Nie chcę się mądrzyć, ale jestem przeciwniczką wszystkich używek. Szczególnie w młodym wieku. Denerwuje mnie to, że niektórzy moi znajomi palą i piją. Przy rówieśnikach kozaczą, jacy to oni nie są, a gdyby rodzice dowiedzieli się o ich wybrykach, to byłby płacz i zgrzytanie zębów. Nigdy nie dałam się namówić na spróbowanie żadnych z tych rzeczy. Tylko raz napiłam się wina z koleżanką, ale szybko mi się zakręciło w głowie i już mnie to nie bawi. Papierosy to coś strasznego, a narkotyki... Nie chcę znać nikogo, kto je bierze!
Niestety dowiedziałam się, że nie wszystkie bliskie przyjaciółki mają podobne poglądy. Jedna z nich, bardzo spokojna dziewczyna, okazała się bardzo nieodpowiedzialna. Byłyśmy razem na osiemnastce kolegi i tam ją przyłapałam na paleniu czegoś dziwnego. Już za papierosa bym ją zabiła, a to było coś gorszego – jakiś skręt. Domyśliłam się, że marihuana, chociaż nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam na własne oczy.
fot. Thinkstock
Dla mnie to jest tragedia po prostu. Taka mądra dziewczyna, a upada coraz bardziej na dno. Niech nikt mi nie wmawia, że skręt nikomu nie zaszkodził i to wcale nie kończy się uzależnieniem. Kiedy do niej podeszłam, to zaproponowała mi, żebym się zaciągnęła! Wszyscy się śmiali i mówili, że mi też się przyda, to wyluzuję. Uciekłam stamtąd i nie chcę jej znać. Ćpuni to nie jest towarzystwo dla mnie. Im się nie należy żaden szacunek, skoro sami robią sobie krzywdę.
Tylko to nie jest takie proste, bo byłam z nią zawsze blisko. Znam ją od kilku lat, bywałam w jej domu, znam rodziców i rodzeństwo. I chodzimy do jednej klasy... Od tego czasu się do niej nie odzywam, ale boję się, że przez to jeszcze bardziej jej się pomiesza w głowie. Jak jej będzie smutno, to przecież zawsze znajdzie okazję, żeby znowu się „wyluzować” przy pomocy jointa. Nie wiem, co powinnam teraz zrobić...
fot. Thinkstock
Nie wierzę w to, że można od czasu do czasu brać narkotyki i nic się złego nie stanie. Chyba wszyscy narkomani zaczynali od marihuany, a wiadomo, jak niektórzy kończą. Z jednej strony jestem na nią zła i nie chcę mieć do czynienia z taką patologią, ale jest mi jej też szkoda. Taka fajna dziewczyna była i takie głupie rzeczy zaczęła robić... Chciałabym odzyskać tę przyjaźń, ale bez narkotyków w pobliżu.
Jak mam do niej mówić, żeby zmądrzała? Zawsze mogę ją postraszyć, że powiem jej rodzicom, ale wtedy przyjaźni z tego nie będzie. Ona musi mieć jakiś straszny problem, o którym nie wiem, skoro chwyciła za narkotyki.
Co z tym zrobić?
Kinga