Dziewczyny,
Mam 26 lat i 5-letniego syna. To absolutnie nie była planowana ciąża. Wpadka jakich wiele, w dodatku nie chciałam kontynuować znajomości ze sprawcą całej… hmh… sytuacji. Gdy powiedziałam mamie o dziecku, myślałam, że nigdy mi nie wybaczy. Wychowywała mnie bez taty, trzy razy licząc każdy grosz, więc wiedziała jak wygląda samotne macierzyństwo. Na szczęście kiedy Bartuś pojawił się na świecie, mama zapomniała o swoich żalach i po uszy zakochała się we wnusiu. Dzięki niej mogłam studiować i jeszcze sobie dorabiać do stypendium. Przez te pięć ostatnich lat udowodniłam sobie, wścibskim sąsiadom i plotkującej na boku rodzinie, że ja też potrafię coś więcej niż puszczać się z nieznajomymi. Zagryzłam zęby i nikt nie miał odwagi zadawać zbędnych pytań. Mama tylko błagała, żebym odszukała ojca Bartusia i powiedziała mu o dziecku. Nikt przecież bardziej niż ja i ona nie wie, jak trudne jest dzieciństwo bez taty…
Ja jednak tego nie chciałam, bo ON nie nadawał się nawet na chłopaka. Byliśmy młodzi, nie mieliśmy dużo w głowie, żadnych perspektyw, dosłownie nic. Oboje z rozbitych domów, z nieprzyjemną historią w tle. To, co nas łączyło nie było żadną miłością. Ot, spotkaliśmy się kilka razy na seks i tak wyszło… Kiedy zorientowałam się, że jestem w ciąży, on miał już nagraną pracę w Niemczech. Nie chciałam go tu siłą zatrzymywać. A może bałam się, że mnie odrzuci i upokorzy, zostawiając samą z dzieckiem? Nie chciałam próbować. Pożegnałam się z nim i pozwoliłam mu na życie bez zobowiązań.
Jednak dzisiaj ON wrócił. Wpadłam na niego na zakupach w markecie. Byłam bez Bartusia. To dobrze, bo nie udałoby mi się ukryć, że to ojciec i syn. Są kropka w kropkę identyczni. Porozmawialiśmy chwilę, wiecie – takie normalne spotkanie po latach. Nadal jednak iskrzyło… Widziałam, że mu się podobam, nawet komplementował moją sukienkę. A on? Zmienił się. Dojrzał i zmądrzał. Wrócił tu na stałe otwierać własny biznes. Odłożył przez te wszystkie lata, nabrał doświadczenia i teraz chce próbować czegoś na własną rękę.
Przyznam, że jestem pod wrażeniem jego osoby. Dlatego pomyślałam, że może powinnam mu powiedzieć prawdę? Przyjechał do Polski na stałe, więc może to szansa dla nas, dla naszego synka? Boję się odtrącenia, ale nie chcę pozbawiać Bartusia kontaktu z ojcem. Z zaufanego źródła wiem, że ON nie założył rodziny i nie jest z nikim związany, więc być może mógłby się mną zainteresować. A jeśli nie mną, to może choć naszym synem? Nie wiem jednak, czy to gra warta świeczki. CO ROBIĆ?
Klaudia
PS. Zmieniam imię moje i mojego synka, bo nie chcę, aby ktoś domyślił się, kto jest autorką tego listu…
Zobacz także:
Decyzja należy do Ciebie: Jaka muzyka na weselu – ja chcę disco polo, narzeczony klubową?
Iza nie wyobraża sobie swoich znajomych bawiących się w rytmach muzyki klubowej, za to jej przyszły mąż nie toleruje typowych weselnych szlagierów.
WASZE LISTY: Zostałam zgwałcona, już nic nie będzie takie jak kiedyś…
Agnieszka odważyła się opowiedzieć nam swoją smutną historię...