Chyba jestem córką księdza…

„Czy ja to wszystko sobie wymyśliłam, czy naprawdę jest coś na rzeczy?”.
Chyba jestem córką księdza…
Fot. iStock
08.01.2017

Rodziców nikt sobie nie wybiera. Nie mamy wpływu na to, czy nasz ojciec będzie przystojnym milionerem, czy nałogowym alkoholikiem. Bywa i tak, że nigdy go nie poznajemy, bo zmarł, odszedł od naszej matki lub nigdy nie dowiedział się od niej o tym, że ma dziecko. Życie pisze różne scenariusze, a los decyduje o tym, w jakiej rodzinie przyjdzie nam dorastać i się wychowywać.


Ela ma obecnie 22 lata i nigdy nie poznała swojego taty. Wychowywały ją mama i babcia, ale dziewczyna przeczuwa, że obie zatajają przed nią szokującą prawdę o jej biologicznym ojcu. Kiedy na naszą skrzynkę spłynął mail zatytułowany „Chyba jestem córką księdza”, wiedziałyśmy, że będzie to niezwykła historia.


Teraz Wy również macie okazję ją przeczytać. Czy domysły Eli są jedynie wybrykiem wyobraźni, czy faktycznie jest coś na rzeczy? Prawdę znają trzy osoby: jej mama, babcia i jej ojciec. Czy ten okaże się księdzem?


LIST: „Stosowałam naturalną antykoncepcję i zaszłam w ciążę miesiąc po ślubie! Skąd miałam wiedzieć, że to nie działa?”



dziecko z księdzem

Fot. iStock

„To chyba jasne, że każdy potrzebuje rodziców. I matki, i ojca. a mam tylko mamę, o ojcu w moim domu w ogóle się nie mówi. Chyba już wiem dlaczego...


Przez pierwsze lata życia ten temat się nie pojawiał. Wiedziałam, że moje koleżanki mają tatusiów i tak powinno być. Wydawało mi się, że ja kogoś takiego nie mam. Urodziła mnie mama i tyle. Dzięki temu jestem wyjątkowa. Dzisiaj wiem, że to głupie, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jakiś mężczyzna musiał być w życiu mojej mamy. Sama z siebie mnie nie urodziła. Potem była wersja, że tatuś jest „u aniołków”. Potem zorientowałam się, że po prostu umarł. Nie wnikałam w ten temat, bo musiał być bardzo przykry dla mamy. Szkoda, bo może dowiedziałabym się prawdy wcześniej.


Długie lata myślałam, że mój ukochany tatuś umarł, kiedy byłam bardzo mała. Trochę mnie to dziwiło, bo w domu nigdy nie było żadnych jego zdjęć, mama go nie wspominała, nie chodziłyśmy na cmentarz... Kiedy dorosłam, pojawiła się wersja, że jednak nie umarł, ale nie nadawał się na ojca. Odszedł, nikt nie wie, co się z nim dzieje i na pewno nie powinnyśmy go szukać. Skoro odrzucił mamę i mnie, to znaczy, że nie ma sensu nawet o nim myśleć. Jakoś to przyjęłam, bo nie takie rzeczy się zdarzają. Moja najbliższa koleżanka też nie miała taty. On też uciekł.


Dużo później dowiedziałam się, że to dziwna sytuacja. Jeśli naprawdę nas opuścił, to dlaczego nie został wpisany w akcie urodzenia? Moja koleżanka dostawała od swojego ojca alimenty. Ja też chyba powinnam. Zwłaszcza, że wcale nie było nam łatwo. Nie rozumiałam, dlaczego mama to zrobiła. Dlaczego nie zmusiła go do przyznania się do ojcostwa. Co z tego, że on nie chciał dziecka. Jeśli jest moim tatą, to niech będzie chociaż w papierach. I niech nam pomaga.

dziecko z księdzem

Fot. iStock

W międzyczasie skojarzyłam jeszcze inne fakty. Przeglądałam zdjęcia z dawnych lat. Moi dziadkowie z moją mamą. Mama w czasie pierwszej komunii, bierzmowania, w chórze kościelnym. Pytałam ją, jak wtedy było... Zapytałam też, dlaczego my nie chodzimy do kościoła. Zauważyłam, że musiała być kiedyś bardzo wierząca i udzielała się w parafii. Ja nawet nie zostałam ochrzczona. Nie byłam katoliczką, mama nie zabierała mnie do kościoła, a święta obchodziliśmy tylko dla pozorów. Była choinka, były jajeczka i tyle. A na zdjęciach były dopisane daty.


Jedno z nich pochodzi z Bożego Narodzenia konkretnego roku. Prawie dokładnie rok przed moimi narodzinami. Żadnego kolejnego w tym stylu już nie ma. Czyli zaszła w ciążę w swojej miejscowości, a później przestała się interesować sprawami kościelnymi. Może to przez księdza, który wytykał jej nieślubne dziecko? Może po prostu się zawiodła? A może znalazła się w takiej sytuacji, że przestała myśleć o swoim wierze? W końcu musiała mnie urodzić, wychować, utrzymać...

dziecko z księdzem

Fot. iStock

Dzisiaj widzę to zupełnie inaczej. Jestem dorosła, myślę bardziej sensownie, potrafię łączyć fakty. Sprawdziłam wszystko dokładnie, podpytałam delikatnie dziadków i wiem tyle, że mama zaszła w ciążę w wieku 19 lat. Urodziła mnie w miejscowości obok, a kiedy miałam kilka miesięcy przeprowadziła się tu, gdzie do dzisiaj mieszkamy. Na żadnym zdjęciu nie stoi z żadnym kolegą, chyba nie miała nawet chłopaka. To skąd ja? To musiał być przypadek. Ale z kim to się zdarzyło?


Zaczęłam mieć coraz dziwniejsze myśli. Naoglądałam się filmów i wiadomości, dowiedziałam się, że takie rzeczy się zdarzają i wymyśliłam sobie, że jestem córką księdza. To by do wszystkiego pasowało. Zerwała więzy z kościołem, nie ujawniła mojego ojca, szybko się wyprowadziła. To musiała być straszna sytuacja dla niej i dla niego. Tak to rozumowałam, ale zostawiłam ten temat na jakiś czas. Dalej nie chciała mi nic powiedzieć. Potem zaczęłam przeszukiwać jej rzeczy, żeby na coś trafić.

dziecko z księdzem

Fot. iStock

Myślałam, że znajdą się jakieś inne dokumenty, może listy z przeszłości. Trafiłam tylko na jedną małą rzecz. To był kartonik włożony w stary dowód osobisty. Musiał być do czegoś dołączony, bo miał otwór, jak na wstążkę, a na nim napisane bardzo starannie „Niech Bóg ma Was w swojej opiece”. Równie dobrze może to być kartonik dołączony do jakiegoś prezentu, albo coś innego, ale to też pasowało do tego, co wymyśliłam. Może to pismo taty? Pewnie dałabym sobie spokój z tymi dociekaniami, bo trzeba zacząć wreszcie żyć swoim życiem, ale podsłuchałam coś dziwnego.


To była rozmowa mojej mamy z jej koleżanką z dzieciństwa. Niedawno przeniosła się do naszego miasta i nas odwiedziła. Byłam w swoim pokoju, zajęta swoimi sprawami, ale wyszłam po coś do kuchni. Nie usłyszały, że się zbliżam i wyłapałam słowa „... u spowiedzi, u tego twojego”, mama rzuciła tylko „daj spokój”. Przeszłam obok pokoju, w którym rozmawiały i nic więcej nie usłyszałam. Chyba nie muszę mówić, że wyobraźnia zaczęła pracować. To znowu składa się w jedną całość.

dziecko z księdzem

Fot. iStock

Widzę, że to bardzo niewygodny temat dla mojej mamy, ale nie daje mi to spokoju. Chciałabym uszanować jej milczenie, a z drugiej strony poznać wreszcie prawdę. Na 90 procent jestem pewna, że moim tatą jest ksiądz z jej miejscowości. Trudno mi ją o to dopytywać, bo na pewno nic nie powie. Myślałam, żeby się tam kiedyś wybrać, może wypatrzę kogoś podobnego do mnie... Może to absurd, ale jak być sobą, nie wiedząc nic o sobie?


Dziecko to suma dwóch innych osób. Ja znam tylko jedną część. To nie jest w porządku, cokolwiek się kiedyś wydarzyło...


Skoro takie rzeczy zdarzają się teraz, to kiedyś też musiały. Tyle, że dzisiaj to jakoś wychodzi na światło dzienne, a to, co zdarzyło się wiele lat temu, zostaje wielką tajemnicą. Przedstawiłam swoją wersję i swoje myśli. Czy naprawdę wszystko to sobie wymyśliłam, czy jest coś na rzeczy? Czy powinnam drążyć ten temat i dążyć do prawdy? Nie wyobrażam sobie, co bym zrobiła, gdyby to wszystko okazało się prawdą, ale z drugiej strony – ta niepewność jest nieznośna...”.


LIST: „Moja dziewczyna wpadła, ale nie mam zamiaru się oświadczyć. To nie jest powód do ślubu!”

Polecane wideo

Komentarze (2)
Ocena: 5 / 5
Hali (Ocena: 5) 15.02.2017 19:12
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 08.01.2017 10:13
Ten artykuł juz kiedyś był...
odpowiedz

Polecane dla Ciebie