Gdy już znajdziemy się w gabinecie ginekologicznym, zwykle okazuje się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują… Ale w przypadku niektórych kobiet lęk jest tak silny, że do spotkania z lekarzem po prostu nie dochodzi. Problem opisuje jedna z internautek. „Na karku mam już 31 lat, a jeszcze nigdy nie byłam u ginekologa, choć doskonale wiem, że powinnam. Nie umiem racjonalnie opisać tego wszystko. Po prostu na samą myśl o wizycie w gabinecie dostaję dreszczy i jestem bliska płaczu. Wiem, że na taką wizytę powinnam się zdecydować z piętnaście lat temu, ale odkąd pamiętam, mam tę dziwną i nieuzasadnioną fobię”.
Dalej czytamy: „Już jako mała dziewczynka odwlekałam ten moment najdłużej jak tylko mogłam. Mama bardzo się starała mnie namówić czy wręcz zmusić do wizyty, ale byłam odporna i na groźby i na prośby. Raz wzięła mnie siłą, ale w poczekalni rozbeczałam się jak tylko mogłam najgłośniej. Nie było to specjalnie, nie umiałam na tym zapanować. Mama czerwona jak burak dosłownie mnie wyniosła z gabinetu. Długo miała mi to za złe. Chciała mnie do psychologa zaprowadzić, ale ja się nie dałam. Ten stan rzeczy trwa do dnia dzisiejszego i kompletnie nie mam pojęcia, jak sobie z tym poradzić”.
Czego się boimy?
Z badania przeprowadzonego przez TNS Polska płyną wnioski, że tylko mniej niż 1/5 z nas regularnie odwiedza ginekologa (19 proc.), a 14 proc. nie pojawia się w gabinecie w ogóle. Główny powód? Strach przed wizytą. Do tego stopnia, że niektóre kobiety za mniej stresującą uważają wizytę w gabinecie dentystycznym.
Co nas zniechęca przed spotkaniem z ginekologiem? Zwykle najbardziej przerażające jest to, czego nie znamy. Wizyta u takiego specjalisty wielu kobietom wydaje się krępująca tak bardzo, że nie są one w stanie pokonać bariery psychicznej i własnego lęku przed niewiadomym. Jeśli do tego dochodzi nie najlepsza opinia o lekarzu, mrożące krew w żyłach opowieści o gabinetach ginekologicznych rodem z forów internetowych, konieczność długiego oczekiwania na wizytę czy ogólna strachliwość przed tym, co nieznane, trudno się dziwić, że niektóre kobiety spotkanie z ginekologiem spychają na szary koniec listy swoich potrzeb.
Z badań, co ciekawe, wynika także, że kobiety się nie badają, bo… boją się, że lekarz mógłby wykryć groźną chorobę. Najbardziej boimy się zdiagnozowania nowotworów narządów rodnych, mięśniaków macicy czy raka szyjki macicy. Tymczasem pamiętajmy, że czekanie z wizytą, aż pojawią się ewentualne objawy, jest bardzo ryzykowne! Symptomy schorzenia pojawiają się bowiem najczęściej dopiero wtedy, gdy nowotwór znajduje się w bardzo zaawansowanym stadium.
Dużym błędem jest ponadto tajenie przed lekarzem przykrych dolegliwości i niektórych faktów ze wstydu. „Tylko na podstawie szczerej rozmowy, rzetelnych informacji i późniejszych badań lekarz może dokonać diagnozy lub zlecić odpowiednie leki” – zauważają twórcy kampanii „Kobiecość niejedno ma imię”, która zachęca kobiety do odważnego mówienia o swojej intymności.
Co więc zrobić, jeśli paraliżuje cię strach przed wizytą u ginekologa?
Po pierwszej zapamiętaj: „Niewiedza i wstyd nazywania części intymnych przyczyniają się do zaniedbań w dziedzinie zdrowia intymnego. Kobiety, które mają pozytywny stosunek do siebie, do swoich narządów płciowych, częściej angażują się w działania promujące zdrowie seksualne – np. poddają się regularnym badaniom ginekologicznym. Szczery dialog, zgodne z prawdą odpowiedzi na pytania lekarza oraz stawianie własnych, gnębiących nas pytań, to najważniejsze elementy wizyty” – podkreślają twórcy kampanii „Kobiecość niejedno ma imię”.
Obawa przed spotkaniem z ginekologiem może kosztować cię utratę zdrowia, a to chyba bardzo wysoka cena, nie sądzisz? Pamiętaj, że lęk, który odczuwasz – tak jak wspomnieliśmy – to strach przed niewiadomym. Twoja wyobraźnia buzuje, bo nie wiesz, czego się spodziewać. Na miejscu przekonasz się jednak, że tak naprawdę nie ma się czego bać: to w końcu spotkanie z lekarzem, który wykonuje swoją pracę i jest po to, by ci pomóc. Naprawdę nie ma się czego wstydzić!
Jedna z forumowiczek odpowiada 31-latce, którą cytowaliśmy na początku: „Miałam to samo… Też bałam się iść i odkładałam to latami, dosłownie. A potem praktycznie z dnia na dzień zadzwoniłam, umówiłam się na kolejny dzień i po prostu poszłam… Powiedziałam, że zaniedbałam wizyty, bo się bałam. Wybrałam bardzo dobrą panią doktor, poszłam prywatnie. Było naprawdę OK. Zrobiła mi wszystkie badania, poszłam też na USG i czuję się z tym lepiej. To naprawdę nic złego”.
U ginekologa nie tylko trzeba odpowiadać na najbardziej intymne pytania, ale wręcz samemu mówić, co się dzieje i dopytywać. Chodzi tutaj przede wszystkim o twoje zdrowie, więc w tym zakresie lepiej wiedzieć za dużo niż za mało, prawda? Nie odkładaj wizyty szczególnie, jeśli podejrzewasz, że coś może ci grozić. Im szybciej stawisz się w gabinecie, tym lepiej!
To też weź pod uwagę:
- Wybierz ginekologa z nieposzlakowaną opinią, najlepiej rekomendowanego przez mamę, siostrę, przyjaciółkę. Poczytaj opinie na temat specjalisty w internecie;
- Jeśli krępujesz się mężczyzny, wybierz ginekologa-kobietę;
- Do gabinetu zabierz ze sobą bliską osobę, która będzie ci towarzyszyć w drodze na miejsce. Oczywiście w czasie badania zostanie w poczekalni, ale jej obecność może dodać ci otuchy.
Twórcy kampanii „Kobiecość niejedno ma imię” przyznają, że strach i wstyd to uczucia naturalne, gdy chodzi o wizytę u ginekologa. „Namawianie do walki z nimi może sugerować, że sytuacją idealną jest wkroczenie do gabinetu z podniesionym czołem i uśmiechem na twarzy oraz rzucenie się z utęsknieniem na fotel ginekologiczny. Być może jest to sytuacja idealna, ale w równym stopniu – mało realna. Konieczność obnażenia najbardziej intymnej sfery ciała przed zupełnie obcą osobą budzi w każdej z nas naturalne skrępowanie” – przyznają. I może właśnie przekonanie, że jest nas więcej, a rzadko która kobieta biegnie do gabinetu ginekologicznego w podskokach, doda nam pewności siebie i zachęci do częstszego odwiedzania lekarza.
Ewa Podsiadły-Natorska