele
24.09.2011

Ślub to najważniejsze wydarzenie w życiu kobiety. Nie dziwi więc fakt, że każda przyszła panna młoda chciałaby, aby tego szczególnego dnia wszystko przebiegało idealnie. Gospodarze wesela robią więc co w ich mocy, aby tylko zachwycić swoich gości. Przygotowują dla nich mnóstwo niespodzianek, zamawiają świetny zespół, pilnują, aby nikomu nie zabrakło jedzenia i picia. A wszystko po to, aby zrobić pozytywne wrażenie, dobrze wypaść przed rodziną i znajomymi.

Niestety, weselnicy nie zawsze potrafią odwdzięczyć się młodej parze i zachować klasę podczas całej ceremonii. Czasem to właśnie oni są głównymi sprawcami niespodziewanych incydentów na ślubie. O tym, że weselnicy bardzo łatwo potrafią zepsuć zabawę, przekonały nasze Czytelniczki!

Karina, 26 lat – Spóźnieni goście, wchodząc do kościoła, zagłuszali słowa przysięgi...

Na nasz ślub zaprosiliśmy około 70 osób. Nie chcieliśmy robić wielkiego przyjęcia. Postawiliśmy raczej na zabawę w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół. Wydawało nam się, że jeżeli zaprosimy tak nieliczną grupę znajomych z pewnością wszyscy zaszczycą nas swoją obecnością. Jak wielkie było jednak nasze zdziwienie, kiedy weszliśmy do kościoła. Pomieszczenie świeciło pustkami. W pierwszych ławkach siedzieli oczywiście rodzice i dziadkowie. Poza nimi na ceremonię przybyli jednak tylko nieliczni. Nie wiedziałam, co się dzieje, miałam łzy w oczach. Nie można było jednak dłużej zwlekać, msza musiała zacząć się punktualnie. Poprosiłam jedynie kamerzystę, aby nie nagrywał gości w kościele, po co kamerować puste ławki. Kiedy wreszcie przyszedł czas na przysięgę, w kościele zapanowało spore zamieszanie. Okazało się, że akurat wtedy na mszę dotarła większość spóźnionych weselników. Wchodząc do kościoła, strasznie hałasowali, komuś spadła parasolka, ktoś inny uspokajał płaczące dziecko. Szum rozlegający się po całym pomieszczeniu zagłuszał słowa naszej przysięgi. To było okropne. Po prostu kompletny brak szacunku!

panna młoda

Agnieszka, 23 lata – Sukienka mojej znajomej wyglądała prawie identycznie jak moja...

To oczywiste, że przygotowując się do własnego ślubu chciałam olśnić swoim wyglądem wszystkich gości. Długo nie mogłam wybrać sukienki. Pragnęłam, aby była jedyna w swoim rodzaju, idealna. Wreszcie udało mi się znaleźć wymarzony model. To była raczej skromna sukienka w kolorze ecru, miała jednak w sobie coś oryginalnego. Czułam się w świetnie w tej kreacji. Niestety, mój dobry nastrój popsuł mały incydent. Jeszcze podczas wyjazdu z domu zobaczyłam, że jedna z zaproszonych koleżanek ma na sobie podobną do mojej sukienkę. Chociaż założyła do niej kolorowy żakiet, ja i tak nie mogłam zapomnieć o tym fakcie. Gdy byliśmy już na sali weselnej, znajoma oczywiście zdjęła swoje wierzchnie nakrycie. To nieprawdopodobne, ale jej sukienka wyglądała prawie identycznie jak moja. Koleżanka nic sobie z tego jednak nie robiła. Tańczyła obok mnie w kółeczku, pozowała do wspólnych zdjęć. Wiem, że to taki banał, ale to zdarzenie naprawdę popsuło mi nastrój. Nie czułam się komfortowo. Żałowałam, że nie kupiłam sobie bardziej ozdobnej, śnieżnobiałej kreacji.

Iga, 28 lat – Pijany wujek popsuł całe oczepiny...

Mam w rodzinie kuzyna, który podczas każdego wesela wciela się w rolę wodzireja i stara się za wszelką cenę zabawić wszystkich gości. Często robi przy tym z siebie pośmiewisko, opowiada sprośne kawały, bierze różne dziewczyny do tańca, myśląc, że jest największym królem parkietu. Zapraszając go na swój ślub, domyślałam się mniej więcej, co mnie czeka. To jednak co wydarzyło się podczas przyjęcia przeszło moje najśmielsze oczekiwania. W trakcie jednej z konkurencji na oczepinach brakowało chętnych do zabawy. Do zawodów zgłosił się więc oczywiście wujek Sławek. Nie muszę chyba dodawać, że był już wtedy nieźle wstawiony i ledwo trzymał się na nogach. Pech chciał, że trafił na zabawę, podczas której trzeba było kręcić się w kółko wokół butelki wódki, a na komendę wodzireja zatrzymać się, nalać alkohol do kieliszka i wypić. Pierwsza runda poszła wujkowi Sławkowi całkiem nieźle. Jedynie zrobiło mu się gorąco, więc postanowił zdjąć marynarkę i rozpiąć koszulę. Wszyscy przymknęli jednak na to oko. Liczyła się przecież dobra zabawa. Z kolejnymi obrotami było już jednak znacznie gorzej. Wreszcie pijany kuzyn nie wytrzymał. Zrobił się cały zielony i zwymiotował na środku sali. Wszyscy goście stali osłupieni. Nie wiedzieli, czy śmiać się czy płakać. Wujek Sławek tymczasem chciał nieco oddalić się od towarzystwa. Pomylił jednak kierunki i wpadł prosto na misternie upiętą dekoracją znajdującą się tuż przy scenie. Wszystko z hukiem runęło na ziemię. To była katastrofa.

panna młoda

Anka, 29 lat – Goście weselni pobili się przed salą weselną...

Przygotowując nasze wesele, mieliśmy z moim mężem pewien dylemat. Rodzice Wojtka są rozwiedzeni. Siłą rzeczy więc jego rodzina jest podzielona, zwłaszcza że rozstanie moich obecnych teściów przebiegało w niezbyt przyjemnej atmosferze. Pierwszą rzeczą jaką zrobiliśmy na naszym ślubnym przyjęciu było więc odpowiednie usadzenie gości. Najbliższych ojca i matki Wojtka posadziliśmy w dwóch odległych od siebie brzegach sali. Myśleliśmy, że to wystarczy. Jak to jednak zwykle bywa podczas zabawy, im później, tym goście bardziej się ze sobą mieszają. W pewnym momencie doszło więc również do konfrontacji dwóch skłóconych rodzin. Pijany brat mojego teścia oraz kuzyn matki Wojtka nie mieli żadnych zahamowań. Zaczęli wyciągać różne brudy z przeszłości. Wszystko odbywało się oczywiście przy innych gościach. W końcu wyszli na zewnątrz. Tam słowna przepychanka zamieniła się w prawdziwą bójkę. Co najgorsze jednak, inni kuzyni zamiast ich rozdzielić, dołączyli się do całej burdy. To było okropne, zrujnowali mi całe wesele.

Milena, 30 lat – Dostaliśmy 7 pustych kopert...

Ogólnie swój ślub wspominam dosyć dobrze. To był naprawdę piękny dzień. Tak bardzo staraliśmy się, aby wszystko się udało. Chcieliśmy usatysfakcjonować zaproszonych gości. Wiedzieliśmy, że przecież oni też muszą się wykosztować, na prezent trzeba wydać swoje. Na szczęście, wszystko wypadło świetnie. Goście bawili się do białego rana, a kiedy już opuszczali weselną salę, dziękowali nam za zaproszenie. Z powodu całego zamieszania, dopiero dwa dni po ceremonii zaczęliśmy przeglądać nasze prezenty, czytać kartki z życzeniami. Gdy otworzyliśmy jedną pustą kopertę zaczęliśmy się śmiać. Słyszeliśmy o takich zdarzeniach, wydawało nam się jednak, że w naszym przypadku ktoś chciał zrobić nam po prostu żart. Po obejrzeniu wszystkich prezentów, okazało się jednak, że takich pustych kopert naliczyliśmy aż 7! Było nam bardzo przykro.

panna młoda

Kilka słów o obowiązkach weselnych gości!

Wiele osób traktuje zaproszenie na ślub jako zło konieczne. Sam fakt zaszczycenia przyjęcia swoją obecnością to już z ich strony wszystko, co mają do zaoferowania. Później na siłę zmuszają się do zabawy, narzekając przy tym, na wszystko. To bardzo niekulturalne zachowanie. Warto pamiętać, że goście weselni również mają swoje powinności podczas przyjęcia. Oto co do nich należy:

- Wszyscy weselnicy powinni stawić się w kościele na czas! Spóźnianie się jest w bardzo złym tonie.

- Goście powinni podarować młodej parze prezent. Wręczanie pustych kopert świadczy o kompletnym braku kultury

- Biały kolor sukni zarezerwowany jest wyłącznie dla panny młodej

- Podczas ceremonii w kościele warto wyłączyć swój telefon komórkowy.

- Nie wypada zbyt mocno się upijać. Ostre imprezowanie należy zachować na bardziej kameralne przyjęcia.

- Nie warto wchodzić w konflikty z innymi zaproszonymi gośćmi. Pamiętajmy, że podczas przyjęcia wszyscy jesteśmy jedną, wielką rodziną!

- Jeśli ktoś nie ma ochoty iść na wesele, to lepiej żeby kulturalnie odwołał swoją wizytę niż miałby przyjść na przyjęcie w złym humorze, psując przy tym dobrą zabawę innym.

Opracowała Alicja Piechowicz

Zobacz także:

Wesele na 80 osób za 20 tysięcy

Dziennikarka Papilota zorganizowała fantastyczne wesele dla rodziny i znajomych za 20 tysięcy złotych. W tekście zdradza swoje sekrety!

Ślubna sesja zdjęciowa KROK po KROKU (Jak? Gdzie? Za ile?)

Gdy emocje związane ze ślubem i weselem opadną, fotografie przywołają miłe wspomnienia. Warto dobrze zaplanować sesję, żeby jej potem nie żałować.

Polecane wideo

Komentarze (103)
Ocena: 5 / 5
Aga (Ocena: 5) 01.09.2021 04:24
Mam 40 lat... Zawsze mowilam żadnego wesela... No ale mój kochany bardzo naciskał. Pochodzi z małej wsi i wszyscy mieli imprezę. Rezolutnie wybrałam datę ślububu na marzec, czas pandemii żadnych imprez. Tak... Wymyślił wesele w sierpniu... Ok. Zgodziłam się bo widziałam jak mu zależy. Bracia siostry miel wiec i on chciał. Rozumiem. Jedyny warunek to zero disco polo I polskiej muzyki. Piękne lata od 60 do 90... I tu zaczął się kwas. Walczyłam z wiejska sala 4 dni. Stroilam, układałam stoły, zastawę. Wyśmiali mnie ze I tak nikt nie zauważy bo chodzi o to by się najeść i napić. I na koniec wisienka. Tuż po północy bunt rodziny męża. Albo disco polo albo idziemy. I poszli... nawet się nie pożegnali. Nazarli się nachlali i poszli bo nie było Jesteś szalona czy innego dziadostwa. Mieli wszystko piękna sale pełno picia jedzenia dobra muzykę, ale nie, musi być na to wszystko coś czego ja nie toleruje. Stwierdzili ze powinniśmy napisać w zaproszeniu jaka muzyka poleci... Narobiłam się jak wół, szykowałam się do imprezy o 15.20 a goście zaproszeni na 16... Długo płakałam. A jak chciałam wyjaśnień czemu zepsuli nam taki dzień to usłyszałam że mam się uspokoić bo będzie niepotrzebny zgrzyt w rodzinie. Oni mogli mi zepsuć najpiękniejszy dzień a ja nie miałam prawa spytać dlaczego... Płacze jak o tym myślę.
odpowiedz
kiki (Ocena: 5) 11.08.2016 01:26
Brakuje mi tylko jak rodzice i najbliższą rodzina zrujnuje Tobie wesele. U mnie dalszą rodzina spoko wszyscy fajnie się bawili. Siostra męża o 21 była już tak spruta, że padła ns środku sali i ją teściowa wynosiła, mój ojciec się spił, na podziękowaniu z trudem utrzymywał pion. Moja mama wesele przetańczyła w kapciach, nie balerinach, ale w takich szmacianych papuciach. Do tego rozwalił drzwi do męskiego WC, kiedy mój brat "modlił się do porcelanowe go króla", chłopak siostry zaczął awanturować się ze znajomymi męża, sprosił na wesele swoich kumpli, jak ich przegoniliśmy to potem uciekał przez kuchnię restauracji, a moja oczadziała od miłości siostra chciała go o 2 nocy szukać. Kiedy starałam jej to wybić z głowy, obraziła się i już na poprawiny nie przyszła, pół roku ze mną nie rozmawiała. Rodzice wyszli z wesela bez pożegnania, na poprawinach w ogóle z nami nie rozmawiali i usiedli na drugim końcu sali. Po weselu mój ojciec rozdawał nasz alkohol innym bez naszej wiedzy. A teraz najlepsze. Wesele organizowaliśmy sobie sami w 2006, ale wraz z rodzicamj układaliśmy listè gości. na zmówinach poprosiliśmy jedynie rodziców aby już między sobą dogadali się co do ew. wsparcia, postanowili nam dać po 5000 tys. Jakie było nasze zdumienie kiedy w kopercie od moich rodziców było 2 tys. a od 2 mojego pracujàcego rodzeństwa pusto ( ale każdy był z partnerem), niby dorzucili się do rodziców. OK przebolalam to, oddaliśmy teściom różnicę ( oczywiście nie przyjeli, głupio mi było jak cholera) . Pojechaliśmy do rodziców z uwagami jakie mieliśmy co do tych 5 tys. Bo była to niezręcznie sytuacja, dodatkowo właściel restauracji zliczył szkodę drzwi do WC no i w ogóle pogadać o ich zachowaniu. I teraz epilog. Powiedzieli, że jestem materialistką, że najlepiej bym ich okradła, że wstydu nie mam, że nie mają pieniędzy, zmówiny są po to by wypić sobie z przyszłym teściem córki, że tradycja jest taka że młodzi sami sobie organizujà wesele skoro samodzielnie wybierają męża i żonę, że dla mnie ważniejsi są kumple niż najbliższą rodzina, bo siostrze powinnam pomóc szukać chłopaka. Na szczęście z kim nie rozmawiam każdy prócz nich miło wspomina ten dzień. Mąż do dzisiaj nie może wyjść z podziwu, że ze mnie ludzie wyrośli przy takich rodzicach i jesz ze takiego wstydu mu nie przyniosłam.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 01.10.2011 20:42
Ja nie wiem jakie wy macie rodziny. Ja robiłam wesele na 140 osób i nie było ani jednej pustej koperty! Jedynie kuzyn ze swoją żoną grzecznie przeprosili, że nie mają dla nas prezentu bo po prostu nie było ich stać (urodziło się dziecko, trzeba było naprawić samochód) i ani ja i ani mój mąż nie pomyślelibyśmy aby źle o nich pomyśleć. Prezent mieliśmy dostać później, ale załatwiliśmy to tak, że ja zostałam chrzestną ich córeczki. I już.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 29.09.2011 09:56
Hmm... no ja jestem niewierząca - swój ślub brałam w urzędzie - ale nie zdarzyło mi się nigdy nie przyjść na ślub kościelny. Po prostu nie klękam i grzecznie stoję:)Ale nie podoba mi się, gdy muszę uczestniczyć w mszy przed przysięgą. Ślub to ślub - łączenie go z mszą rozbija cała uroczystośc.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 27.09.2011 18:00
słyszałam o zwyczaju wkładania 100-150 zł w banknotach po 10 zł, żeby koperta wyglądała na wypchaną... żenada
odpowiedz

Polecane dla Ciebie