Dla głęboko wierzącego katolika religia to nie tylko uczestniczenie w nabożeństwach, sakramenty i modlitwa. Nauczanie Kościoła dotyka niemal każdej dziedziny życia. Seksualności także. Związki damsko-męskie nastawione są na prokreację. Seks tylko w małżeństwie i bez środków antykoncepcyjnych. Jeśli nie chcesz potomstwa, możesz ewentualnie skorzystać z kalendarzyka lub innych metod, na które zgodził się Kościół. Prezerwatywy, tabletki czy in vitro w przypadku bezpłodności uznawane są za nieetyczne. Wszystko ma dziać się po bożemu. Czyli jak?
Zainteresowani seksem w duchu nauczania Kościoła mogą skorzystać z porady ośrodków takich jak „Naturalnie” z Rybnika. W gabinecie przyjmuje ginekolog, ale dużą rolę odgrywają „nauczyciele naturalnego planowania rodziny i doradcy życia rodzinnego”. Wszystko pod czujnym okiem Ruchu Światło-Życie, z którego wywodzą się założyciele. Dużą rolę wiary w życiu rodziny dostrzegają nie tylko nauczyciele i doradcy, ale także lekarz przyjmujący w tym ośrodku. Doktor Katarzyna Wilgus-Kubica miała problemy z zajściem w ciążę, ale „znalazła ratunek w rekolekcjach jezuitów” - mówiła w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego”.
Gabinety tego typu mają jedną zasadę. Tu nie ma miejsca na antykoncepcję. Wszystko ma się odbywać w pełni naturalnie. Niezbędna jest stała obserwacja swojego ciała oraz głęboka wiara. Na czym to wszystko polega?
W ośrodkach dla wierzących małżeństw nie uświadczymy takich nowoczesnych rozwiązań jak antykoncepcja hormonalna, wkładki domaciczne, prezerwatywy czy leki wczesnoporonne. Nie ma też mowy o leczeniu bezpłodności metodą in vitro. Wszystkiemu temu sprzeciwia się w swoim nauczaniu Kościół katolicki. Katarzyna i Jarosław Cieciurowie, założyciele gabinetu, „Naturalnie” oferuje „dobrą i fachową pomoc, która służy zdrowiu ciała, duszy i relacji w rodzinie”.
Wspomniana wcześniej ginekolog twierdzi, że antykoncepcja wywołuje m.in. problemy z krzepnięciem krwi, depresję oraz spadek libido – opisuje „Gazeta Wyborcza”. Jej pacjentki wybierają wyłącznie naturalne metody obserwacji własnej płodności, w czym pomagają takie urządzenia jak komputer cyklu czy tester owulacji. Jak przyznawała, niegdyś sama korzystała z zakazanych przez Kościół metod oraz przepisywała je innym. Jednak „spotkała Boga, przestała przepisywać środki antykoncepcyjne i na świecie pojawiła się Helenka (jej córka)” - mówiła „Gościowi Niedzielnemu”. Problemy z bezpłodnością minęły.
Czy to oznacza, że twórcy ośrodka uważają innych lekarzy, dla których antykoncepcja nie jest niczym złym, za swoich wrogów? Nie. „Mamy za to nadzieję, że dodamy odwagi tym ginekologom, którzy dzisiaj w sprawie antykoncepcji się wahają” - twierdzi założycielka.
„Wielu ginekologów obawia się, że jeśli przestaną przepisywać antykoncepcję, stracą większość pacjentek i będą mieli trudności z utrzymaniem się. Ale przykład rybnickiego gabinetu pokazuje, że te obawy nie są uzasadnione. Zainteresowanie wydaje się duże, a telefon do rejestracji wciąż dzwoni” - czytamy w artykule „Gościa Niedzielnego”.
W ośrodku „Naturalnie” promowana jest również akceptowana przez kościół naprotechnologia. Co to takiego? „Metoda stawia nacisk na naukę umiejętności rozpoznawania własnej płodności przez małżonków starających się o potomstwo" i chodzi przede wszystkim o obserwację śluzu z pochwy. Jest czasochłonna, nie zawsze okazuje się skuteczna, ale z roku na rok zyskuje nowych zwolenników.
Czy łączenie medycyny z religią ma jakikolwiek sens? - Lekarz musi szanować światopogląd pacjenta. Ale jednocześnie powinien przekazać mu całą prawdę medyczną. Obiektywnie i rzetelnie przedstawić wszystkie informacje. Nie oceniać po swojemu, nie modyfikować ich. Wybór należy do pacjenta – twierdzi dr Sławomir Gąsior cytowany przez „Gazetę Wyborczą”.
Co o tym myślicie?