Wizyty u ginekologa należą do najbardziej nielubianych. Przeważnie są nieprzyjemne i krępujące. Sytuacji nie ułatwiają lekarze, którzy czasami posuwają się do wulgarnych komentarzy. Wśród nich znajdują się zupełnie nieszkodliwi żartownisie, zboczeńcy, a także osoby niekompetentne.
Na forach internetowych można przeczytać wiele opisów sytuacji związanych z wizytą u ginekologa. Niektóre są zabawne, ale inna dosłownie mrożą krew w żyłach. Postanowiłyśmy się im przyjrzeć oraz przeprowadzić wywiady wśród najbliższych. Wnioski, do których doszłyśmy, są bardzo niepokojące. 60 proc. zapytanych kobiet usłyszało nieprzyzwoitą uwagę, a 15 proc. dostało niemoralną propozycję. Do żenujących sytuacji dochodziło także u ginekologów, których zachowanie było nienaganne. Z tego rodzaju wizytami tak już jest, nigdy nie wiadomo, co może nas spotkać.
Publikujemy najciekawsze wyznania.
Zobacz także: Najbardziej chamskie odzywki ginekologów (TYLKO 18+)
Fot. iStock.com
„Miałam 15 lat i to była moja pierwsza wizyta u ginekologa. Zapisałam się do kobiety w ramach usługi prywatnej. Słyszałam, że mężczyźni są delikatniejsi, ale jednak wolałam, żeby obejrzała mnie kobieta. Po pierwsze żenujące było dla mnie to, że musiałam wejść na fotel obnażona od pasa. Czytałam na forach, że dostaje się na miejscu coś do zakrycia. Ja nic nie dostałam i nie wiedziałam, że tak powinno być. Byłam niedoświadczona. Pani ginekolog zaczęła badanie i włożyła we mnie palce. W pewnym momencie spytała się, czy nie mam ochoty się wypróżnić. Faktycznie chciało mi się siusiu. Wskazała mi drzwi do łazienki i musiałam przeparadować przed nią z odsłoniętym kroczem. Próbowałam się nieudolnie zakryć, ale wiadomo, jak to jest. Jak wracałam, widziałam, że patrzyła się na moje łono. Powinna była odwrócić dyskretnie wzrok, przynajmniej ja bym tak zrobiła. To było nieprzyjemne. Niektóre starsze kobiety patrzą się w taki sposób na młodsze, jakby im zazdrościły tego, że są młode. Chociaż mogę się mylić, ale czułam się dziwnie. Spodziewałam się większego profesjonalizmu. Zastanawiam się, jakby przebiegała ta wizyta w publicznej placówce. Pewnie jeszcze gorzej” - wspomina Daria.
„Najgorsza była dla mnie pierwsza wizyta u ginekologa. Poszłam do mężczyzny. Muszę powiedzieć, że był bardzo miły. Chciał mnie nawet uspokoić i zaczął opowiadać, co będzie ze mną robił. Gdy usłyszałam o wzierniku wprowadzanym przez odbytnicę, po prostu zwiałam bez słowa. Do tej pory pamiętam jego zdziwioną minę” - mówi Sylwia.
Fot. iStock.com
„Byłam u niejednego ginekologa i czasami pozwalali sobie na niewybredne żarty, jednak zawsze odbierałam je jako nieszkodliwe. Ot takie zboczenie zawodowe. Natomiast ostatnia wizyta wprawiła mnie w osłupienie i nie wiedziałam, jak zareagować. Podczas badania piersi ginekolog powiedział, że są piękne i zazdrości mojemu mężowi. Poczułam się bardzo niezręcznie. Nic nie powiedziałam. Miałam wrażenie, że poświęcił mojemu biustowi zbyt wiele uwagi. Właściwie to myślę, że byłam molestowana, ale trudno byłoby to udowodnić” - wzdycha Diana.
„Nigdy nie przeżyłam takiego zażenowania jak podczas wizyty u ginekologa rok temu. Zawsze chodzę do tego samego, ale tym razem wyjechał, a ja miałam pilną sprawę. Poszłam więc do innego. To była kobieta i potraktowała mnie okropnie, wręcz chamsko. Powiedziała, że jestem zaniedbana tylko dlatego, że się nie ogoliłam. Mam wrażliwą skórę i po goleniu często pojawiają się podrażnienia i wrastają mi włosy. Dlatego nie golę wszystkiego. Zwróciłam jej uwagę, że nie powinna mnie tak traktować, a ona uparła się, że owszem ma prawo. Była bardzo dziwna. Ona wręcz ze mnie szydziła. W pewnym momencie stwierdziła, że mój mąż raczej nie ma ze mnie pociechy. Po tych słowach wstałam z fotela i podziękowałam jej za badanie. To pewnie jedna z tych sfrustrowanych starych panien, która lubi bez powodu wbijać szpile innym. Kiedy opowiedziałam sytuację koleżankom, okazało się, że też mają niemiłe wspomnienia z tą kobietą. Nigdy nie spotkałam się z tak niekompetentnym zachowaniem. Myślę jednak, że ta ginekolog sama narobi sobie szkody, bo za jakiś czas w ogóle nie będzie miała klientów” - komentuje Joanna.
Zobacz także: Spowiedź ginekologów: 6 okropnych rzeczy, które robią ich pacjentki
Fot. iStock.com
„Dostałam od ginekologa niemoralną propozycję i miałam wtedy zaledwie 17 lat. Nigdy w życiu nie czułam się tak obrzydliwie. Tego ginekologa poleciła mi mama mojej koleżanki. Myślałam, że jest sprawdzony, ale okazał się nieprofesjonalny. Po pierwsze patrzył na mnie maślanymi oczami. Robił sobie żarciki, których nie mam ochoty przytaczać. Gdybym była bardziej doświadczona i była w tym wieku co teraz, najprawdopodobniej wyszłabym. Ale miałam tylko 17 lat. Byłam przestraszona. Ten człowiek włożył we mnie palce, a potem spytał, czy to mi się podoba. Kazałam mu przestać. On chyba się wystraszył, bo powiedział, że już kończy i próbował mnie uspokoić. Chwilę po badaniu pomyślałam, że jestem przewrażliwiona, ale przy wypisywaniu mi recepty, nagle zapytał, czy nie umówiłabym się z nim za pieniądze. Tak to zrozumiałam, bo nie powiedział wprost. Wystraszyłam się tak bardzo, że wyrwałam mu tę receptę z rąk i wyszłam. Teraz śmieję się trochę ze swojej nieporadności, ale jednocześnie czuję obrzydzenie do tego podstarzałego mężczyzny. Jego zachowanie to ewidentne molestowanie. Wstydziłam się komukolwiek opowiedzieć o swoim doświadczeniu, ale dziś bez wahania bym to zrobiła. Kto wie, czy on nie byłby zdolny do gwałtu. Zdarzają się i takie przypadki” - stwierdza Karolina.
„Zawsze stresowały mnie wizyty u ginekologów, ale gdy trafiłam do pani G. i chwilę z nią porozmawiałam, wiedziałam, że będzie w porządku. Wydała mi się bardzo wyluzowana. Na początku zadała standardowe pytania, czyli okres, współżycie, przypadki raka w rodzinie i tym podobne. Rozluźniona umiejscowiłam się na fotelu, a wtedy ona wprowadziła wziernik. Przestało być miło. Pani G. może i była fajna, ale delikatnością na pewno nie grzeszyła. Najgorsze miało jednak dopiero nastąpić. Naszło mnie na gazy i puściłam dość głośnego bąka. Nie wiem, czy to nagły stres tak zadziałał czy coś innego. W każdym razie miałam wrażenie, że to okropny sen, a pani G. zaczęła na mnie krzyczeć. Zupełnie straciła nad sobą panowanie. Zrobiła się czerwona i nazwała mnie głupią, małą p***. Ta kobieta ewidentnie miała coś z głową, bo przecież nie zrobiłam tego specjalnie. Chcemy czy nie chcemy, takie rzeczy się zdarzają. Starałam się zachować resztki godności, ale nie było łatwo. Myślałam, że to będzie najlepsza wizyta ginekologa w moim życiu, a jak na razie była najgorsza” - żali się Ola.