W czasie lekcji biologii, już w szkole podstawowej dowiadujemy się, jak zbudowany jest człowiek. Pierwsze wzmianki o miejscach intymnych budzą raczej wesołość, ale mało kto zdaje sobie sprawę, jak ważna jest to kwestia. Jeśli w tym momencie nikt nie przekaże nam, że chociaż wyglądamy podobnie, to jednak zawsze inaczej, wątpliwości będą narastać. Wiele z nas dochodzi przecież to wniosku, że nasze pochwy nie prezentują się tak, jak w szkolnym podręczniku.
Ludzka anatomia nigdy nie stosuje jednakowego wzorca. Chociaż ogólny kształt i zastosowanie są identyczne, wygląd poszczególnych części ciała może się różnić. Brak wyraźnego podkreślenia tego faktu może skutkować ogromnymi kompleksami. Nasze rozmówczynie mówią wprost – mamy brzydkie pochwy, których nikt nigdy nie powinien oglądać.
Co im się w nich nie podoba? Jak chciałyby je zmienić? Czy obrzydzenie na widok własnej strefy intymnej utrudnia im życie? Anonimowo zdecydowały się opowiedzieć o swoim problemie.
Sylwia ma 25 lat i jak sama przyznaje, nie ma na koncie zbyt wielu doświadczeń o charakterze intymnym. Nie dlatego, że nie chciała lub nie miała okazji – wstyd i strach okazują się niemal zawsze silniejsze od potrzeb. Od przynajmniej kilkunastu lat patrzy na swoje krocze z odrazą.
- Mam problem z wargami sromowymi większymi. One są nie tylko większe, ale wręcz ogromne. Przejrzałam przez te lata mnóstwo zdjęć w Internecie, a nawet podręczników do anatomii i nigdy nie widziałam niczego takiego. Jeśli ktoś nazywa swoją pochwę bułeczką, to moja jest wielką bułą. Oczywiście byłam kilka razy u ginekologa i on nawet się na ten temat nie zająknął. Nie wiem tylko czy faktycznie problemu nie ma, czy było mu głupio? - zastanawia się.
Jej kompleks nie daje na szczęście żadnych niepokojących objawów. Zastrzega jednak, że czasami wolałaby czuć ból fizyczny, niż psychiczne upokorzenie.
Dotychczasowe doświadczenia damsko-męskie nie napawają jej optymizmem. Nigdy żaden chłopak nie skomentował wyglądu jej krocza, ale to nie ma dla niej większego znaczenia. Liczy się to, że ona sama ma z nim problem. Sytuacjom intymnym towarzyszy ogromny stres i niepewność.
- Nigdy nie pozwoliłam sobie na bliskość w dziennym świetle. Jeśli już się coś wydarzyło, to zawsze po ciemku. Po wszystkim szczelnie się okrywam. Mój problem przestaje mieć znaczenie, kiedy znika z moich oczu. Na szczęście samemu zbliżeniu nie towarzyszy żaden ból, bo wtedy już nie wiem co bym zrobiła. Mimo wszystko zastanawiam się nad tym, czy kiedyś nie zmniejszyć swoich warg. Sama świadomość, że coś jest nie tak, utrudnia mi życie – twierdzi.
Sylwia obiecuje sobie, że kiedy tylko zbierze odpowiednie środki, uda się na konsultację do chirurga plastycznego.
Weronika ze swoim problemem zmaga się od pierwszych lat szkoły podstawowej. Dzisiaj jest już studentką, ale wątpliwości wcale nie straciły na znaczeniu. Nie ma żadnych zastrzeżeń co do kształtu swojej pochwy czy wielkości warg sromowych. To kłopot natury estetycznej.
- Mam kłopot z tym, jak wygląda moje krocze. Wiadomo, co się widzi na filmach dla dorosłych. Kobiety są zawsze piękne i gładkie w tym miejscu. Żadnych włosów, przebarwień i różnych dziwnych rzeczy. Ja byłabym nawet z siebie zadowolona, gdyby nie to, że moje wargi sromowe są znacznie ciemniejsze od skóry reszty ciała. Na dodatek mam tam rude owłosienie, którego nie jestem w stanie się zupełnie pozbyć. A jak już spróbuję, to potem te włosy wrastają. Wtedy wygląda to jeszcze bardziej okropnie – twierdzi.
Z tego powodu nasza rozmówczyni długo zwlekała z pierwszą wizytą u ginekologa. Została tam zaciągnięta na siłę przez mamę.
Studentka bardzo bała się ośmieszenia. Już jako dziecko wyobrażała sobie, że ktoś tam zagląda i wybucha histerycznym śmiechem. Zdaje sobie sprawę, że każda pochwa wygląda inaczej i zupełnie nie powinna się tym przejmować, ale zwyczajnie nie potrafi. Wrodzony perfekcjonizm jej na to nie pozwala.
- Strasznie przeżyłam pierwszą wizytę u ginekologa. Na szczęście trafiłam na starszą panią doktor, która pozwoliła mi się rozluźnić. Co nie oznacza, że dzisiaj chętnie daję się tam badać. Kilka dni przed każdą wizytą kontrolną dopada mnie ogromny stres. Nie wyobrażam sobie na dzień dzisiejszy, jak będzie wyglądało bliższe spotkanie z chłopakiem. Boję się, że zacznie się śmiać i stwierdzi, że coś ze mną nie tak. Na razie staram się o tym nie myśleć, ale wiadomo, że kiedyś będzie trzeba – mówi przejęta.
Weronika zastanawia się nad tym, czy nie spróbować wybielić swojej okolicy intymnej.
Magda swój kompleks zawdzięcza ciąży, a konkretnie – jej rozwiązaniu. W wieku 28 lat urodziła swoje pierwsze dziecko. Chociaż sama wizyta na porodówce nie była dla niej traumatycznym przeżyciem, to kłopoty pojawiły się już po powrocie do domu. Od tego czasu patrzy na siebie z obrzydzeniem.
- To był w pełni naturalny poród, ale oczywiście ze znieczuleniem. W efekcie urodziłam dość gładko, przynajmniej tak mi się wydawało, a potem okazało się, że trzeba mnie zszywać. Nie wiem czy ktoś spartaczył robotę, czy tak ma być, ale moje krocze nie wygląda już tak dobrze jak kiedyś. Nawet nie chodzi o wielkość czy odczucia w czasie współżycia, ale o kształt. Wiem, że po urodzeniu siłami natury zawsze coś się zmienia, ale żeby aż tak? Mnie aż ciarki przechodzą, jak tam spoglądam, a i mąż trochę się ode mnie oddalił. Chyba mogłam się zdecydować na cesarkę – zastanawia się.
A czy Ty masz jakiś problem z „tym” miejscem?