Każdy, kto dąży do samorealizacji, słyszał na pewno o strefie komfortu i jej przekraczaniu. Strefa komfortu to obszar, który nas ogranicza. Składają się na niego myśli i działania. Niektórzy wychodzenie poza tę przestrzeń nazywają pokonywaniem nieśmiałości.
Nikt w swoim życiu nie ustrzegł się jeszcze przed obawami i wątpliwościami towarzyszącymi przy podejmowaniu różnych decyzji. Są one czymś naturalnym – człowiek zawsze odczuwa strach przed nieznanym. Niestety minusem tego jest brak możliwości osiągania celów oraz pragnień. Jeżeli nie nauczymy się wychodzić ze strefy komfortu, możemy stracić szansę na rozwój, karierę, spełnienie marzenia czy przygodę życia.
Niedawno udało nam się natrafić na zwierzenia osób, które wyszły poza swoją strefę komfortu. Dowiedzcie się, co zmieniło się w ich życiu i w jaki sposób do tego doszło. Będziecie bardzo zdziwione…
Fot. Thinkstock
Marzena, 18
W restauracji siedziałam sama przy stoliku. Ludzie patrzyli na mnie z politowaniem, ale ja byłam całkiem zadowolona z tej sytuacji. Jedzenie to jednak intymne doświadczenie.
Wiktoria, 23
Kiedyś postanowiłam się przemóc i pójść na kolację sama. Bez partnera, bez koleżanek, bez rodziny. Szybko jednak tego pożałowałam. Czułam się samotnie. Zastanawiałam się, czy zostanę singlem za zawsze…
Fot. Thinkstock
Kaśka, 17
Zaprosiłam go pierwsza na randkę. Pomyślałam w końcu: dlaczego nie? Najwyżej się nie zgodzi. I wiecie co? Zgodził się, a od miesiąca jesteśmy parą. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, a co najlepsze mój obecny chłopak też nie. Przyznał mi się, że był tak zaskoczony moją propozycją, że nie wiedział, co powiedzieć, więc umówił się ze mną, a na randce pomyślał sobie, że to najlepsze, co mógł zrobić.
Fot. Thinkstock
Natalia, 29
Nie cierpię ludzi, a sarkazm to moje drugie imię, dlatego mówienie samych pozytywnych rzeczy przyszło mi z trudem. Facet mnie wnerwiał w domu, a do pracy przyszło mnóstwo idiotów, jak zwykle. To oczywiście klienci. Zrozumiałam jednak, że mogę pokonać swoje ograniczenia i mówiłam wszystkim wokół same miłe rzeczy. O dziwo zaczęłam się z tym czuć... fantastycznie!
Julka, 27
To był bardzo długi dzień. Musiałam ciągle powtarzać w myślach, że jutro mogę z powrotem powrócić do mojej głębokiej, negatywnej dziury… Bycie miłym, kiedy nie miałam na to najmniejszej ochoty, przychodziło mi z trudem.
Fot. Thinkstock
Kinga, 26
To było przerażające, ale uświadomiłam sobie, że moja dieta w niczym nie zmieniła się od gimnazjum. Żywiłam się głównie fast foodami i niezdrowymi produktami. Teraz zaczęłam odżywiać się bardziej zdrowo. odkryłam nowe smaki i zauważyłam, że moje ciało zmienia się na korzyść. To była świetna decyzja.
Martyna, 21
Nigdy więcej nie zjem ślimaków… Moje doświadczenie było ohydne. Na swoje nieszczęście byłam wtedy na randce i niechcący wyplułam jedzenie, które przeżuwałam, na rękaw od marynarki faceta.
Fot. Thinkstock
Olga, 20
Nikt nie chciał ze mną rozmawiać! Ludzie zbywali mnie albo udawali, że patrzą w inną stronę. Nie byłam pewna, czy problem tkwi we mnie, czy społeczeństwo nie jest przyzwyczajone do angażowania się w przypadkowe konwersacje, więc postanowiłam się uśmiechać. Zdumiewające było to, że na 100% osób, do których się uśmiechnęłam, aż 99% odpowiedziało tym samym.
Fot. Thinkstock
Justyna, 19
Właściwie nie mam pojęcia, czego oczekiwałam, dołączając do Tindera. Słyszałam o tej aplikacji już dawno, ale zawsze obawiałam się, że spotkam tam samych przerażających ludzi, a jeżeli nie, to samych napalonych zboków. Niedawno zostałam zachęcona przez przyjaciółkę i postanowiłam się przełamać. Muszę przyznać, że jestem zaskoczona. Zaczęłam rozmawiać z kilkoma osobami i uważam, że są naprawdę świetne. Im dłużej z nimi rozmawiam, tym bardziej komfortowo się czuję. W planach mam też spotkanie. Chciałabym także zaznaczyć, że zawsze byłam bardzo nieśmiałą osobą.
Czy masz szansę znaleźć miłość na Tinderze? (Szokujące statystyki!)