EXCLUSIVE: Strach przed WF-em

Doświadczona nauczycielka wychowania fizycznego opowiada nam o pladze zwolnień lekarskich i wymówkach uczennic.
EXCLUSIVE: Strach przed WF-em
15.11.2014

Specjaliści są zgodni – jeśli nie uda się odwrócić negatywnego trendu, młodych Polaków czeka kalectwo. Stronimy od aktywności fizycznej w szkole, a tym bardziej nie mamy ochoty przemęczać się po lekcjach. Zamiast gier zespołowych, ćwiczeń na siłowni czy aerobiku, o wiele bardziej gustujemy w leżeniu na kanapie oraz siedzeniu przed komputerem i telewizorem. Chociaż w większości jesteśmy zdrowi, stajemy się coraz mniej sprawni. Na własne życzenie.

W zajęciach wychowania fizycznego uczestniczy coraz mniej z nas. Na etapie szkoły podstawowej WF opuszcza kilkanaście procent uczniów, w gimnazjum zwolnienie posiada nawet co trzeci, a w niektórych szkołach średnich osoby, które nie ćwiczą, stanowią większość (ponad 50 procent). Z roku na rok jest coraz gorzej. Nie bez znaczenia jest przyzwolenie rodziców zgadzających się na ten proceder oraz lekarzy masowo wystawiających zwolnienia bez powodu.

Doskonale wie o tym Beata, nauczycielka wychowania fizycznego z długoletnim stażem. Od kilkunastu lat prowadzi WF w jednym z warszawskich liceów. Jak twierdzi, tak źle jak teraz, nigdy wcześniej nie było. Z czego to wynika? W rozmowie z nami opowiada o najpopularniejszych wymówkach uczennic i swoich metodach radzenia sobie z nimi.

sport vogue

W jaki sposób?

Nauczyciele, zwłaszcza starszej generacji, zapominają, że mają uczyć. Często ich rola ogranicza się do sprawdzenia listy obecności, rzucenia piłki i gwizdka na koniec lekcji. Bawcie się dzieci, byle było cicho. Tym najbardziej wysportowanym może to przypaść do gustu, ale jak ktoś się w tym nie odnajduje, to jest narażony na presję rówieśników. Skoro młodzież sama ma się sobą zajmować, to słabsze jednostki są przez nich odrzucane. To jest właśnie rola nauczyciela, żeby zaangażować wszystkich.

Czy zwolnienia mogą także wynikać z zaburzonego postrzegania swojego ciała?

W przypadku dziewcząt to jest wręcz nagminne. Strasznie się wszystkim przejmują. Znam uczennice, które za żadne skarby nie pokażą się w krótkich spodenkach. Nie chcą się też przy sobie przebierać. Wstydzą się za małych i za dużych piersi, fałdek na brzuchu, cellulitu – wszystkiego. Czasami może nawet chciałyby się poruszać, ale krępacja okazuje się silniejsza. Łatwiej poprosić lekarza o zwolnienie, niż przełamać własny strach.

Może WF nie powinien się ograniczać wyłącznie do ćwiczeń? Dla niektórych większym pożytkiem byłyby lekcje samoakceptacji.

Zgadzam się, ale to już zadanie dla psychologów. Ja w mojej pracy staram się przekonywać, że nie bardzo przejmować się szczegółami, ale dziewczęta różnie na to reagują.

sport vogue

Co Pani robi, żeby odwrócić, albo przynajmniej zahamować modę na zwolnienia?

Słucham swoich uczennic – razem podejmujemy decyzję, co robimy na danych zajęciach. Biorę pod uwagę, że jedna czuje się lepiej w grach zespołowych, a inna gustuje w jednoosobowej aktywności. Każda znajdzie coś dla siebie. Staram się nie oceniać wyłącznie wyników, czasów i odległości, ale przede wszystkim zaangażowanie. Jeśli widzę, że dziewczyna przychodzi na każdy WF i się stara, to zawsze jestem gotowa to docenić. Widzę, że to nie wyeliminuje problemu, ale przynajmniej mam czyste sumienie.

A co przyniesie lepsze skutki?

Odpowiedzialność rodziców, którzy coraz częściej umywają ręce. Zgadzają się na wszystko, byle mieć spokój. Dzieci w wieku szkolnym są niepełnoletnie, pomijając koniec liceum, więc niech nikt mi nie mówi, że same załatwiają sobie zwolnienia. Nawet jeśli jeden z drugim faktycznie sam udaje się do lekarza i wymusza taki papier, to rodzice przecież są tego świadomi. Skoro nic z tym nie robią, to znaczy, że jest im wszystko jedno.

sport vogue

Ile z tych zwolnień nie ma racji bytu?

Tego oczywiście nie wiem, bo nie znam ich tak dobrze, nie rozmawiałam z lekarzem wystawiającym zwolnienie, nie widziałam ich kartoteki medycznej. Ale mam przekonanie, że zdecydowana większość z nich może uczestniczyć w zajęciach. Gdyby było inaczej, to za kilka lat każda z nich otrzymałaby grupę inwalidzką ze względu na ciężką chorobę. Tak się oczywiście nie dzieje, bo wszystkie po ukończeniu szkoły nagle zdrowieją. To jest zabawa w kotka i myszkę, która mnie bardzo denerwuje, ale niewiele mogę z tym zrobić.

Z jakiego powodu najczęściej wystawiane są zwolnienia?

Nieoficjalnie – z lenistwa i kompleksów. Oficjalnie – dziewczyny załatwiają sobie papierki od lekarzy różnych specjalności. Widziałam zwolnienie od alergologa, bo na sali gimnastycznej mogą być roztocza. Często jest to zwykły internista, a nawet kardiolog. Ginekolog też się zdarzył. Wychodzi na to, że do zwykłych szkół chodzą osoby, które nie powinny opuszczać szpitala, bo są tak ciężko chore. No, ale medycyna musi działać cuda, bo nic po nich nie widać.

Trochę Pani ironizuje...

To prawda i przepraszam. Najchętniej bym krzyknęła z bezsilności, a są chwile, że bliżej mi do płaczu. Jestem nauczycielką z powołaniem i bardzo mnie to zjawisko martwi.

sport vogue

Co Pani tak zależy? Zajęcia i tak się odbywają, praca jest, z 20 osób do nadzoru robi się kilka i ma Pani spokój.

Znam nauczycieli, którym to jest na rękę, ale jestem ostatnią osobą, która by się z tego cieszyła. Naprawdę wolałabym prowadzić lekcje dla kilkunastu dziewcząt, niż wymyślać coś dla kilku. W siatkówkę nie zagramy, bo jest nas zazwyczaj za mało, inne gry zespołowe też odpadają. Przyjdzie zima, sezon chorobowy, i bywa tak, że zostaje 5 osób. Ile by ich nie było, to i tak staram się prowadzić ciekawe zajęcia, ale czasami i mnie dopada bezsilność. W kolejnych lat nie obędzie się bez łączenia klas.

Zauważyła Pani różnicę w aktywności fizycznej młodych dziewcząt i chłopców?

Rozmawiam z innymi nauczycielami i wiem, że chłopcy rzadziej sięgają po zwolnienia lekarskie. Dla wielu z nich byłby to wstyd i porażka. Z ich przypadku nie ćwiczy może co piąty, a nie połowa, jak na moich lekcjach. To bardzo znaczące.

Z czego może to wynikać?

Zauważyłam, że młode dziewczyny są strasznie wygodne. Bardziej zależy im na wyglądzie, niż działaniu. Większość z nich myśli sobie, że po co się przemęczać, skoro można się zwolnić. Nie będę się pociła, bo fryzura się popsuje, trzeba będzie poprawiać makijaż. To bardzo krótkowzroczne.

sport vogue

Papilot.pl: Statystyki pokazują, że coraz więcej młodych ludzi opuszcza WF. Jak to wygląda w Pani szkole?

Beata: Podobnie, jak w każdej innej. W tym względzie Warszawa nie różni się od żadnego polskiego miasta, ani mniejszej miejscowości. Wszędzie jest grupa uczniów, którzy unikają wysiłku fizycznego. I podobno robią to zgodnie z prawem, bo przedstawiają ważne zwolnienia lekarskie, ale moim zdaniem to nie jest tak. Większość z nich uzyskano w nielegalny sposób, bo nie mają żadnych podstaw. Czasami wystarczy poprosić lekarza i ten rzekomo z dobrego serca wystawi, czasami robi się to po znajomości, a kiedy indziej w ruch idzie koperta.

Ile Pani uczennic przedstawia zwolnienie?

Zdecydowana większość robi to na początku roku. Tak, żeby nie musieć ani razu wystąpić w krótkich spodenkach, bo to się okazuje największym problemem. Pierwsza lekcja i jestem zasypywana papierkami. Nie mam możliwości ich weryfikacji, więc mogę tylko sprawdzić pieczątki, daty i przyjąć to do wiadomości. Niektóre uczennice stawiają się na WF-ie kilka razy i po 2-3 tygodniach okazuje się, że są ciężko chore i nie mogą ćwiczyć. W jednej klasie zwolnienia dotyczą co trzeciej nastolatki, w innej połowy.

Komentuje to Pani w jakiś sposób?

Czasami z ciekawości pytam, co takiego się dzieje, że dziewczyna nie może ćwiczyć, ale zazwyczaj nie otrzymuję odpowiedzi, albo jakieś ogólniki. Znowu pokazują mi to zwolnienie i każą czytać. Od nich niczego się nie dowiem. Mają zwolnienie, więc ich zdaniem są też zwolnione z odpowiedzi na takie pytania.

sport vogue

Dlaczego?

Bo tak jak nie ćwiczą w szkole, tak samo niewiele robią poza lekcjami. Potem narzekają na swoje figury. Stąd te wszystkie głupie diety szkodliwe dla zdrowia. Nie dziwię się, że muszą się głodzić, skoro nie uzupełniają tego żadną aktywnością fizyczną. Coraz częściej cierpią na wady postawy, a cellulit u 15-latki to już niemal norma. Nikt mi nie powie, że dziewczyna na WF nie chodzi, ale znajduje motywację, by ćwiczyć na własną rękę. To są bardzo nieliczne przypadki.

Skoro się zdarzają, to znaczy, że problemem może nie być ich lenistwo, ale coś innego...

Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Wiele uczennic rezygnuje z WF-u, bo nie mają ochoty na różne formy aktywności. Siatkówka, gimnastyka, skok przez skrzynię? Ja tego nie lubię, wolę aerobik w wodzie albo zumbę. To błąd, bo w tym wieku trzeba korzystać z wszelkich form ruchu. Aerobik w wodzie zostawmy 40-letnim kobietom, dla których to jedyna akceptowalna forma ćwiczeń. Ja nikogo nie strofuję, bo nie umie odebrać piłki albo ledwo dyszy w czasie biegu. Daję im tylko możliwość, aby spróbowały różnych rzeczy.

Często powtarzanym zarzutem jest fakt, że WF w szkole to nuda.

Nie mamy zaplecza porównywalnego do modnych siłowni i klubów sportowych, ale jak się chce, to można czerpać przyjemność ze wszystkiego. Chociaż zdaję sobie sprawę, że niektórzy nauczyciele skutecznie obrzydzają sport swoim uczniom.

Polecane wideo

Komentarze (81)
Ocena: 4.67 / 5
gość (Ocena: 5) 14.01.2018 16:10
Przeważnie jest tak,że osoby,które nie są sportowcami,są przez innych wyśmiewane czy obwiniane o każdą przegraną,bo przecież "klasowe siatkareczki" muszą się na kimś powyżywać. To niby ma zachęcić do udziału w lekcji? Ważnym czynnikiem jest też postawa nauczyciela,który albo akceptuje takie zachowanie albo stara się rozwiązać problem. U mnie w podstawowce wf był koszmarem,zawsze musiałyśmy ćwiczyć z chłopakami i cały czas graliśmy w gry typu.piłka nożna/ręczna i tak w kółko. Znajdowałam się w grupie osób,które niezbyt dobrze radziły sobie w tych dyscyplinach,co często stawało się powodem docinań. W gimnazjum były też tańce,co bardzo mnie cieszyło,bo uwielbiam tańczyć,ale też ciągle granie w siatkówkę. Mimo wszystko lubię ćwiczyć,ale np.zumbe albo pływanie. W liceum panował "luz" pod względem wyboru co chcę się na lekcji robić i tak część osob lubiących gry zespołowe grała,a pozostali wybierali inną aktywność. Myślę,że to rozwiązanie było bardzo fajne,no i nikt nie czuł się odrzucony ani zniechecony do sportu.
odpowiedz
Bartek (Ocena: 3) 21.11.2015 22:19
Czy są tu jacyś faceci borykający się z podobnym problemem? :D Bo wybaczcie drogie Panie, ale jak tak Was czytam (a wiedzcie, że przechodziłem przez to samo co Wy) to zaczynam się zastanawiać czy tylko ja z męskiego grona mam problem z wuefem. :P
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 19.11.2014 22:43
Jeżeli szkoła dysponuje spartańskimi warunkami i do jednej sali gimnastycznej przypadają 2-3 prysznice na 40 uczniów to jak mają zdązyć w 45min.przygotować się do zajęć, poćwiczyć i przygotować się do kolejnych zajęć?! Skończyły się czasy, że ludzie nie mają w domu łazienek i myją się tylko w soboty :P Odnośnie nastolatek od nie od dziś wiadomo jakim problemem jest przebieranie się w zbiorowej szatni podczas miesiączki, która wiadomo jak często występuje w miesiącu. Młodzież woli korzystać z cywilizowanych siłowni gdzie mają zamykane przebieralnie, odpowiednią ilość pryszniców i co najważniejsze odpowiednią ilość czasu na wszystko
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 19.11.2014 01:49
A ja zawsze miałam zwolnienie lekarskie z WF-u, a mimo to normalnie chodziłam na siłownię i swojego czasu na tańce. Po prostu lekcję WF-u i słynna siatka była często pretekstem do wyżywania się na mniej lubianych osobach
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 16.11.2014 17:20
Ja z kolei na I roku studiów miałam taki wf, że koleś sprawdzał obecność i róbta co chceta: siłownia, siatka, aerobik, bieganie, co kto woli. Nie wtrącał się i nie zanudzał ciągle jednym i tym samym. I tak każdemu wstawił ZAL :)
odpowiedz

Polecane dla Ciebie