Dziewczyny,
Nie wiem, co mam zrobić. Jakieś 6 miesięcy temu poznałam Janka. Zaczęliśmy się ze sobą spotykać. On jest naprawdę super, ma świetną pracę, ładne mieszkanie, pieniądze. Nigdy nie byliśmy oficjalnie parą, on nie mówił o mnie „moja dziewczyna”, ale często razem wychodziliśmy, imprezowaliśmy, no i uprawialiśmy seks. Mogłam sobie sporo wyobrażać. Pisał do mnie, bywałam u niego. Ok., rodziców nie poznałam, nie byłam z nim na żadnej rodzinnej imprezie, ale to dopiero kilka miesięcy, nie przesadzajmy z tą integracją.
Nigdy nie myślałam, że on ma więcej takich dziewczyn. Zawsze sądziłam, że jeszcze kilka miesięcy i będziemy w normalnym związku. Bo do tej pory było tak, że on nie lubił jak zostawiałam u niego swoje rzeczy, raczej też nie przepadał jak spałam u niego. Zwykle koło pierwszej, drugiej wracałam do siebie. Ale czasami chodzilismy do kina, do knajpy, na imprezę. Układało się dobrze.
Kiedy to zobaczyłam, myślałam, że padnę. Czułam jak mi krew najpierw odpływa z czaszki, a potem napływa ze zdwojoną siłą! Byłam taka rozgoryczona, nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę!
Zaczęłam do niego pisać SMS-y. Odpisał dopiero następnego dnia, że pogadamy jak wróci. Nie chciałam się poniżać, nie pisałam nic więcej, czekam. I z każdym dniem uświadamiam sobie, że ja go kocham i nie chcę go tak po prostu oddać innej. Chcę go zdobyć, żeby był tylko mój. Nie wiem, jak z nim rozmawiać, jak postąpić, żeby nie myślał, że mnie można zdradzać.
Janek wraca w niedzielę,
Ula
Jakies dwa tygodnie temu zapytałam go, co porobimy w majówkę. On powiedział, że umówił się z kolegami na wyjazd na Mazury. Było mi trochę przykro, że nie pomyślał o mnie w ogóle, ale z drugiej strony przecież wiem, że faceci czasami potrzebują pobyć tylko we własnym towarzystwie.
Tuż przed jego planowanym na ostatnią sobotę wyjazdem on nie za bardzo chciał się ze mną spotykać, mówił, że musi załatwiać namioty, pole, jakąś łódkę wynajmować. Wierzyłam mu w ten cały wyjazd, a teraz okazuje się, że on na żadne Mazury nie pojechał.
Jego pech, że za towarzyszkę swoich weekendowych eskapad wziął sobie jakąś idiotkę niezbyt dyskretną, ponieważ ona pierwsze co zrobiła po przestąpieniu progu hotelu, to ich w nim otagowała na Facebooku. Ja jej nie mam w znajomych, a on ma tak ustawione, że nic nie wyświetla się w jego Timelinie aż sam czegoś nie zatwierdzi, więc nie dowiedziałabym się. Ale… na ich nieszczęście moja koleżanka z pracy ma ją w znajomych i kiedy jej się wyświetliło, że facet z którym ja się spotykam został otagowany na Fb w Egipcie z jakąś lafiryndą (znają się z imprezy w bardzo, ale to bardzo słabym miejscu), skopiowała i mi to wysłała w wiadomości.