Drogie Czytelniczki…
Każda z nas ma jakiegoś byłego, pewnie nawet więcej niż jednego. A czas płynie, leczy rany i przynosi nowe doświadczenia, także uczuciowe. Mój związek z Michałem był burzliwy, ale wspominam go ciepło. Zostawił mnie dla Karoliny po trzech latach, zrywając zaręczyny. Mimo, że od tego czasu minęły już cztery kolejne lata, a ja mam kogoś nowego, wciąż zastanawiam się DLACZEGO?!
Ponad rok temu zmienił swój status na Facebooku na „zaręczony”, a niedługo później jego dziewczyna, którą moja przyjaciółka ma wśród znajomych, obwieściła na swoim wallu, że w lutym ślub… Złapałam doła na dobrych kilka tygodni…
W czerwcu los ponownie połączył mnie z Michałem. Spotkaliśmy się na jakiejś imprezie u dawnych wspólnych znajomych. Pogadaliśmy, wyjaśniliśmy sobie to i owo i od tego czasu nie czuję niesmaku w związku z jego wielką miłością do Karoliny, ale zastanawiam się, jak daleko można się posunąć w okazywaniu radości ze szczęścia byłego faceta…
Michał zaprosił mnie na ich ślub… A ja mam mieszane uczucia. Nie mam żadnego doświadczenia w chadzaniu na śluby ex-mężczyzn. Koleżanki doradzają rozmaicie – jedne mówią, że czuły się okropnie, inne polecają – w ramach katharsis – się jednak wybrać.
Ciekawa jestem większej ilości opinii. Czy jeśli bym szła, to powinnam kogoś zabrać – tzn. nowego faceta? Jacyś tam się pojawiają i znikają, mogłabym któregoś z nich zaprosić. Nie wiem, co zrobić. Nie chcę wyjść na pogrążoną w rozpaczy, wciąż nieszczęśliwie zakochaną kobietę…
Anka
Jeśli potrzebujesz porady Czytelniczek Papilota lub chcesz podzielić się z nami swoją historią, wyślij list na adres redakcja(at)papilot.pl