To było naprawdę dawno temu. Byłam nastolatką. Zrobiłam to za namową mamy, która nie wyobrażała sobie bycia czterdziestoletnią babcią. Miałam zaledwie 16 lat i nie żałowałam nigdy tego, co się stało. Teraz też nie żałuję, ale… Mam inny problem.
W styczniu mijającego roku na mojej drodze stanął Wojtek. Nagle poczułam to, o czym wcześniej tylko czytałam. To ten jedyny! I on też to poczuł, bo w wigilię oświadczył mi się po 11 miesiącach znajomości.
Powiedziałam „Tak!” i naprawdę nie mam żadnych wątpliwości. Chcę tego ślubu, ale i chcę być wobec niego szczera w stu procentach. Kiedyś to sobie obiecałam. Żadnych tajemnic przed mężem.
Tylko, czy mówienie o czymś tak kontrowersyjnym osobie, której to nie dotyczy ma w ogóle sens? Czy zawsze prawda jest najlepszym wyjściem?
Boję się, jak on zareaguje. Wiele razy starałam się wybadać, co o tym sądzi. Wiem, że jest przeciwnikiem tak radykalnych rozwiązań. On by poradził adopcję albo przewartościowanie życia. Nawet życia nastolatki.
Nie chcę by zmienił o mnie zdanie. Ale nie chcę też zatajać faktów ze swojej przeszłości.
Czy budowanie związku na niedomówieniu ma sens?
Martyna
Na Wasze Listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl. Jeśli chcesz pomóc Martynie w podjęciu decyzji, napisz list, skomentuj lub oddaj głos w sondzie.