Witam wszystkie Czytelniczki. To będzie krótki list, bo nie chcę rozgrzebywać starych ran. Chcę się po prostu doradzić bezstronnych osób, które mogłyby pomóc mi podjąć właściwą decyzję. Nie chcę popełnić błędu, a zupełnie nie wiem, jak się zachować, mimo że o tym dniu myślę od kilkunastu lat. Często go sobie wyobrażałam, ale zawsze wydawał się tak odległy w czasie. A teraz już tego czasu jest coraz mniej. Co robić?
14 lutego 1992 roku zostałam zgwałcona, gdy wracałam z lekcji pianina do domu. Napadł na mnie jakiś stary, śmierdzący człowiek, a po wszystkim zostawił w krzakach. Zrozpaczona, obolała, a przede wszystkim okrutnie poniżona wróciłam do domu. Prawdę wyznałam rodzicom dopiero następnego dnia. Zgłosiliśmy sprawę na policję, ale już po miesiącu czułam, że nikomu nie chce się nią zajmować. Sugerowano mi nawet, że może to wcale nie był gwałt, może sama chciałam… Trudno o tym mówić…
W kwietniu odkryłam, że jestem w ciąży. Nogi się pode mną ugięły, wszystkie marzenia jednego dnia się jakby skończyły. Bo już nie mogłam niczego planować, niczego pragnąć. Kończyłam właśnie szkołę pielęgniarską, nie miałam wielkich perspektyw. Bałam się, co ludzie powiedzą, że nie znajdę sobie męża, ale najbardziej bałam się, że urodzę dziecko podobne do tego zwyrodnialca. Modliłam się o córkę. Gdyby był chłopiec, całe życie bym się bała, że zrobi to samo, co mi zrobiono.
Magda urodziła się zdrowa i grzeczna. Od pierwszych lat była bardzo do mnie podobna. Tylko ja z rodzicami i bratem wiedzieliśmy, kto jest „ojcem”, reszta rodziny, sąsiedzi, znajomi potrafili tylko plotkować. Ale jak to w życiu – przyzwyczaili się i zajęli nowymi plotkami po miesiącu. Magdusię uwielbiałam od samego początku, chciałam jej wynagrodzić brak ojca, to wytykanie palcami.
Poszłam do pracy, na studia, mieszkałam z rodzicami, więc opiekowali się wnuczką. Pomagał też mój młodszy, wspaniały brat, który mimo że miał wtedy naście lat, był taki delikatny, wyrozumiały, rozsądny.
Od początku mówiłam Magdzie, że taty nie ma, bo słabo się znaliśmy i tak zdecydowałam, żeby nie mieć z nim kontaktu, bo go nie kochałam. Jednak jak poszła do gimnazjum, wiadomo – zaczęły ją te sprawy bardziej nurtować. Miała pomysł, żeby odnaleźć ojca, często mi wyrzucała, że świadomie pozbawiłam ją kontaktu z tatą. Sama się z nikim nie związałam – nie potrafiłam. Poszłam nawet na psychoterapię, ale nadal czuję, ze to jeszcze nie ten moment na mężczyznę. Mam zresztą córkę – oparcie na stare lata, czego mi więcej będzie potrzeba?
Za kilka miesięcy Magda skończy 18 lat, a ja sobie i mojej zmarłej matce obiecałam kiedyś, że powiem córce prawdę w dniu, gdy stanie się dorosła. Czuję się gotowa jej to wyznać, terapeutka pomogła mi pozbyć się poczucia winy i niechęci do samej siebie. Jednak boję się przyznać, że tyle lat ukrywałam przed nią prawdę i ją okrutnie okłamywałam…. Jaką więc podjąć decyzję?
Daty i imiona zmieniam, bo obawiam się o swoją anonimowość. Pozdrawiam.
Jeśli nurtuje Cię ważne pytanie i zależy ci na uzyskaniu opinii innych Czytelniczek, napisz na adres redakcja(at)papilot.pl, w tytule wpisując hasło „Decyzja należy do ciebie”.
Zobacz także:
DECYZJA NALEŻY DO CIEBIE: Czy Ilona powinna wyjść za mąż wbrew woli rodziny?
DECYZJA NALEŻY DO CIEBIE: Czy Magda powinna usunąć ciążę?
DECYZJA NALEŻY DO CIEBIE: Czy Kamila powinna zamieszkać z chłopakiem po ślubie?